Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

ALBUM XV LAT MO W IMIENIU PRAWA... ILUSTRACJE 1959

09-07-2012, 1:36
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Aktualna cena: 49.99 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 2459463500
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 11   
Koniec: 11-07-2012 19:25:00
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO SPISU TREŚCI

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO OPISU KSIĄŻKI

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY ZNAJDUJĄCE SIĘ W TEJ SAMEJ KATEGORII

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT

PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ SPRZEDAWANEGO PRZEDMIOTU, WYSTARCZY KLIKNĄĆ NA JEDNĄ Z NICH A ZOSTANIESZ PRZENIESIONY DO ODPOWIEDNIEGO ZDJĘCIA W WIĘKSZYM FORMACIE ZNAJDUJĄCEGO SIĘ NA DOLE STRONY (CZASAMI TRZEBA CHWILĘ POCZEKAĆ NA DOGRANIE ZDJĘCIA).


PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI - W IMIENIU PRAWA...
AUTOR -
PRACA ZBIOROWA

WYDAWNICTWO, WYDANIE, NAKŁAD -
WYDAWNICTWO - MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ, WARSZAWA 1959
WYDANIE - 1
NAKŁAD - ??? EGZ.

STAN KSIĄŻKI -
DOBRY JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).

RODZAJ OPRAWY -
ORYGINALNA, TWARDA, PŁÓCIENNA

ILOŚĆ STRON, WYMIARY, WAGA -
ILOŚĆ STRON - 131
WYMIARY - 29 x 24 x 1,4 CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - 0,774 KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)

ILUSTRACJE, MAPY ITP. -
ZAWIERA ILUSTRACJE NA PAPIERZE ROTOGRAWIUROWYM.
KOSZT WYSYŁKI 8 ZŁ - Koszt uniwersalny, niezależny od ilośći i wagi, dotyczy wysyłki priorytetowej na terenie Polski. Zgadzam się na wysyłkę za granicę (koszt ustalany na podstawie cennika poczty polskiej).

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ

SPIS TREŚCI LUB/I OPIS (Przypominam o kombinacji klawiszy Ctrl+F – przytrzymaj Ctrl i jednocześnie naciśnij klawisz F, w okienku które się pojawi wpisz dowolne szukane przez ciebie słowo, być może znajduje się ono w opisie mojej aukcji)

W imieniu
prawa...
WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ





SPIS TREŚCI

O MILICJI OBYWATELSKIEJ............. 5
— Poseł na Sejm Józef Nagórzański.......... 5
— Prof. dr Wiktor Boniecki.............. 6
— Dr Józef Matysiak............... 7
— Prof. dr nauk med. Jan Olbrycht........... 8
— Doc. dr Jan Sehn................ 8
— Dr Dominik Gnoiński............... 9
WSTĘP — Stanisław Zmudziński, płk MO.........11— 16
Z POLA WALKI W SZEREGI MILICJI - Mjr Zygmunt Bieszczanin . 17—20
KTO KOGO? - Władysław Machejek.......... 21- 50
POCZĄTEK ORMO - Stanisław Maj........... 51- 52
ZAWÓD MILICJANTA - Jerzy Bober.......... 53- 57
TOWARZYSTWO SPORTOWE „WISŁA" - Stanisław Krokoszyński . . 58- 60
DZIELNICOWY - Jerzy Bober............. 61- 62
KOLEJOWY KOMISARIAT MO - Hahna Gugałowa...... 63- 66
KOMISARIAT WODNY MO - Przemysław Marcisz....... 67- 74
POSTERUNEK NAD ZAPORĄ - Jerzy Bober........ 7ś- 76
CICHY FRONT - Stanisław Zawadzki.......... 77- 78
NAUKA NA USŁUGACH SŁUŻBY KRYMINALNEJ - Halina Gugałowa . 79- 88
ULICAMI, ULICAMI... - Jerzy Bober...........89- 94
ZGINĄŁ CZŁOWIEK - Jacek Zukowski..........95- 96
ZBŁĄKANE PTAKI - Jacek Zukowski..........97—102
TO SIĘ STAŁO NAD RANEM... - Anna Strońska . . . . " . . . 103—108 GDYBY WSZYSCY LUDZIE DOBREJ WOLI... - Jacek Zukowski . . . 109—110
DWA POŚCIGI... - Jacek Zukowski...........111—114
KRYPTONIM „ŁOM" - Anna Strońska..........115—122
TELEFONOGRAM NR 7495... - Anna Strońska........123—126
DO MILICJI OBYWATELSKIEJ............ 127—129
— Władysław Kurcz ............... 127
— Badowska Waleria . ............. 127
— Mieszkanki Igolomii............... 128
— Jan Paweł Piller................ 128
— Doc. inż. B. Szupp............... 128
ROZKAZY SPECJALNE ..............127—128
NA TROPIE — Stanisław Zawadzki...........wkładka
UWAGA! KIEROWCO I PRZECHODNIU... - Przemysław Marcisz . . . I-XVI
ZDJĘCIA — Andrzej Piotrowski





Wstęp

Słyszy się często, że praca milicyjna nie jest łatwa. Nikt lepiej od nas nie zna trudów służby milicyjnej, którą pełnimy od lat 15. Praca ta jest trudna przede wszystkim ze względu na swój skomplikowany charakter.
Tak już się dzieje i nie można temu zapobiec, że bardzo często funkcjonariusz milicji jest zmuszony wchodzić w konflikt z pojedynczym obywatelem, bądź z całą ich grupą w imię interesu ogółu społeczeństwa, w imię interesu wszystkich obywateli naszego Państwa. Milicjant często musi ograniczać źle pojętą „wolność" obywatela, karać wykraczających przeciwko prawu lub powodować karanie, zmuszać do podporządkowania się stosowaniem nieraz tak drastycznych środków, jak chwyty milicyjne czy pałka.
Prawie wszystko, co robi milicjant, daje się właściwie sprowadzić do stosowania przymusu wobec obywateli nie szanujących prawa. Stosowanie tego przymusu leży w interesie społeczeństwa i nikt tego na ogół nie neguje.
Istnieje jednak rażąca dysproporcja pomiędzy tym, co odczuwa obywatel, będący świadkiem różnych fragmentów pracy milicyjnej, a zrozumieniem przez niego tego skądinąd bezspornego faktu, że ta działalność Milicji, której jest świadkiem, leży w jego osobistym interesie, w interesie współobywateli. Niestety ocena naszej pracy bardzo często nie jest oparta na obiektywizmie, na pełnej znajomości rzeczy, a często na fragmentarycznych, jednostronnych i emocjonalnych obserwacjach i odczuciach. Nie wymagamy, żeby naszą pracą zachwycał się czy też obiektywnie oceniał ją ten, kto popadł w konflikt z nami, jest przez nas ścigany, bądź karany. Nawet postronni, niezainteresowani bezpośrednio ludzie mają możliwość obserwowania tylko pewnych fragmentów naszej pracy, z których często dochodzą do fałszywych wniosków, że ten kto zawinił jest poszkodowany. Milicja musi się kimś w taki czy inny sposób
zajmować, a to już samo przez się wzbudza u pewnej części społeczeństwa litość. Praca milicyjna ze względu na swój charakter, na konieczność stałego wchodzenia w konflikt z obywatelem wtedy jest słusznie oceniana, gdy bierze się pod uwagę społeczne znaczenie jej wyników.
Z własnej praktyki wiemy, że z taką oceną spotykamy się niezmiernie rzadko, choć zdarza się to
0 wiele częściej niż dawniej. Odczuwamy niezmiernie często tę dysproporcję, o której wspomniałem; polega ona na niezrozumieniu przez wielu obywateli, przy ocenie konkretnego faktu z naszej działalności, że działamy przede wszystkim w ich osobistym interesie.
Dbałość o popularność Milicji w społeczeństwie jest dla kierowników tego organu i wszystkich bardziej doświadczonych pracowników stałą codzienną troską i ma swoje pełne uzasadnienie. Bynajmniej nie chodzi nam o jakąś, jak to się zwykło mówić, „tanią popularność", ale o rzetelną, prawdziwą, obiektywną opinię społeczną o części aparatu władzy państwowej, a właściwie o ludziach tam pracujących.
Wydaje się, że nasza troska o popularyzowanie pracy milicyjnej, jej społecznego znaczenia ma swoje pełne uzasadnienie. Z zadowoleniem też przyjęliśmy wiadomość o mającym się ukazać z okazji XV-lecia powołania MO wydawnictwie, popularyzującym naszą pracę.
15-letnia praca MO to jedna z wielu chlubnych kart zapisanych w krótkich, ale burzliwych dziejach naszego młodego Ludowego Państwa. Karta pełna poświęceń, rewolucyjnego zapału i hartu. Pracownicy organów Milicji i Bezpieczeństwa przyszli do tej pracy z samego rdzenia ludu. Wielu działaczy
1 uczestników ruchu komunistycznego oraz partyzantów zasiliło od pierwszych dni szeregi milicyjne, stanowiąc trzon kadry MO.
Znana jest dobrze milicyjnym szeregom i społeczeństwu krakowskiemu sylwetka generała Franciszka Księżarczyka. Górnik z powiatu chrzanów-
skiego brał udział w walkach w Hiszpanii, w czasie okupacji partyzant — dowódca AL na terenie województwa krakowskiego, po wyzwoleniu jeden z odpowiedzialnych kierowników MO. Między innymi w latach 1946—1948 komendant Wojewódzki MO w Krakowie.
Klasowy charakter organów Milicji wyrażał się przede wszystkim w ich pracy, w obronie nowego ładu społecznego, w walce przeciwko oporowi bur-żuazji i obszarnictwa i ich podziemnym bandom i organizacjom zbrojnym. Nasza polityczna i klasowa świadomość hartowały się w ogniu walki z nie przebierającym w środkach wrogiem.
Nasza praca w 15-leciu, obok niezaprzeczalnych sukcesów i stałego postępu, miała także strony ujemne. Wspólnie z całym Ludowym Państwem odnosiliśmy sukcesy, mamy też niestety swój udział w popełnionych błędach. Należą one jednak już do bezpowrotnej przeszłości i obarczanie nimi, jak to usiłowali czynić niektórzy, podstawowej masy dzielnych i oddanych funkcjonariuszy, jest nie tylko jakimś grubym nieporozumieniem, ale miało i ma określone cele. Usiłowało się całą pracę organów bezpieczeństwa, a w tym i MO, ich określony polityczny i klasowy charakter i opartą na nim pracę i walkę przedstawić jako wypaczenie co miało stępić ostrość działania tych organów. Podstawową naszą bronią jest przede wszystkim polityczna i klasowa świadomość służenia najlepiej masom pracującym i Państwu Ludowemu, które jest najlepszym wyrazicielem ich woli i interesów. Nasza aktualna praca w niczym nie zmieniła swego politycznego i klasowego charakteru. Obecnie, choć na pewno nie wzbudza to u niektórych zachwytu, bezwzględna walka z nadużyciami, łapownictwem, spekulacją ma wyraźne polityczne i klasowe znaczenie. Jest ona w budownictwie socjalizmu niemniej konieczna od walki z bandami. Klasowy charakter naszej pracy dzisiaj jest może bardziej zrozumiały dla obywatela niż kiedykolwiek. Powoduje to jednak określony stosunek do nas ze strony atakowanych przez nas ludzi. Nie kryją się oni bynajmniej ze swoją opinią, a na odwrót rozszerzają ją, jak i gdzie mogą.
Krakowska Milicja w ostatnim roku wykryła 142 szajki przestępcze, ujawniła w tym czasie 9.406 nieuczciwych pracowników naszych przedsiębiorstw i urzędów, 451 spekulantów, 237 przestępstw karnoskarbowych. Tylko w I półroczu 1959 roku wykryliśmy 116 poważnych przestępstw gospodarczych, w których średnia suma zagrabionego mienia wynosi 150 tysięcy złotych. Ujawniona ilość sprawców tzw. przestępstw gospodarczych (tzn. tych przestępstw, które polegają na przywłaszczeniu taką czy inną drogą mienia społecznego) — nie obejmuje wszystkich faktycznie działających sprawców. Nie wiemy o ile ilość faktycznych sprawców tzw. przestępstw gospodarczych jest większa od ilości spraw ujawnionych przez nas, w każdym razie wiemy, że tych
przestępstw jest nie mało. Przestępcy w ogóle, a ci, którzy grabią mienie społeczne w szczególności, z nienawiścią odnoszą się do milicjanta. Nienawiść tę próbują zaszczepić u jak największej ilości ludzi, by w ten sposób stworzyć sobie sprzymierzeńców, a przynajmniej ich zneutralizować w toczącej się walce. Taka już jest logika walki i nam potrzebni są sprzymierzeńcy, a jedną z dróg ich zdobycia jest ukazywanie nas i naszej pracy we właściwym świetle — w świetle prawdy o trudnej naszej pracy. Prawda o naszej pracy, to także nieprzemilczanie licznych jeszcze braków. Przyczyny istnienia ich są bardzo różnorodne, a nie mała ich część wynika z warunków, w jakich kształtował się nasz aparat.
Milicja powstała w trudnych warunkach. W trudnych warunkach, to może za słabo powiedziane; budowanie organów bezpieczeństwa jako całości, ten skomplikowany proces powstawania nowego aparatu państwowego odbywał się w warunkach, które wywarły duży wpływ na kształtowanie się poszczególnych pracowników i całości aparatu. Czynnikiem, który wywarł decydujący wpływ, była walka z wrogiem.
Walka hartowała młodych ludzi, którzy znaleźli się w MO. Wróg nie przebierał w środkach, był chytry, bezlitosny, posiadał doświadczenie. Metody walki zostały organom Milicji i Bezpieczeństwa narzucone przez wrogie zbrojne podziemie. Nie zawsze były to jednak — jak sami wiemy — metody „fair", pomimo że słuszność była po naszej stronie. W tej ostrej walce zdarzało się, że skutki naszego działania dosięgały także ludzi nie będących naszymi wrogami. Walka z podziemiem kosztowała wiele wysiłków, wymagała ofiar.
Tylko w województwie krakowskim zginęło w walce z bandami 459 pracowników MO i Bezpieczeństwa oraz 42 ORMO-wców (92% tej cyfry przypada na lata 1945—1948), bardzo wielu zostało rannych. Rannych nie tylko fizycznie. Niemała część pracowników wyniosła z tego okresu skrzywiony obraz otaczającego ich świata. Wywołana walką nienawiść nie zawsze była rozumną, trzeźwą, częściej i nie ma się czemu dziwić, była ślepą nienawiścią, po której nie łatwo było się opamiętać i zauważać, że warunki zaczęły się zmieniać.
Ostra walka z wrogiem, którą przeszli prawie wszyscy pracownicy w pierwszych latach, wyrobiła w nich odwagę, ofiarność w służbie Ludowego Państwa, nauczyła ich nienawiści (i tej ślepej także), wykształciła czujność (a czasem chorobliwą podejrzliwość), bojowość, wiarę w swoje siły. Te przymioty nabyte w pierwszych latach pomagały wówczas i później do pokonywania trudności, które wydawały się nie do pokonania.
Wyrównano w ten sposób brak doświadczenia i mimo niedostatecznego wyszkolenia osiągano rezultaty godne najbardziej wytrawnych specjalistów z dziedziny walki z przestępczością.
Młodość kadr była jedną z charakterystycznie j-szych cech powstającej Milicji. Nowozorganizowana Milicja Obywatelska składała się przeważnie z ludzi młodych. Raczej wyjątkiem byli ludzie starsi, posiadający jakieś poważniejsze doświadczenia życiowe.
Młodość ma wiele zalet, ma jednak także, jak wszyscy wiemy, swoje ujemne cechy. Wpływ jaki wywarły pierwsze lata, a szczególnie walka z bandyckim wrogiem — jeszcze bardziej został spotęgowany młodością jej kadr. Zapał młodości pomagał w pokonywaniu piętrzących się trudności, pomagał wytrwać w warunkach wymagających poświęceń. Z drugiej jednak strony zapał ten nie pozwalał dostrzegać swoich błędów. Młodość kadr milicyjnych nie przysparzała autorytetu Milicji w oczach większości obywateli utożsamiających ją z samą władzą ludową, autorytetu tak bardzo wymaganego w naszej pracy, której obiektem zainteresowania jest człowiek. Praca nasza wymaga dużego doświadczenia i rozwagi. Nasze młode kadry nie zawsze cechowały te przymioty, tym bardziej, że brak nam było jakiejkolwiek praktyki w wykonywaniu naszego zawodu. Nie wszyscy wstępujący do Milicji zdawali sobie sprawę z tego, co będą tam robili. Ja osobiście też, przy zgłoszeniu się do MO nie łączyłem pojęcia Milicji z wykrywaniem złodziei czy włamywaczy. Trudno zresztą powiedzieć dzisiaj dokładnie, jakie były pobudki ochotniczego zgłaszania się tysięcy młodych ludzi do Milicji. Były i pobudki patriotyczne i instynkt klasowy, chęć odwetu na okupancie i chęć wyżycia się w jak najlepszym znaczeniu — potęgowane perspektywą noszenia broni. Pobudek tych było wiele. Różnie u poszczególnych osób układa się ich hierarchia, w każdym razie pewne jest, że najmniejszą rolę odgrywała chęć wybrania sobie zawodu, zawodu trudnego, wymagającego bardzo dużej umiejętności, a nade wszystko długoletniej praktyki.
Szkolenie funkcjonariuszy MO zostało dość wcześnie i z dużym rozmachem rozpoczęte, ale pomimo to kwalifikacje aparatu pozostawały na długie lata daleko w tyle, za wzrastającymi potrzebami i wymaganiami społeczeństwa. Stan ten spotęgowany był jeszcze faktem, że kadry Milicji często się zmieniały, jedni zwalniali się, drugich zwalniano, a na ich miejsce przyjmowano nowych.
Stary aparat policyjny był całkowicie skompromitowany w oczach obywateli, zaledwie jednostki zostały do Milicji przyjęte, zresztą i ta garstka szybko opuściła aparat MO. Ci nieliczni byli funkcjonariusze policji państwowej sami byli prymitywnie wyszkoleni, a stosowane przez niektórych z nich metody nie miały nic wspólnego z praworządnością były raczej jej zaprzeczeniem.
Tak więc nie było się od kogo uczyć, trzeba było, popełniając niejednokrotnie elementarne błędy, uczyć się w praktycznej walce z przestępczością. Dzisiejsze umiejętności podstawowej części kadry milicyjnej, znajomość sztuki wykrywania przestępców
i przestępstw, zdobyte zostały przede wszystkim w drodze doświadczeń praktycznych. A praktyka nie poparta dostatecznie teorią ma to do siebie, że daje często rozwiązania nie najprostsze, jest nie rzadko szukaniem po omacku. Tym bardziej godne uznania są wyniki pracy osiągane przez funkcjonariuszy, których większość ma co najwyżej 5—8-letni staż pracy, a zaledwie 35o/o to pracownicy, którzy wstąpili do Milicji w latach 1945—1948. Niektóre osiągnięcia mówią same za siebie — między innymi wykrywalność przestępstw. W 1958 roku oraz w połowie 1959 roku takie przestępstwa jak rozboje wykrywamy w woj. krakowskim w granicach 800/o, a przecież wiadomo, że w tych wypadkach prawie nigdy sprawca nie jest znany w chwili ujawnienia przestępstwa. Sprawcy kradzieży z włamaniem są wykrywani w granicach 600/o, a wiadomo, że to są w większości przestępcy kwalifikowani i że sami się do Milicji nie zgłaszają.
Milicja krakowska nie mało trudu poniosła nad wykryciem szeregu morderców i innych groźnych przestępstw, których na terenie naszej działalności jest szczególnie dużo.
Wykrycie i udowodnienie winy ks. Lechowi, sprawcy zabójstwa popełnionego na Annie Kurek po czterech latach od chwili znalezienia zwłok, nie było rzeczą łatwą. Podobnie zebranie dowodów przeciwko Marzymskiej i ujęcie jej wymagało wiele trudu. Udowodnienie winy sprawcy zabójstwa Ga-łuszkowej — Wójcikowi, mimo błędów popełnionych na początku śledztwa, można śmiało zaliczyć do dużego osiągnięcia.
Ujęcie szeregu międzynarodowych szajek przemytniczych można także zakwalifikować jako duże osiągnięcie w tej dziedzinie walki z przestępczością. Sukces ten jest tym większy, że za przeciwników mieliśmy nie lada „speców" — wytrawnych międzynarodowych przemytników gotowych na wszystko, którzy drwili sobie z wielu policji i bezkarnie buszowali po licznych krajach Europy, a wpadli w ręce naszych stosunkowo młodych pracowników.
Osiągane obecnie rezultaty w walce z przestępczością są także wynikiem systematycznego wzrostu poziomu wyszkolenia zawodowego, kolosalnej poprawy w zakresie poziomu wiedzy ogólnej i dużego zamiłowania w zawodzie.
Nie dawno jeszcze dość znaczny procent funkcjonariuszy nie posiadał pełnego powszechnego wykształcenia. Posiadających wykształcenie średnie było niewielu, a wyższe ukończyły tylko jednostki. Obecnie prawie wszyscy funkcjonariusze mają co najmniej ukończoną szkołę podstawową, 31,50/oposiada względnie kończy średnie nauki, a ponad stu ukończyło lub kończy wyższe studia.
Wszystko to osiąga się dzięki dużemu wysiłkowi pracowników. Jeżeli zważymy, że tylko w roku szkolnym 1958/59 uczęszczało do różnych klas szkół średnich i studiowało na wyższych uczelniach około
500 funkcjonariuszy, a spośród nich zdało maturę 54, myślę, że było to godne, mimowolne uczczenie 15-lecia powstania MO i świadczy o wartości kadry milicyjnej, która rozumie, jaką drogą można osiągnąć dalszą poprawę pracy.
Wielu oficerów i podoficerów Milicji, z podziwu godną wytrwałością uczy się, wykonując jednocześnie sumiennie swoje obowiązki służbowe. Wielu z nich karierę milicyjną rozpoczęło w wieku lat 17 lub 18. Poczynając od szeregowego milicjanta, krok za krokiem zdobywali wiedzę ogólną i wyszkolenie zawodowe, wytrwałą pracą szli w górę po drabinie służbowej, z niemałym trudem godzili odpowiedzialne obowiązki z uzupełnianiem swego wykształcenia. Oficerowie i podoficerowie ci stanowią naszą dumę, są świadectwem wartości ludzi pracujących w Milicji, dają gwarancję, że istniejące jeszcze braki będą szybciej niż dotychczas usuwane.
Wiele jeszcze należy poprawić, dużo braków widzimy sami, nie mało ich wytyka nam opinia publiczna i jej rzecznicy, prasa i radio.
Jesteśmy nadal niezadowoleni z osiąganych rezultatów w walce z przestępczością na szkodę mienia społecznego. Niepokoją nas bardzo sprawy bezpieczeństwa na drogach, gdyż mamy wzrost wypadków i katastrof.
W dalszym ciągu codzienną naszą troską są sprawy przestępczości nieletnich i nasza profilaktyczna działalność oraz opieka nad młodymi ludźmi, którzy wkraczają na drogę przestępstwa. Dużo jeszcze musimy zrobić (mimo poprawy) w walce z chuligaństwem. Słowem trzeba włożyć jeszcze wiele trudu, aby osiągnąć zadowalający stan.
Praca nasza wymaga ciągłego wysiłku i umiejętności. Walka z przestępczością to nie wykonywanie jakichś wyuczonych działań — to praca, nad którą trzeba myśleć, która nie znosi szablonów. Pracownik Milicji, jeśli chce w walce z przestępczością osiągnąć sukcesy — jeśli chce pokonać swojego przeciwnika — złodzieja, włamywacza, mordercę, przemytnika, musi być nie tylko sumiennym. Praca milicyjna wymaga serca, wymaga pełnego osobistego zaangażowania się w to, co się robi. Walka z przestępczością to wielka, pełna napięcia i ryzyka gra, wymagająca mocnych nerwów i odwagi.
Działamy w samym gąszczu życia, wokół nas dzieją się najbardziej skomplikowane procesy życia, ludzi. Obserwujemy życie przestępców, jesteśmy z nimi w styczności, wszystko to co brudne nie jest nam obce. Praca nasza jest podobna do pracy chirurga — pracujemy na żywym organizmie, doprowadzamy do izolacji, czasem na krótszy, czasem na dłuższy okres, a czasem na zawsze poszczególne komórki tego żywego, ludzkiego organizmu. Jeśli praca nasza ma być dobrze wykonana, wymaga nie tylko tych przymiotów, o których już wspominałem. Wymaga ona jeszcze (czytelnik widzi, że tych wymogów jest nie mało) optymizmu — wiary w człowieka. Optymizm
w warunkach naszej pracy nie jest łatwy. Jednym ze źródeł optymizmu jest poparcie, jakiego w walce z przestępczością doznajemy ze strony szerokich mas obywateli oraz zrozumienie, z jakim się spotykamy ze strony społeczeństwa przy wykonywaniu naszych zadań.
Odwrotnie, gdy poparcie otrzymują przestępcy, jak to się jeszcze często zdarza, ludzie nie umiejący szanować zorganizowanego współżycia społecznego, gdy nasze poczynania spotykają się z niezrozumieniem, wtedy budzą się w nas zwątpienia. Abyśmy mogli wykonywać dobrze swoje funkcje musimy, być przekonani, że to, co robimy, jest społecznie słuszne. Takie przekonanie nie może być wyłącznie tylko teoretyczne, musi być ono oparte przede wszystkim na codziennym, praktycznym odczuciu.
Można bez obawy przesady powiedzieć, że duży wpływ na to, jaka jest nasza Milicja, mają sami obywatele.
Jeden z dziennikarzy rozmawiając kiedyś ze mną na ten temat, przytoczył znane słowa, że „każdy naród ma taki rząd, jakiego jest wart" i powiedział — to jest oczywiście niesłuszne, ale nie wiem, mówił — czy niemniej niesłuszne będzie powiedzieć, że każde społeczeństwo ma taką Milicję, czy policję, jakiej jest samo warte.
Jest w tym chyba pewna doza racji. Nie chodzi nam bynajmniej o to, żeby twierdzić, iż za błędy czy braki w pracy Milicji nie odpowiadają jej kierownicy, a jakiś bliżej nie określony szary obywatel. Chodzi mi o to, ażeby podkreślić tę bezsporną prawdę, że wpływ społeczeństwa ma duże znaczenie dla pracy takiego organu państwowego, jakim jest Milicja i że w Państwie Ludowym są szczególnie pozytywne warunki dla tego wpływu. Czym większa będzie dyscyplina społeczna u obywateli naszego Państwa, tym łatwiejsza i jednocześnie bardziej skuteczna będzie praca Milicji.
Z dyscypliną, z poszanowaniem porządku prawnego, z należytym stosunkiem do przedstawicieli organów państwowych jest w naszym społeczeństwie nie najlepiej mimo znacznych zmian na lepsze w ostatnim czasie. Przyczyny tego, tak charakterystycznego dla Polaków stosunku do przedstawicieli władzy państwowej są różnorodne. Jedne z nich tkwią w historycznych warunkach, które złożyły się na ukształtowanie psychiki narodowej. Anarchia Polski szlacheckiej, długoletnia niewola narodowa, antynarodowa rola władzy zaborczej, niehumanitarna, antyludowa rola władzy Polski międzywojennej, wreszcie czasy okupacji hitlerowskiej i bratobójczych walk po wyzwoleniu pozostawiły głębokie ślady w psychice narodowej.
Wrażliwość na sposób odnoszenia się przedstawicieli władzy państwowej do obywatela jest u nas bardzo wielka, a czasem nawet przesadna. Nad poleceniem organów władzy lubi się u nas dyskutować
lub sprzeciwiać im, co w innych społeczeństwach jest nie do pomyślenia.
Pragniemy, aby obywatel miał jak najmniej uzasadnionych powodów do skarg na działanie funkcjonariuszy MO. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wiele pretensji do nas jest słusznych, a szczególnie gdy dotyczą one jeszcze nie dość kulturalnej, grzecznej postawy funkcjonariuszy. Przywiązujemy i coraz większą uwagę przywiązywać będziemy do sprawy właściwego stosunku milicjanta do obywatela. Jedną z naszych największych ambicji jest to, ażeby każdy milicjant był na wskroś uprzejmy, uśmiechnięty, chętny do usłużenia w drobnych sprawach. Coraz więcej milicjantów rozumie nasze wysiłki w kierunku poprawienia tej strony pracy milicyjnej. Zdajemy sobie sprawę, że najlepszą popularyzacją naszej pracy jest kulturalna postawa funkcjonariuszy w służbie wobec każdego obywatela, z którym się spotykamy. Chcemy, aby więź ze społeczeństwem, na której nam tak bardzo zależy, polegała na najlepiej zrozumiałym społecznym znaczeniu pracy milicyjnej i na codziennym realizowaniu tej pracy w taki sposób, ażeby to społeczne jej znaczenie było widoczne dla każdego obywatela. Nawet krótkie zetknięcie się milicjanta z obywatelem może mieć zasadniczy wpływ na jego stosunek do Milicji jako organu władzy państwowej strzegącego porządku i prawa. Nieprzemyślany, nietaktowny krok milicjanta może zrazić obywatela, z drugiej strony nawet zwykłe okazanie obywatelowi uwagi i baczne wysłuchanie go przez milicjanta może zjednać nam — w walce z przestępczością, nowego sprzymierzeńca. Grzeczność i kultura w obejściu, które winny cechować naszych funkcjonariuszy, dają nie tylko, co jest1 najważniejsze, głębokie zadowolenie wewnętrzne każdemu milicjantowi, ale także w najwyższym stopniu się opłacają. Uprzejmość opłaca się nie w formie materialnej, lecz poprzez wewnętrzne, osobiste zadowolenie i zadowolenie obywateli, którym służymy nie szczędząc wysiłków — zadowolenie z nas i naszej służby.
Praca milicyjna jest głęboko humanitarna i wymaga nieraz narażania własnego życia dla ochrony porządku prawnego w interesie wszystkich obywateli. To nie jest żaden frazes, codzienne życie daje wiele przykładów świadczących o tym, że funkcjonariusz MO nie szczędzi sił i zdrowia, a nawet życia, aby spieszyć z pomocą obywatelom.
Ustawa Sejmowa z dnia 31 stycznia 1959 r. „O stosunku służbowym funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej" mówi między innymi, że funkcjonariusz winien: „wykonywać sumiennie swe obowiązki, działać niezwłocznie i niezależnie od grożącego mu niebezpieczeństwa, gdy wymaga tego ochrona życia lub zdrowia ludzkiego, ochrona mienia, porządku i bezpieczeństwa publicznego". Ten wyjątek z artykułu 15 cytowanej Ustawy nie
jest to żadna „martwa litera prawa", a właściwie może z wszystkich przepisów prawnych najbardziej ,,m a r t w a" — znaczona dość jeszcze często śladami krwi funkcjonariuszy MO, a nierzadko jeszcze śladami ich istnień i w ten sposób wykonywana. Wiele ofiar już ponieśli funkcjonariusze Milicji i będą nadal je ponosili, jeśli zajdzie konieczność nie tylko dlatego, że taki obowiązek wynika z ustawy, ale, że najgłębsze uczucia ludzkie to mu nakazują.
Dnia 25 lutego br. w Wieliczce tonął w zamarzniętym stawie 7-letni chłopiec. Na miejscu wypadku zebrała się dość znaczna ilość osób, jednak nikt nie spieszył z pomocą. Przejeżdżający st. sierż. MO Adamus Józef wskoczył do wody i uratował chłopca. Podobnie postąpił sierż. Jan Paluch z Bochni, który uratował tonącego w niebezpiecznych warunkach, mimo iż z przybyłego przed nim dużego tłumu ludzi nikt nie pospieszył z pomocą. Plut. Joanna Konarska z Tarnowa z narażeniem życia zorganizowała i wzięła udział w zatrzymaniu niebezpiecznego przestępcy uzbrojonego w pistolet uprzednio zrabowany.
Sierż. Makselan Tadeusz w sposób zdecydowany i odważny wystąpił i ujął uzbrojonego bandytę i mordercę, który będąc poprzednio już wielokrotnie karany, tylko dzięki amnestii uniknął śmierci i miał wszelkie powody ku temu, ażeby położyć wszystko na jedną szalę, gdyż właściwie nie miał nic do stracenia.
Funkcjonariusz Komendy Powiatowej MO Dąbrowa Tarnowska st. sierż. Zygmunt Wąż został ciężko ranny w czasie pełnienia służby i tylko dzięki natychmiastowej i ofiarnej pomocy lekarskiej uratowano mu życie.
Komendant Posterunku MO w Szaflaracti KP MO Nowy Targ st. sierż. Julian Domagała zginął w czasie interwencji przeciwko rozszalałej bandzie chuliganów.
Te niektóre tylko w ostatnim czasie mające miejsce wypadki wskazują, że funkcjonariusze rozumieją i w tym duchu ich wychowujemy, iż najwyższym dobrem dla nich jest dobro obywatela. Chcemy, żeby każdy wiedział o tym, że może na nas liczyć w potrzebie.
Służba w Milicji jest dla wielu pracowników wielką szkołą życia i doświadczeń, szczególnie dla tych, którzy wstąpili do niej w wieku młodym.
Jedną z nauk jakie z tej szkoły płyną, jak ich uczy codzienne doświadczenie jest konieczność zdobywania poparcia obywateli dla naszej pracy. Każdy bardziej doświadczony funkcjonariusz wie dobrze o tym, że bez pomocy obywateli niewiele byśmy mogli zrobić, że nasza walka z przestępczością w głównej mierze oparta jest na bezinteresownej pomocy, jakiej nam udzielają ludzie pracy. Często nie
znamy nawet ich nazwiska, nie możemy im nawet podziękować. Np. gdy w pościgu za bandytami ktoś nam wskazuje kierunek ucieczki przestępców. Samo szybkie zgłoszenie przestępstwa, jakże często lekceważone przez poszkodowanych, niejednokrotnie decyduje o dalszym losie sprawy. Błahy nieraz szczegół w zeznaniach, szczera odpowiedź na pytanie przesłuchującego, podzielenie się przez świadka swoimi uwagami i spostrzeżeniami naprowadza nieraz na ślad poważnego przestępstwa. Jakże często jednak spotykamy się z faktami wręcz odwrotnymi; są tacy, którzy z uporem godnym lepszej sprawy robią wszystko, aby Milicji nie pomóc. Ich sympatie są po stronie „biednych uciskanych i prześladowanych" przez Milicję przestępców.
Milicja musi to poparcie wyczuwać na codzień, w sposób praktyczny i nie od święta. Istnieją takie organa władzy, którym wystarczy, gdy obywatele są z ich działalności zadowoleni, względnie drogą krytyki starają się naprawić niedociągnięcia w ich działalności. Oczywiście takiego poparcia potrzebuje i Milicja, ale nie na tym winno się ono kończyć. Ażeby Milicja mogła dobrze pracować, dobrze spełniać swoje obowiązki, poza ogólnym poparciem, wy-
rażającym się w uznaniu lub w krytyce — musi odczuwać praktyczne poparcie każdego obywatela w czasie pełnienia rozlicznych swych funkcji.
Milicjant tylko wówczas będzie energicznie, zdecydowanie i odważnie występował przeciwko bandycie czy chuliganowi, jeżeli będzie absolutnie pewny, że pomogą mu obywatele, że w razie niebezpieczeństwa nie będzie odosobniony. Takie przekonanie musi mieć funkcjonariusz nie na podstawie słów czy artykułów prasowych, ale na podstawie swojego praktycznego doświadczenia. Nasza służba nie jest lekką, często czyhają na milicjanta niebezpieczeństwa, nasza praca nie zalicza się do przyjemnych, a na odwrót nie ma dnia, a nawet godziny, ażeby milicjanta nie spotkały takie czy inne przykrości. Milicjant musi odczuwać, że to co robi, że te jego wysiłki są komuś potrzebne, że to obywatele doceniają.
Dla naszej służby czynne — podkreślam — czynne poparcie społeczeństwa jest koniecznością. Bez tego poparcia nie możemy żyć, tak jak człowiek nie może żyć bez powietrza.
O takie właśnie poparcie zwracamy się do obywateli z okazji 15-lecia Milicji Obywatelskiej.

STANISŁAW ŻMUDZIftSKI, pik. MO Komendant Wojewódzki MO w Krakowie



WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.