Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

ANEGDOTY TEATRALNE WINCENTY RAPACKI HOESICK 1930

25-01-2012, 11:24
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Aktualna cena: 49.99 zł     
Użytkownik serdecznie
numer aukcji: 2059702282
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 11   
Koniec: 25-01-2012 20:30:21
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha



PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W DOLNEJ CZĘŚCI AUKCJI (CZASAMI TRZEBA WYKAZAĆ SIĘ CIERPLIWOŚCIĄ W OCZEKIWANIU NA ICH DOGRANIE)



PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -
AUTOR -
WYDAWNICTWO - , WYDANIE - , NAKŁAD - EGZ.
STAN KSIĄŻKI - JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM)
RODZAJ OPRAWY -
ILOŚĆ STRON -
WYMIARY - x x CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)
ILUSTRACJE -
KOSZT WYSYŁKI - 8 ZŁ - KOSZT UNIWERSALNY, NIEZALEŻNY OD ILOŚCI I WAGI (NP. JEŚLI KUPISZ 7 KSIĄŻEK ŁĄCZNY KOSZT ICH WYSYŁKI WCIĄŻ BĘDZIE WYNOSIŁ 8 ZŁ), DOTYCZY PRZESYŁKI PRIORYTETOWEJ NA TERENIE POLSKI. ZGADZAM SIĘ WYSŁAĆ PRZEDMIOT ZA GRANICĘ. KOSZT WYSYŁKI W TAKIM PRZYPADKU, USTALA SIĘ INDYWIDUALNIE WEDŁUG CENNIKA POCZTY POLSKIEJ I JEST ZALEŻNY OD WAGI PRZEDMIOTU.




SPIS TREŚCI LUB/I OPIS - PRZYPOMINAM O KOMBINACJI KLAWISZY CTRL+F (PRZYTRZYMAJ CTRL I JEDNOCZEŚNIE NACIŚNIJ F), PO NACIŚNIĘCIU KTÓREJ Z ŁATWOŚCIĄ ZNAJDZIESZ INTERESUJĄCE CIĘ SŁOWO O ILE TAKOWE WYSTĘPUJE W TEKŚCIE WYŚWIETLANEJ WŁAŚNIE STRONY.

WINCENTY RAPACKI
(SYN)
ANEGDOTY TEATRALNE
WARSZAWA - 1930 SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI F. HOESICKA




OSOBY WYMIENIONE W ANEGDOTACH:

Aszpergerowa
Bakałowicz
Bielska Józefina
Cieślewski
Ejsmond
Fertner
Fałat
Fitelberg
Halpertowa
Hofmanowa
Hofman Kazimierz
Horbowska
Jasiński
Kamiński
Kotarbiński
Kiepura
Królikowski
Krzewiński
Kostrzewski
Kossak
Kudlicz
Kaszman
Komorowska
Leszczyński
Leszczyńska
Leszczyńska Antonina
Lenczewski
Leszczyński Jerzy
Lasocki
Lindeman
Marecki
Meyerbeer
Messal
Mierzej ewski
Majeranowska
Marczello
Noskowski
Niekrasow
Paganini
Prażmowski
Przybyłko-Potocka
Panczykowski
Rapacki
Rakiewiczowa
Redo
Szymborski
Solski
Szutkiewicz
Tatarkiewicz
Trapszo Marceli
Trapszo Aleksandra
Trapszo Tekla
Wolski
Wołowski
Węgrzyn
Zamojski
Żółkowski




SŁAWA AKTORSKA. (Żółkomski — Leszczyński).
Mówić będę o teatrze.

Człowiek zawsze lubi rozmawiać o przedmiocie swojej miłości. Jeżeli uzyskał wzajemność, mówi z entuzjazmem. Jeżeli potknął się o zdradę, mówi z goryczą, ale zawsze mówi. Czasem się unosi, czasem się skarży, ale słowa płyną. To mu potrzebne dla spokoju duszy.
Młodzieniec, zakochany w dziewczynie, widzi w niej cały skarb wdzięków i powabów. I chciałby ten skarb ukryć przed okiem natręta. Chciałby go mieć tylko dla siebie, zazdrosny o wszystkich i o wszystko.
Aktor zakochany w Melpomenie, przeciwnie. Chce rozbudzić tę miłość dla niej
u całego świata. Chce, aby wszyscy ją uwielbiali, podziwiali.
Staję do apelu, aby rozbudzić miłość dla Melpomeny.
Mówić będę o jej dawnych kochankach, a miała ich bez liku.
Chcę prosić dla nich o pamięć, bo pamięć, to cząstka nieśmiertelności.
„Z wszystkich nędz, najstraszniejsze ludzkie zapomnienie".
Ten aforyzm naszego wieszcza nie będzie nas kłuł w oczy.
Ci, którzy stali u steru, w ciężkich czasach rozwoju naszego teatru, zasługują na to, aby o nich jak najczęściej pisano. Za życia mało oni dbali o reklamę. Dziś inaczej. Dziś aktorzy lubią reklamę. Reklama więcej ich cieszy, niż szczere uznanie.
Kiedy jednemu z wielce utalentowanych artystów napomknąłem niebacznie o dawnych potęgach i tradycji, odrzekł mi
z dumą: — Tradycja od nas się zaczyna.
Byłoby to piękne, gdyby było prawdą. Ale niestety, ten wielce utalentowany kolega w złotych czasach teatru Rozmaitości zajmowałby trzeciorzędne stanowisko. Słusznie też powiedział mój ojciec, zwracając się do obecnych czcicieli Melpomeny:
— Wy jesteście wielkimi artystami, a my byliśmy kapłanami.
— Tak. Rapacki, Królikowski, Leszczyński, Tatarkiewicz, Wolski, z Żółkowskim na czele byli kapłanami.
Dziś już kapłanów niema.
Dziś są wielcy artyści.
Są i tacy, którzy się mają za wielkich, a wielkimi nie są, ale to było i za dawnych czasów. A zresztą i teatr zmienił swoje oblicze. Nie jest to już świątynia, do której się wchodzi z odkrytą głową, o nie. Są tam i panowie w kapeluszach i damy z papierosami w ustach.
Dawniej teatr składał się tylko z arystokratów ducha. Dziś siłą faktu musiał się przechylić na stronę demokracji.
W imię wolności wszyscy tam wchodzą.
Powołani i niepowołani. Toteż Melpomena nieraz z przerażeniem patrzy na tych intruzów, co rozbijają się w murach jej świątyni, zamiast w cichości pracować na in-nem polu dla ojczyzny, zdała od przybytku sztuki.
Młodsi koledzy zwracają się do mnie często z zapytaniem:
— Czy ten Żółkowski #był naprawdę tak wielki? Bo może wam się tylko zdawało...
Gdyby tak Chopin, żegnając świat, zabrał ze sobą i te arcydzieła, które stworzył, czy umiałbym przekonać wszystkich melomanów lub choćby jednego, o genjuszu wielkiego poety muzyka?
Zdaje się, że nie. I napewno słyszałbym nieraz, że mi się wtedy tak zdawało.
Chopin twórca zostawił swoje dzieła, ale odtwórca, odchodząc, zabiera ze sobą wszystko.
A jednak nie zdawało mi się, ale tak było w istocie.
Po koncercie Paganiniego Liszt pisał w ocenie krytycznej:
— Byłem, słyszałem, widziałem, ale pewno mi się śniło.
Meyerber zakończył recenzję zdaniem:
— Gdzie myśl ludzka się kończy, tam się zaczyna Paganini.
Żółkowski był Paganinim w sztuce aktorskiej. Był tytanem dykcji, mimiki, wyrazu i uczucia w najszlachetniejszym stylu.
Panował nad publicznością niepodzielnie.
Kazał się śmiać — teatr trząsł się od śmiechu.
Kazał płakać — łzy cisnęły sięwszystkim do oczu.
Był arcykapłanem w świątyni Melpomeny.
Miał ten arcykapłan w życiu wiele dowcipu i nie tracił animuszu, rozmawiając nawet z panującymi.
Kiedy car Aleksander drugi przyjechał do Polski, na jego życzenie odegrano w Skierniewicach aktówkę „Dwaj roztargnieni". Tytułowe role odtworzyli Żółkowski i mój ojciec.
Car śmiał się do rozpuku. Po przedstawieniu winszował wykonawcom. Rozmowa toczyła się po francusku:
— Jaka szkoda^ panie Alojzy, — rzekł, zwracając się do Źółkowskiego, — że pan nie był jeszcze w Petersburgu. Czy pan wogóle nigdy nie mówi po rosyjsku?
— Nie, najjaśniejszy panie, chyba, że jestem bardzo zły?... — Odpowiedział Żół-kowski. — Car śmiał się na cały głos.
A oto jeszcze jeden obrazek z przeszłości:
Wanda Antonina Leszczyńska jest bohaterką teatrów w Warszawie.
Czaruje swoją grą i podbija serca słuchaczy.
Panna Wanda jest młodziutką panienką.
Mieszka na Pradze.
Codzień po przedstawieniu musi odbyć prawdziwą podróż, aby dostać się do domu.
— Jaką podróż? — zawołacie. — Wsiada w piątkę i w dziesięć minut jest na miejscu.
Niestety. Jak to już powiedziałem, jest to obrazek z przeszłości. Niema jeszcze tramwajów.
Niema dorożek, a co gorsza, niema jeszcze... Mostu Kierbedzia.
Panna Wanda Leszczyńska co noc przeprawia się łódką przez Wisłę.
Jest to bardzo poetyczne, ale niewygodne.
Przy brzegu czeka na nią młodzieniec, smukły i przystojny.
Wsiadają do łódki.
On patrzy w nią jak w obraz.
Nie mówią nic.
Łódź cicho odbija do przeciwnego brzegu. Młodzieniec pierwszy wyskakuje z łódki, podaje jej rękę, odprowadza do domu i wraca.
Płynie zamyślony przez szarą Wisłę.
Cóż ma oznaczać ten pseudo-romantycz-ny obrazek?
Wszystko to jest zupełnie naturalne.
A jednak...
Skoro nie było jeszcze mostu Kierbedzia, musiały panować wogóle średniowieczne zwyczaje.
Artystki, o zgrozo, chodziły w długich
sukienkach i nie znały fryzur a la gar-conne.
- Zacofanie było tak wielkie, pojęcie tak wsteczne, że kiedy ówczesny dyrektor teatru, Jasiński, dowiedział się o nocnych eskapadach swojej ulubionej artystki, włosy mu dębem stanęły na głowie z oburzenia.
- Sam się muszę o tem przekonać -krzyknął.
Po przedstawieniu czekał na brzegu Wisły, skąd odpływały łódki na Pragę.
Oczom swoim nie wierzył.
Istotnie. Smukły, bardzo przystojny młodzieniec, właśnie podał jej rękę, pomagając wsiadać do łódki.
- Stać - krzyknął Jasiński. - Panno Wando, dla osób, które się tak prowadzą, w moim teatrze miejsca niema. Żegnam.
Zawrócił do odejścia.
- Stać — krzyknął silnym i donośnym głosem smukły i przystojny młodzieniec. -Jak pan śmie obrażać biedną, uczciwą
dziewczynę? Antonina jest moją rodzoną siostrą.
Jasiński zdumiony, pilnie obserwował młodzieńca i zamiast się uprawiedliwić, zawołał:
— Panie, pan będzie świetnym aktorem. Pan ma niezwykłą prezencję i fenomenalny organ głosu. Angażuję pana.
Przepowiednia dyrektora Jasińskiego sprawdziła się.
Młodzieńcem tym był Bolesław Leszczyński, znakomity tragik polski, niezrównany Otello, Syn Puszczy, Wojewoda, Król Lir...
Wystąpił pierwszy raz w sztuce Scribego pod tytułem „Kwakier i tancerka" razem ze swoją siostrą, Antoniną.
...




Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.


ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT


NIE ODWOŁUJĘ OFERT, PROSZĘ POWAŻNIE PODCHODZIĆ DO LICYTACJI