Przepełnione elektryzującym nastrojem niepowtarzalne piękno dramatycznego pojedynku sił drapieżnej przyrody z dziełem geniuszu człowieka wzbudza głębokie doznania estetyczne. Angkor wywołuje spontaniczny wybuch zachwytu i przyśpieszone bicie serca nawet u tak obytego jak ja podróżnika, któremu nigdy nie brakowało bogactwa wrażeń i dreszczy emocji. Cieszy mnie to, bo podziw i oszołomienie zapierające dech w piersi są solą i pieprzem pozostawiającym ślad w egzystencji człowieka. A nie zawsze tak się zdarza, ponieważ każdy obyty w świecie z reguły uodparnia się i staje się nieczuły na widok niecodziennych wspaniałości.
Żadne przesadne i nadmiernie barwne opisy nie są w stanie oddać baśniowej atmosfery panującej pośród khmerskich świątyń. Angielski pisarz i dramaturg, Somerset Maugham, urzeczony zagadkowym czarem tych zabytków, napisał: "Nie można umrzeć, nie zobaczywszy Angkoru".
Surrealistyczna atmosfera dominuje pośród pochłoniętych przez drapieżną dżunglę legendarnych świątyń khmerskich przewyższających swoją monumentalnością egipskie piramidy i zabytki Majów. Pradawna metropolia monarchii Khmerów oszałamia każdego przybysza.
Książka Jacka Pałkiewicza, zasłużonego ambasadora jednego z najbardziej niezwykłych zabytków stanowiących wspólne dziedzictwo ludzkości, odgrywa niebagatelną rolę w przybliżeniu Angkoru współczesnemu społeczeństwu.
Federico Mayor, Dyrektor Generalny UNESCO w latach 1[zasłonięte]987-19
Burzliwe losy Kambodży, długotrwałe konflikty wewnętrzne, genocyd Czerwonych Khmerów, inwazja wietnamska, niebezpieczeństwo min i przestępczość kryminalna, nie pozwalały na podziwianie stolicy starożytnego imperium khmerskiego.
Poznałem ten monument historii ponad 30 lat temu. Od tamtej pory byłem tam wielokrotnie i za każdym razem wracając do domu miałem sobie za złe, że nie pozostałem kilka dni dłużej, nawet jeśli w powietrzu wisiało namacalne zagrożenie zmuszające do wynajęcia policyjnej eskorty.
Jacek Pałkiewicz