Jakiś czas temu wszedłem w posiadanie owego urządzenia. Ciekawie wygląda, ludzie chwalą... Nabyłem i ja. I pomimo długiego kombinowania, nie znalazłem dla niego żadnego sensownego zastosowania :-) niby mieści się w kieszeni, ale uważać trzeba by o coś nie stuknąć, filmy oglądać można ale do tego lepszy zwykły komputer... Więc od roku leżało toto na półce, co jakiś czas tylko podładowywałem mu akumulator i odpalałem żeby sprawdzić, jak się czuje.
Podobno gry jakieś na to są ale ja na to za stary i za wybredny. Poinstalowałem różne aplikacje, każdą pobawiłem się trochę i mnie znudziły. Nie dla mnie zabawka. A po co ma u mnie mchem obrastać, niech ktoś się pobawi. Więc sprzedaję.
Ale żeby nie było, że rzęcha zaniedbanego opycham. O, nie! Dobrze u mnie miał, sucho i ciepło, akcesoriów wszelakich dostawał. W komplecie jest nie tylko to, co fabryka dała - tablet, pilot, instrukcja - chyba po mandaryńsku, papiury inne jakieś. Zasilacz też oczywiście, i przejściowka z brytolskiego na nasz kontynentalny standard. Wszystko oczywiście w oryginalnym pudełku. A od siebie dorzucę taki śmieszny mały kabelek (adapter OTG się to nazywa) żeby utensylia różne po USB podłączać - pendrive, ja nawet testowałem modem UMTS i działało; etui Yarvik - grube, gąbkowe; i przede wszystkim hit sezonu - etui z klawiaturą do USB podłączaną, dzięki czemu z tableta robi się komputerek malutki. Wszystko oczywiście działa. A, symboliczna karta 2GB została w gnieździe, wyciągać mi się już nie chciało.
Sprzęt jest używany, choć zadbany, widać jakieś ryski jak się przyjrzeć, na ekranie i na obudowie. Ale minimalne. W ramach przygotowania do wyprawienia go z domu oflaszowałem go na świeżo (Android 2.3.4 + Cyanogen mod zdaje się). Tak, że teraz jest dziewiczo świeży, język tylko ma z chińskiego (z takim się po flaszowaniu obudził) na angielski przestawiony, nic tylko konto gmailowe mu podać i programy zasysać.
Jakby ktoś poczytać sobie chciał, co to w ogóle za zwierz, tu jest recenzja .
Uwaga. Wszyscy wiemy, jak dowcipną i kreatywną w wymyślaniu tortur instytucją jest Poczta Polska. Do tego jeszcze ja leniwy i mało mający czasu. Dlatego też ZDECYDOWANIE preferuję odbiór osobisty (Warszawa - Grochów lub Śródmieście), bo nie obiecuję szybkiej wysyłki - zanim się zbiorę zapakuję, ruszę na pocztę, to parę dni upłynąć może. I oczywiście ŻADNEJ GWARANCJI NIE DAJĘ w przypadku przesyłki pocztowej (choć naturalnie otulić się paczuchę jakoś postaram...)
Oczywiście, powyższe uwagi mają zastosowanie tylko w sytuacji, gdy kto zdecyduje się przygarnąć malucha...