Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

AMERYKA BRYŁA STANY ZJEDNOCZONE USA 1921 R. UNIKAT

16-01-2012, 18:09
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 50 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 2036022462
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 10   
Koniec: 13-01-2012 20:13:16

Dodatkowe informacje:
Opis niedostępny...
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha



PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -
AMERYKA



PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W DOLNEJ CZĘŚCI AUKCJI (CZASAMI TRZEBA WYKAZAĆ SIĘ CIERPLIWOŚCIĄ W OCZEKIWANIU NA ICH DOGRANIE)


AUTOR -
DR. STEFAN WŁADYSŁAW BRYŁA

WYDAWNICTWO, WYDANIE, NAKŁAD -
WYDAWNICTWO - NAKŁADEM WYDAWNICTWA POLSKIEGO, LWÓW- POZNAŃ 1921
WYDANIE - 1
NAKŁAD - 1000 EGZ.

STAN KSIĄŻKI -
DOSTATECZNY + JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM, PRZYBRUDZENIA I USZKODZENIA, PIECZĄTKI WŁASNOŚCIOWE, OKŁADKA DWIE PIERWSZE KARTY LUZEM) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).

RODZAJ OPRAWY -
INTROLIGATORSKA, TWARDA Z PŁÓCIENNYM GRZBIETEM I NAROŻNIKAMI + ZACHOWANA W ŚRODKU ORYGINALNA, MIĘKKA

ILOŚĆ STRON, WYMIARY, WAGA -
ILOŚĆ STRON - 252
WYMIARY - 20,5 x 14,7 x 1,6 CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - 0,372 KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)

ILUSTRACJE, MAPY ITP. -
ZAWIERA


KOSZT WYSYŁKI -
8 ZŁ - KOSZT UNIWERSALNY, NIEZALEŻNY OD ILOŚCI I WAGI, DOTYCZY PRZESYŁKI PRIORYTETOWEJ NA TERENIE POLSKI.

ZGADZAM SIĘ WYSŁAĆ PRZEDMIOT ZA GRANICĘ. KOSZT WYSYŁKI W TAKIM PRZYPADKU, USTALA SIĘ INDYWIDUALNIE WEDŁUG CENNIKA POCZTY POLSKIEJ I JEST ZALEŻNY OD WAGI PRZEDMIOTU. (PREFEROWANYM JĘZYKIEM KONTAKTU POZA OCZYWIŚCIE POLSKIM JEST ANGIELSKI, MOŻNA OCZYWIŚCIE PRÓBOWAĆ KONTAKTU W SWOIM JĘZYKU NATYWNYM.)

I AGREE to SEND ITEMS ABROAD. The COST of DISPATCHING In SUCH CASE, IS ESTABLISH ACCORDING TO PRICE-LIST of POLISH POST OFFICE SEVERALLY And it IS DEPENDENT FROM WEIGHT of OBJECT. ( The PREFERRED LANGUAGE of CONTACT WITHOUT MENTIONING POLISH IS ENGLISH, BUT YOU CAN OBVIOUSLY TRY TO CONTACT ME IN YOUR NATIVE LANGUAGE.)


DODATKOWE INFORMACJE - W PRZYPADKU UŻYWANIA PRZEGLĄDARKI FIREFOX MOŻE WYSTĄPIĆ BŁĄD W POSTACI BRAKU CZĘŚCI TEKSTU LUB ZDJĘĆ, NIESTETY NARAZIE JEDYNYM ROZWIĄZANIEM JAKIE MOGĘ ZAPROPONOWAĆ TO UŻYCIE INTERNET EXPLORERA LUB WYSZUKIWARKI "OPERA", Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA NIEDOGODNOŚCI.
PRZY OKAZJI PRZYPOMINAM O KOMBINACJI KLAWISZY CTRL+F (PRZYTRZYMAJ CTRL I JEDNOCZEŚNIE NACIŚNIJ F), PO NACIŚNIĘCIU KTÓREJ Z ŁATWOŚCIĄ ZNAJDZIESZ INTERESUJĄCE CIĘ SŁOWO O ILE TAKOWE WYSTĘPUJE W TEKŚCIE WYŚWIETLANEJ WŁAŚNIE STRONY.



SPIS TREŚCI LUB/I OPIS -

AMERYKA
DR. STEFAN WŁADYSŁAW BRYŁA
PJERWSZY TYSIĄC
NAKŁADEM WYDAWNICTWA POLSKIEGO LWÓW-POZNAŃ MCMXXI
OKŁADKA WEDLE RYSUNKU P. IRENY PETZOLDÓWKEJ
KLISZE WEDLE FOTOGRAFJI ORAZ WEDLE ORG. AKWATINT J. PKNNELLA




NA POKŁADZIE TEUTONICA

Opól do pierwszej mamy się udać z liverpoolskiego portu na pokład „Teutonica". Dzień jest ponury, melancholijny, okropny, beznadziejny; deszczu niby niema, .ale jest mgła i coś w guście dżdżu.
Parę minut przed oznaczoną godziną przybywam na Prince!s Landing Stage, 2 którego mamy wsiadać. Posługacz chwyta natychmiast moje pakunki, pytając tylko: „Teutonic, sir?" i na potwierdzającą odpowiedź, wprowadza mnie do drewnianej budy, zwanej szumnie poczekalnią, przepełnionej już pasażerami i odprowadzającymi odjeżdżających. Wszędzie pakunki, pakunki, pakunki, pomiędzy którymi stoją gromadki, czule się żegnające, wzdychające, kręcą się dzieciaki niesforne, nawoływane wciąż przez rodziców, a od czasu do czasu zjawia się pan, wyglądający na marynarza, albo posługacza okrętowego, zasypywany .2 wszech stron pytaniami, niecierpliwie wyczekującego tłumu.
Minął bowiem dawno termin oznaczony, nadchodzi pierwsza, a drzwi zamknięte. Z przed Prince"s Landing Stage odjeżdża jeden parowiec, odjeżdża drugi: drzwi zamknięte. Oczekujący zaczynają się niecierpliwić.
Wreszcie w trzy kwadranse mniej więcej po terminie .zjawia się mój posługacz, chwyta pakunki, rzuca je na wózek wraz z jakimiś innymi i z uroczystym pośpiechem otwiera drzwi drewnianej budy, witany ze wszech stron okrzykiem ulgi: Nareszcie !
1
Nareszcie, nareszcie. Aha ! Tak! Nareszcie otwarto-drzwi, nareszcie widzimy złoty napis: „Teutonic" ; ale cóż. 2 tego.! Czekamy w dalszym ciągu z tą różnicą, że w mokrej mgle, a nie pod dachem poczekalni.
Powoli zjawiają się, oczywiście, policjanci, oddzielając pasażerów od tych, co ich żegnać przybyli; powoli skądeś majtkowie zaciągają mostki i przerzucają z brzegu na statek. - No, nareszcie !
Tym ,razem naprawdę! Zaczynamy wchodzić na okręt, poszukiwać kajut. W mojej zastaję już jakiegoś, zdaje się, Niemca; skonstatowawszy to, wychodzę znowu na pokład-
Widać stąd na brzegu kolosalne mrowie ludzi, raz jeszcze żegnających się, raz jeszcze parę słów znajomym, rzucających. Jeszcze przelewają się przez mostki na okręt nowi współtowarzysze kilkudniowi, ale coraz wolniej; coraz ich mniej. Obok długie pasy bez końca, ciągle w ruchu, rzucają na okręt pakunki, niemiłosiernie traktowane przez majtków. Z poza poczekalni Princełs Landing Stage wyglądają w mgle nowe sylwetki olbrzymiego gmachu li-yerpoolskiego urzędu portowego. To wszystko, co z miasta we mgle dostrzec można.
Wreszcie ściągnięto mostki, odstawiono pasy: „Teutonic" już naładowany. Ryknął przeciągle raz i drugi; dmuchnął silniej dymem z kominów i od brzegu zaczął się odsuwać.
Z obu stron zaczęły powiewać chustki i kapelusze-— Good bye! — Niekiedy na długo!
Odsuwamy się coraz bardziej. Na tle czarnej masy tłumu, zalewającego brzeg, widać tylko migające wciąż. białe chustki, którym odpowiada cały pokład. Mfgają już gdzieś daleko, ciągle, wytrwale.
Jakiś inny statek zajmuje miejsce „Teutonica", zasłania tłumy. Już ich nie zobaczymy! Good bye!
Gdzieś po prawej stronie ciągną się długim, milowym szeregem doki liverpoolskie. sylwetkami tylko we mgle
widne. Gdzieś po drugiej widać siatkowy szkielet wieży w New Brighton, również mgłą zasnuty. Jeszcze chwilę jakiś ciemniejszy pasek na widnokręgu, ląd, Anglja, Europa! Aż wreszcie powoli niespostrzeżenie niknie. Tylko szare, smutne morze i szare, mgliste niebo.
Good bye, stara Europo! Good bye!
Przy wieczornym obiedzie, pierwszym wspólnym, skąpo tylko padają słowa. Jeszcze sztywność nie prysła. Zorjentowałem się tylko, że obok mnie siedzi jakaś trzy-stufuntowa chyba Amerykanka, dalej jakaś młoda (zdaje się) miss; naprzeciw mnie jakiś Jersey^zyk. Wogóle pasażerów mało.
Damę amerykańską spotkałem nazajutrz na. pokładzie; wynajęła od stewarta krzesło tuż prawie przy mo-jem. Słońce rozbiło mgłę i odkryło cudny szafir niebios, który w faiach morskich zaczął się przeglądać i odbijać. Miejscami tylko wśród fal ukazywały się plamy piany białej.
Ale na falach statek balansował nieco i niewiasta z krzesła po paru kwadransach znikła. Na lunchu i obiedzie nie było jej; złotowłosa miss nie przyszła też, Pewno miały pilne zajęcie gdzieś w innej części okrętu! No, takf Morze!
Słońce świeci i dzisiaj. Ale oficjalny raport kapitana, zawieszony za szkłem w klatce schodowej, brzmi: „Rough sea". Ach, tak! I ja zaczynam to też powoli odczuwać!
Jakiś Anglik rzuca nagle serwetę i szybko wybiega z jadalni...
Niech przeklęty będzie Krzysztof Kolumb, co ten wa-rjacki plan jazdy do Ameryki wykonał!
Niech przeklęty będzie wynalazca pierwszego okrętu i pierwszego parowca transatlantyckiego!
Niech przeklęte będą amerykańskie drapacze chmur, które jadę oglądać. Po co oni je tam wybudowali, ci amerykańscy inżynierowie, warjaty!
Nie wiem, ile osób było na śniadaniu i lunchu, (ja nie byłem też), ale wiem, że Baedekery i Mayery kłamią. Czytałem tam, że wikt na okręcie to „Mastkur". Tak! Byłaby prawda, ale... i
Ale ja dziś cały dzień nie tknąłem nic! Dopiero na wieczorny „obiad4 zjadłem kawałeczek ryby i wypiłem dwie filiżaneczki herbaty, prawdopodobnie (sam nie czułem) dość kwaśnej; wcisnąłem w nią bowiem pół cytryny. I to jest „Mastkur" ! Pocieszam się tem, że to nie tylko ja, ale conajmniej .połowa sali. Mój biedny Niemczysko rozpoczął jeszcze przedemną. Tylko tak dalej !
Uspokoiło się nieco i nowe siły zaczęły wstępować w rozprószonych współbiesiadników. Ale smutny był powód tego uspokojenia.
Morze było „rough", jak poprzednio, tylko statek biegu zwolnił. Przed wieczorem zapadła mgła tak gęsta, że niedaleko tylko wzrokiem sięgać było można. Raz wraz odzywała się syrena .„Teutonic;a" dla uniemożliwienia zetknięcia zbyt serdecznego z jakimś innym okrętem, przepływającym może w pobliżu. Długi, przeraźliwy, żałosny ryk rozlegał się w przestrzeni bez echa. Dokoła było mgłę białą tylko i fal trochę tuż obok okrętu widać, już nie rozpychanych potężnie kadłubem statku i szybko niknących
w dali, ale wolno, leniwie przewalających się. Okręt ledwie sunął naprzód.
A równocześnie oziębiło się znacznie. Znaleźli się więc zaraz ludzie, którzy w pobliżu dojrzeli „iceberg", górę lodową. -- Teraz ! — Po niedawnej katastrofie BTi-tanic5a!^)
To na wrażliwszą część pasażerów rzuciło popłoch. W spokojnym zwykle wieczorem „reading-roomie" zaczęto rozmawiać o mgle, o lodzie, o „Titani^u" i trwożyć się.
Morze było wciąż szare i zasnute mgłą w dali. A niekiedy ukazywały się na niem białe masy; płynące niepewnie. Góry lodowe! Więc „niebezpieczeństwo" jest!
Zapadał wieczór zwolna, a z nim mgła coraz większa, coraz gęstsza. Tuż obok statku jeszcze było fal trochę, coraz bledszych i niedaleko zlewających się z szarą, czerniejącą masą mgły. Wreszcie zapadła noc zupełna. Tylko gdzieś na maszcie majaczyło blade, czuwające światełko.
Niebezpiecznie było płynąć nawet tak wolno, jak dotychczas. Statek stanął zupełnie i zlekka tylko kołysał się na falach. Słychać było w ciemności lekki plusk fal, a w minutowych odstępach przeciągły, przykry głos okrętowej syreny. Gdzieś w oddali zgadywano góry lodowe.
W kajucie ciasnej i dusznej, b3Tło jeszcze nieprzyjem-niej. Przez cienkie ściany statku ten plusk! I ta syrena! Dwa razy obudził mnie popłoch, w kajucie sąsiedniej, już zderzenie z icebergiem, już rozbicie statku widzącej.
Nadeszło wreszcie rano, a z niem przeświadczenie, że żyjemy jeszcze i statek cały. Ale mgła zrzedła tylko nieznacznie i tylko bardzo, bardzo wolno poczęliśmy się poruszać naprzód. Syrena ryczała co chwil parę. Kilka ice-bergów spotkaliśmy też; szczęściem dość daleko i szczęściem kapitan nauczony „TitanicMem" nie pędził całą siłą pary.
Po dwu dniach mgły i wyczekiwania ogólnego, uczuliśmy dnia trzeciego (już blisko tydzień podróży ! Powinni-byśmy wedle planu być dziś w Quebec; będziemy chyba za tydzień drugi!) szybkie, silniejsze kołysanie. Ten przykry zwykle ruch statku napełnił wszystkich radością. — Słusznie! - Statek ruszył naprzód.
Było jeszcze, ponuro i chmury przewalały się po niebie, siekąc drobnym deszczem fale morskie. Tylko gdzieś na północy wiatry wyrwały w nich szmat i ukazały smutne, wczesną godziną nieco żółtawe niebo.
Statek szedł znowu prędzej, budząc i płosząc szare fale, co w zdumieniu budziły się, pryskały pianą białą i odrzucone gdzieś daleko, łagodniały, uspokajały się zwolna. Poniżej wyrwy w chmurach połyskiwało morze jaśniejszym, chropawym nieco falami blaskiem. Na wschodzie, ponad szarem morzem widać było wąską ławicę mgły, z której wyszliśmy przed chwilą
Ameryka musi być niedaleko. Wręczono bowiem pasażerom, udającym się do Kanady, „karty imigracyjne".
Widziałem .jedną. Zawiera nazwisko i parę dat, dotyczących osoby imigranta. Zaś po"stronie drugiej znajduje się objaśnienie w dwunastojęzykowem tłumaczeniu.
Polskie tłumaczenie jest też; brzmi ono (cytuję dosłownie bez najmniejszej zmiany:) „Ta kartka musi byc trzymana przez trzy lata. Takowa ma byc oddana urzen-dowym ludziom zazondana przez nich".
To samo zdanie umieszczono i po rusińsku. Ale nie miano odpowiednich czcionek, a przecież nie cniano użyć łacińskiego abecadła. Więc czytamy: „Cro kapmky mpeda mpu poku sobamu. Tllpeda so nokazamu ypragnakam npabumepcnsbehnure, hakom zasthagotomb moro".
Po rosyjsku: „Emyro dyrirsmky hysmho cospandeme repezr mpa roga. Ha zanpocr rusevbnukobe gepshabresite, cnbgyemb eso amr oingamt".
Niech kto zrozumie! Ręczę słowem, że odpisane co. do litery.
Ale i w niemieckiem tłumaczeniu nie najlepiej się przedstawia: „Diese Kartę muss drei Jahre sorgfaltig aufbe-wahrt werden Wenn immer Regierungsbeamte diesełbe veriangen, muss selbe vorgezeigt werden".
We francuskiem tłumaczeniu błąd jeden tylko. Ale za to po żydowsku podobno bezbłędnie i — żydowskim alfabetem!
Tak wygląda „urzędowa" kanadyjska „karta imi-gracyjna".
Zwolna pogodniało niebo, deszcz ustawał, wiatr milkł. Poprzez chmury coraz częściej przeglądał niepewny, blady błękit niebios i ożywiał szare fale.
Aż przed wieczorem już nisko, całkiem nisko nad widnokręgiem trysnęło słońce pękiem promieni. Trysnęło raz i drugi, zbudziło w falach skry i płomienie złociste i zwolna, gdzieś w mgłach dalekich zapadać poczęło.
Wieczór upływał. Na zachodzie, jeszcze jasno było i odblaski po falach szły, znacząc je dziwnemu pysznemi barwami. Ale dalej nieco, w stronie, skądeśmy przybyli,
mgły coraz niższe, coraz gęstsze coraz bliższe byiy. Tylko w pobok okrętu mknęły szybko w tył fale, ginąc, rozpływając się wkrótce w jednym, niebieskawym pomroku, co ogarniać zaczynał niebo, morze, mgły, świat cały.
Przeszedłem na lewą stronę pokładu. Tłum nagromadzony patrzył gdzieś w jednym kierunku, szukał czegoś. Na jaśniejszym nieco zachodzie, jakaś kreska czarniała, zwolna grubiejąc, rosnąc. Na niej jakieś światełko migać poczęło, latarnia morska.
To wyspa jakaś, skała pusta zresztą, nie — ląd, ląd! Ameryka!
Na drugi dzień od wczesnego ranka towarzyszył nam po lewej stronie brzeg kanadyjski w milowej może odległości. Poszarpane, puste brzegi; góry błękitne, śniegami białymi często poplamione; skały dzikie, pustką bezludną tchnące. Chwilami pasek jakiś ciemny na widnokręgu i po drugiej stronie widać było. Chwilami jeden i drugi statek ostrymi masztami zarysował się, lub pasmem dymu czarnego wionął.
Przed wieczorem zaś przystanął „Teutonic" na chwilę, A zdała od brzegu skądeś oderwał się jakiś statek i zbliżać się do nas zaczął. Rył to pilot. Przybywał przeprowadzić nas rzeką św. Wawrzyńca. Pusty, posępny, ogromem ponury ocean skończył się już.
Wreszcie i ja znalazłem się przy nim. Zwrócił się do-mnie i zadał dziwne pytanie :
— Do jakiego Kościoła pan należy?
- Rzymsko-katolickiego — odpowiedziałem. I usłyszałem nieoczekiwane powitanie;
— God bless you in our country!
— (Niech cię Bóg błogosławi w naszym kraju!)
Tak witała mnie Ameryka.
Rano stał już „Teutonic" w Quebec. „Urzendowe ludzie" byli na pokładzie i swoje „urzendowe" sprawy załatwiali z pasażerami, którzy zwolna, jeden po drugim, opuszczali statek.
Przy mostku, na brzeg prowadzącym, stał jakiś starszy człowiek i z każdym zdań parę zamieniał. Zgadywałem w nim też „urzendową" figurę.





SPIS ILUSTRACYJ:

ULICA NOWOYORSKA
ULICE NOWOYORSKIE
DRAPACZE CHMUR
THE SINGER BUILDING AND TOWKR
CITY INVESTING COMPANVS BUILDING
OGÓLNY WIDOK WODOSPADÓW NI AG ARY
JASKINIA WICHRÓW
UPPER GEYSER BASIN
OLD FAITHFIIL
PULPIT TERRACE
ANGEL TERRACE
THE GIANT GEYSER






SPIS ROZDZIAŁÓW

NA POKŁADZIE TEUTON1CA . ... . . ..... . . . 7
MÓJ PIERWSZY DZIEŃ AMERYKAŃSKI ... . ... . . 10
NAJPIĘKNIEJSZE MIASTO NA ŚWIECIE ......... 19
BOSTON.....l . , t......., . 23
AMERYKAŃSKIE ATENY.......... . : 27
KILADELFJA............... 30-
SOUTH BETHLĘHEM I ŁEHtGH VALLEY......... 34
CAPE MAY.................. 40
WASHINGTON , . . . . ......... . 45
Z HARRISBURGA 00 KRAINY ŻELAZA ........ 52
PITTSHURG............... 55
OBRAZKI NOWOYORSKIE
NOWY YORK 7.K STATKU...... ... 63
NAJRUCHUWSZE MIEJSCE NA ŚWIECIE . . ... .66-
, UPPER KHOADWAY WIECZOREM....... 69-
B0WKRY......... 8 '. 7Ż
CHlNAimvN........ł..... 77
N0W0Y0RSKA NIEDZIEL.^......... SU
CONEY 1SLAND............ 82-
PODZIEMNY NOWY YORK . "..... 89
ł ELMS ISLAND.......-..... 91
DRAPACZE CHMUR . ......... 96
WODOSPADY NIAGARY
Z NOWEGO YORKU DO NIAGARY........ 104
NAD NIAGARĄ......ł...... 10^
W JASKINI WICHRÓW. . J . . . . " . . . . .^ 114
THE NIAGARA BELT J.INE....... . . 11&
CHICAGO ..+ ............ :26
W AMERYKAŃSKIEJ DROGERJI . - . t...... 133
THE ZEN^H CITY OF THE [JNSALTET SEAS....... I3&
Z DULUTH DO YELLOWSTOŃSKIKGO PARKU...... f^,
NARODOWY PARK YELI.OWSTONSKf
ilAMMOTH HOT SPRINC.S........ 189
UPPER GEYSKR BASIN.......... Jól
PRZEZ DZIA?- WÓD OCKANOWY........ 170
WIELKI KEMON YEU.OWSTOŃSKI ........ 177
Z YELLOWSTONE DO SALT LAKĘ CITY . ...... 1S1
MIASTO MORMONÓW ^....... 184
SALTAIR................ 1S6
Z SALT LAKĘ CITY DO SAN FRANCISCO.......189
SAN FRANCISCO
MISSION DOLORES . ......... 205
CHINATOWN........." ... - 208
NA OCEANIE SPOKOJNYM........... 229
21ONOLULU.........-..... 238
SPIS ILUSTRACYJ, ............. 249
SPIS ROZDZIAŁÓW............. 2^



Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.


ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT


NIE ODWOŁUJĘ OFERT, PROSZĘ POWAŻNIE PODCHODZIĆ DO LICYTACJI