Wystarczy jednak płytę wykąpać lub przetrzeć płynem niwelującym wszelkie ładunki elektryczne by rozkoszować się swobodnym lotem po bezchmurnym niebie analogowego winylu.
Wykąpaną, pachnącą, świeżutką płytę pakujemy - po zdjęciu jej z talerza gramofonu w - pardon - brudne barchany, koszulkę papierową lub poliuretanową, co w elektrycznym sensie da się porównać do włożenia białego prześcieradła w uliczna kałużę. I - zadowoleni - odkładamy odtworzona właśnie, umytą płytę na półkę! Brakuje nam juz wyobraźni by zrozumieć, że włożenie płyty do opakowania pełnego ładunków elektrycznych - spowoduje CAŁKOWITE zniwelowanie efektu mycia. I niech ten nowy potencjał, wręcz atomowy, czeka na kolejne spotkanie płyty z igłą. A gdy to będzie miało nastąpić - prosze zgasić światło, zasłonić okna i w zupełnej ciemności - wyjąć płytę z wzmiankowanych - pardon - gaci. Pokój rozświetli się seledynową poświatą zorzy wyładowań i płyta, niczym mina przeciwpiechotna znów wyląduje na talerzu gramofonu, by raczyć nas detonacjami i eksplozjami.
Jak tego uniknąć? Po wykapaniu pyty - należy włożyć ją do SPECJALNEJ KOSZULKI , której producentem jest legenda świata dźwięku winylowego, amerykańska wytwórnia Mobile Fidelity. Koszulka ta nie dość, że doskonale chroni płytę w atmosferze mikroklimatu, to przy każdorazowym wyjęciu owej płyty - zbiera z niej cały ładunek elektrostatyczny. Po jednej więc kąpieli I WŁOŻENIU CZYSTEJ PŁYTY w koszulkę z MoFi- mamy spokój na długie lata!
Idealny sposób na płytę wolną od jakichkolwiek trzasków!
|