Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Acuhorn nero125 Classic 96dB neodymowe głośniki

02-08-2012, 8:04
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 3 900 zł     
Użytkownik acuhorn
numer aukcji: 2458582170
Miejscowość gdańsk
Wyświetleń: 48   
Koniec: 07-07-2012 17:12:45

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Acuhorn Nero125 Classic 8 Ohm
Nagroda roku 2004, wysoka czułość 96dB neodymowy głośnik

dane techniczne:
typ dwa akustyczne komory
wykończenie fornirem klon
okrągły głośnik classic
precyzja neodymowy engine high grade N50
impedancja 8ohm
czułość 96dB
zacisk i wewnętrzny okablowanie miedziane
otwory na kolce
waga 20 kg
wymiary W20xD47xH120cm



Enjoy the music
Premiera światowa Kolumny głośnikowe acuhorn nero125
Czy każdy głośnik brzmi dobrze z określonym rodzajem muzyki, a już nie tak dobrze z innym?
Recenzja: Jules Coleman
www.enjoythemusic.com
czerwiec / lipiec 2009

Kolumny z jednym głośnikiem szerokopasmowym często charakteryzują się spójnością, obecnością, szybkością reakcji i dynamiką, do których zbliżyć się mogą nieliczne drogie kolumny wielogłośnikowe, a jeszcze mniej może im dorównać. Głośniki takie jak acuhorn nero125 zazwyczaj dobrze współpracują ze wzmacniaczami niskiej mocy — budowanymi często lecz niekoniecznie na bazie jednego elementu wzmacniającego (single ended) bezpośrednio żarzonej triody — które cechuje wiele dokładnie takich samych zalet. Więcej niż kilku audiofili uznało, iż tej synergii nie można się oprzeć i złożyło śluby wieczyste (wg standardów audiofilskich) wierności, wyrzekając się wszystkich innych rozwiązań. Sam przeszedłem tą drogę — wielokrotnie — i rozumiem jak system zbudowany z jednego głośnika szerokopasmowego połączonego z wzmocnieniem lampowym niskiej mocy może poruszyć struny w naszym sercu. Tutaj przekonamy się, czy głośniki acuhorn nero125 są wyborem z miłości, nawet jeśli nie całkiem z nieba.

Projekt acuhorn
W ubiegłym roku zainteresowali mnie dwaj stosunkowo nowi przybysze w rozwiązaniach back loaded horn: acuhorn i Maxxhorn. Żadnego wcześniej nie znałem i obaj mnie zaintrygowali, ponieważ obaj projektanci twierdzili, iż dokonali znaczących usprawnień w projekcie obudowy/horna nie po to, by udoskonalić idiosynkrazje głośnika, ich celem było rozwiązanie omawianych przeze mnie problemów. Udało mi się uzyskać reprezentatywne modele zarówno firmy acuhorn jak i Maxxhorn. W rzeczy samej, w kolejnej dyskusji o głośnikach będę opisywał moje doświadczenia z dwoma modelami Maxxhorn, z których jeden posiada mocno rozreklamowany głośnik Feastrex field coil. W dalszej części tego eseju piszę o swoich odkryciach dotyczących bardzo wspaniałych głośników acuhorn nero125 (improved).

acuhorn jest stosunkowo nowym przybyszem, mało znanym społeczności amerykańskich audiofili. acuhorn odniósł pewne sukcesy zagranicą, i dwa z jego projektów zdobyły nagrody głośników roku przyznawane przez wiarygodne pisma. acuhorn produkuje cztery modele: po dwa w dwóch liniach. nero125 i rosso superiore175 zaprojektowano w linii 'modern music.’ Różnica polega na tym, że nero używa jeden głośnik, a rosso superiore dwa w konfiguracji dipol. Rozmiary głośników odzwierciedlają tą różnicę. Pozostałe dwa głośniki zaprojektowano w linii 'classical music’, i tu także jeden z nich używa tylko jeden głośnik, zaś drugi, większy, korzysta z dwóch, także w konfiguracji dipol.

Słyszałem tylko nero125 I dlatego nie mogę omawiać ani skuteczności projektu dipolowego, ani twierdzenia producenta, iż jedna seria pasuje do muzyki nowoczesnej, podczas gdy druga lśni przy muzyce poważnej. Nie ograniczałem się do tylko do muzyki nowoczesnej słuchając nero125, zaś głośnik dostosowywał się bosko do każdego rodzaju muzyki — z jednym wyjątkiem, który opiszę poniżej.

acuhorn nero125 jest jednodrożnym głośnikiem stojącym, o szerokości 20cm, głębokości 50cm i wysokości 125cm. Obudowa jest wykonana z prawdziwego drewna, ponieważ projektant zrezygnował ze sklejki i MDF. Znaczna część kosztu głośników stanowi wynikową tej decyzji konstrukcyjnej, wraz z bardzo wyjątkowym acuhorn TSR 200 driver. Głośnik o średnicy mniej niż 20cm, jest papierową tubką z obudową z pełnego aluminium i neodymowym magnesem. Impedancja wynosi zaskakujące 4 ohm, zaś czułość zgłoszono na 96dB. Całe wewnętrzne okablowanie to srebrny Siltech G6, zaś terminale to Nextgen WBT. Głośniki stoją na czarnej aluminiowej anodowanej zintegrowanej bazie o wymiarach 20 x 47 cm.

Używałem głośników acuhorn w obu moich systemach: systemie referencyjnym złożonym wyłącznie ze urządzeniami Shindo, czyli ze wzmacniaczami monoblock 300B Ltd; w systemie w apartamencie w Nowym Jorku ze wzmacniaczem 18 watt Shindo Montile z lampami EL84, oraz ze zintegrowanym wzmacniaczem Sound Quest SV 84, także z lampą EL84, i także o mocy około 18 watt. Oba pokoje odsłuchowe są duże, przy czym pokój w Connecticut jest już całkiem duży 9x5,5x2,8m. Głośniki acuhorn odtwarzały najlepiej w obu pokojach, kiedy były ustawione daleko od tylnej i bocznych ścian. W obu pokojach odsłuchowych wolałem, gdy stały nie szerzej niż 2,1m od siebie. Producent podkreśla zdolności prezentowania przestrzeni przez głośniki i zachęca użytkowników do ustawienia ich jeszcze szerzej w celu ulepszenia sceny dźwiękowej. Jak czytelnicy wiedzą, nie pociąga mnie pozycjonowanie instrumentów na scenie i ogólnie nie postrzegam tej cechy jako ważny atrybut głośników — i z pewnością nie za cechę istotną w odsłuchu. Co za tym idzie, ustawiam głośniki tak, by uzyskać optymalny balans, spójność, zwartość i kompetencję. Odkryłem, że gdy głośniki odsuwa się dalej od siebie, dźwięk staje się eteryczny, i pomimo tego, że zwiększa się rozmiar sceny dźwiękowej, dzieje się to za cenę, której ja osobiście nie chcę płacić. Utrzymanie głośników w określonej odległości od siebie, pomogło wzmocnić bas i przydało głośnikom najcięższy i najbardziej autorytatywny fundament muzyczny.

Głośnik dał koncertowe przedstawienie w obu konfiguracjach sprzętowych, i, co mu się chwali, odzwierciedlił ogromne różnice w użytym sprzęcie. W moim domy słucham niemal wyłącznie płyt gramofonowych, podczas gdy w apartamencie słucham niemal wyłącznie płyt CD. Analogowy system w moim domu to system Shindo i Garrard 301, zaś mój aktualny cyfrowy system w Nowym Jorku to Raysonic 128. Raysonic jest dobrym odtwarzaczem, o wysokim poziomie prezentacji, ale ma się nijak do analogowego systemu Shindo. Nikt tego od niego nie oczekuje, i nie jest to powód do konsternacji czy rozczarowania.

Chociaż nero125 nie są ani tak czułe, ani nie sa łatwym obciążeniem, jak inne głośniki single driver, których słuchałem, nie sprawiły najmniejszego problemu żadnemu z moich wzmacniaczy. Dźwięk był znacząco większej mocy, bogatszy i rozdzielczy w systemie referencyjnym, niż w drugim systemie. Odebrałem to bardzo pozytywnie. Głośnik ujawnił różnice w systemie pomocniczym, I chociaż czuł się bardzo swobodnie z wzmacniaczem push pull oraz skromnym cyfrowym źródłem, zalśnił w systemie elektroniki i źródła state of the art.

Nie zgadzam się z popularnym przekonaniem, że cudowną zaletą głośników o wysokiej efektywności jest to, że można je połączyć z jakimkolwiek wzmacniaczem o niskiej mocy, który ktoś sobie upichcił we własnym lub kolegi garażu (albo piwnicy). Zgodnie z teorią, każdy wzmacniacz niskiej mocy (ze względu na swoją prostotę) zagra lepiej niż jakikolwiek bardziej skomplikowany projekt, więc wszystko, czego mu trzeba żeby zabłysnąć, to wysokoefektywny głośnik. Jednak prawda jest taka, że dobrze zaprojektowany głośnik o wysokiej czułości, może doskonale ujawniać różnice w sprzęcie, od źródła, po wzmacniacz. Najlepsze takie głośniki mogą nam pokazać, jak wyjątkowe są naprawdę wspaniałe niektóre urządzenia audio. Im lepszy jest twój sprzęt, tym lepiej głośniki o wysokiej czułości będą brzmieć — oczywiście wg swoich możliwości. nero125 są zarówno wysoce rozdzielcze, jak i bardzo odkrywcze, a także zawsze przyjemne i ujmujące.

nero125 zostały opisane jako model improved audio, ale jest to zasadniczo głośnik odmienny od pierwszego modelu, tak znaczące dokonane zostały zmiany. Wśród nich najważniejszą zmianą jest zmiana w komorze akustycznej back loaded horn. W miejsce wcześniejszej pojedynczej komory wstawiono dwie. Jest to główna zmiana dla projektu tego typu, zaś w efekcie chodziło zapewne o ulepszenie średnich tonów I balansu, przy jednoczesnym polepszeniu także wyższego basu i niższej średnicy. Nie słyszałem wcześniejszego nagrodzonego projektu, więc nie mogę dokonać odpowiedniego porównania. Mogę za to zdać relację z tego, co usłyszałem.

Jednym z powodów, dla których kocham dźwięk Shindo jest to, że właściwie oddaje rytm muzyki, zaś odtwarzany dźwięk posiada muzyczną płynność i niesamowity dynamiczny realizm, którym nie dorównują inny znane mi urządzenia. Jest tu trafność, całość i integralność w sposobie odtwarzania muzyki, które oczarowują. Elektronika Shindo postawiła ciężkie wymagania dla współpracujących z nią urządzeń. Na przykład, w innych przypadkach bardzo zdolny gramofon Clearaudio Reference ujawnił, że dotrzymuje rytmu w typie orkiestry wojskowej. Projekty back loaded horn są szczególnie wrażliwe na wyznaczane przez Shindo standardy, ponieważ ogólnie rzecz biorąc czasami odtwarzają bas tak, jakby trochę się spóźniał. Ponadto, przy wysiłku rozszerzenia odpowiedzi w basie, poświęca się górny bas i niższą średnicę. Zamiast spójnego głośnika otrzymujemy ostatecznie brak ciągłości i nieobecność obiecanej koherencji.

Zatem, jak zagrały głośniki nero125? Mówiąc krótko: doskonale. Zanim w moim systemie pojawił się acuhorn, najlepiej brzmiącym single driver full range back loaded horn jaki słuchałem był Beauhorn. Każdy Beauhorn, którego słuchałem, używał Lowthera, ale w każdym przypadku głośniki opanowywały świst głośników Lowthera. Ale prawdziwą sztuczką Beauhorna było to, że starali się nie zrobić za dużo. Beauhorny, których słuchałem, praktycznie nie mały basu, o którym można by pisać. Wada ta oczywiście skutkuje tym, że dźwięk jest rozświetlony, i każdy kto posiadał Beauhorny przez dłuższy czas dopasował do nich subwoofery, i nie tylko po to, by wstawić najniższe oktawy — ale po to, by w ogóle dać głośnikom dostrzegalny dół.

Powód, dla którego nadmieniam Beauhorny jako sukces, to to, że zgodnie z moim doświadczeniem duża większość projektów back loaded horn starała się wydobyć zbyt dużo basu. Starając się dowieść, że głośnik jest szerokopasmowy, projektanci starają próbują wyciągnąć z niego więcej basu, niż wskazywałby rozsądek. W każdym głośniku jaki słyszałem poświęcano rozszerzenie na rzecz muzycznego charakteru basu, lub odwrotnie. Jak mamy głęboki bas, jest on niezróżnicowany i niespecjalnie muzyczny. Ponadto, głęboki bas powstaje kosztem bogatego, dynamicznego, muzycznie przekonującego wyższego basu i niższej średnicy. Starając się osiągnąć za wiele, projekty oferują za mało tych cech, które mają znaczenie: kontynuacji, integralności, jednym słowem muzyki.

Głośniki nero125 są niezwykłe pod wieloma względami. Stosując mniejszy głośnik, także stara się wypełnić głębię, i odnosi większy sukces niż mogłoby się wydawać. Co ważniejsze, nie zdobywa swojego rozszerzenia basu kosztem szerokiej dziury w niższej średnicy i wyższym basie. nero125 ma wspaniałą koherencję, od wyższej średnicy do wyższego basu. Jest tu kontynuacja dynamiki i rozdzielczość, naturalne i uwodzicielskie. Zasadnicza prezentacja jest zbalansowana w tym paśmie. Brak tu sztucznego ożywienia lub bezpośredniości, która pojawia się na skutek uwypuklenia tego pasma częstotliwości. Skutkiem tego, głośnika słucha się łatwiej w szerokim zakresie różnych rodzajów muzyki. Słuchałam sporo akustycznego i elektronicznego jazzu, bluesa i muzyki kameralnej, pop rock, za każdym razem z dobrym skutkiem i wielką przyjemnością.

Jedną z innych nadzwyczajnych cech nero125 jest to, że ma bardzo mało zniekształceń. Oznacza to, że dźwięk dociera do nas w sposób zrelaksowany, miły dla uszu. Dźwięk nie jest całkiem wolny od zniekształceń jak ten pochodzący z field coil, ale w porównaniu z każdym Lowtherem jaki słyszałem, acuhorn TSR 2000 to rewelacja.

Wyższe częstotliwości w głośnikach acuhorn były podobnie dobrze zbalansowane, ale nie jakoś szczególnie rozciągnięte. Nie jest to niespodzianką, i wcale się nie rozczarowałem. Chociaż zgodnie z dzisiejszą modą produkuje się głośniki z tweeterem do 30 kHz lub więcej, ja czerpałem najwięcej przyjemności ze słuchania muzyki z głośników, które nie sięgają dużo powyżej 16 kHz, i nie schodzą dużo poniżej 35 do 40 Hz. Rzecz w tym, nie ile jest odtwarzane, ale jak dobrze — i jak zbalansowana jest całość prezentacji. acuhorn zaprezentował się pod tym względem. nero125 to wyjątkowo dobrze zbalansowany głośnik.

Jest to także głośnik czujący muzykę. Powszechne jest rozróżnianie między głośnikami, które grają muzykę, i tymi, które są jak narzędzia służące odkrywaniu różnych części muzycznego przedstawienia. acuhorn jest po stronie muzyki. Można, jeśli się chce, śledzić poszczególne części, ale głośniki te nie rozrywają muzyki na części. Prezentują one muzyka jako organiczna całość: kontynuacja, integralność i balans. Obfitują w informację, ale nie w sposób, w jaki niektóre inne głośniki podkreślają nuty wiodące.

A co z rytmem? Lepszy niż u większości, ale nie idealny. Bas jest bardzo dobry i bardzo dobrze definiuje uderzenia, ale myślę, że nero125 stara się zrobić trochę za dużo w wypełnianiu najniższego basu. Najniższe nuty basowe są nieco wolniejsze w porównaniu z resztą niższego pasma i całym głośnikiem. Gdybym miał coś sugerować, to proponowałbym zapomnieć o tym, w najniższej oktawie. Najniższe basowe nuty nie mają takiej wagi czy autorytetu jakie miałyby w głośniku wielodrożnym lub po dodaniu subwoofera. Audiofile, których pociągają głośniki takie jak acuhorn nie należą do fanów organów czy muzyki elektronicznej. Po co się tym przejmować?

Wniosek
Zgodnie z moim doświadczeniem trudno się powstrzymać od słuchania tej muzyki, która akurat brzmi dobrze na naszych głośnikach. Każdy głośnik ma muzykę, która mu pochlebia, i taką, która mu nie służy. Sam posiadam parę odrestaurowanych głośników Quad 57 ESL, i jest dla mnie jasne, że kiedy ich słucham, to słucham muzyki, która im sprzyja. Nie słucham Led Zeppelin, ani Who Live at Leeds, ale za to dużo jazzu, Getz’a i Gilberto. Jest zasługą acuhorna, że jest bardzo niewiele materiału, którego nie słuchałbym na tych głośnikach chętnie i często … anxious. Głośniki rozkwitają przy fortepianie solo, ale doskonale odtwarza właściwie wszystko inne.

Cóż, może nie tak całkiem wszystko. Po prostu nie ma sposobu, by głośnik single driver poradził sobie ze skalą dużego chóru, lub dał fundament dla dużych orkiestr. Od głośników single driver można wymagać rozsądnie.

acuhorn nero125 nie jest tani. Ale jego cenę uzasadnia konstrukcja, a jeszcze bardziej to, co prezentuje. Pomiędzy około 40 Hz, a 15 kHz acuhorn nero125 to oszałamiający sukces. Głośniki są pięknie zbalansowane, dynamiczne i szybkie, bez sztucznych podbić, relaksujące, wciągające i absolutnie uwodzicielskie. Bez wątpienia jest należą one do najlepszych głośników back loaded horn, jakie kiedykolwiek słyszałem. Jeśli lubicie głośniki szerokopasmowe back loaded horn, to powinniście poważnie zainteresować się odsłuchem acuhorn nero125. Tak wiele oferują. Doskonały głośnik, bardzo wysoce rekomendowany.

Zastosowanie pojedynczego głośnika szerokopasmowego (single driver full range)
Istnieje więcej niż jeden sposób na zainstalowanie głośnika szerokopasmowego w obudowie akustycznej. Dwa z nich są bardziej popularne: otwarta przegroda (open baffle) i back-loading. Pierwszy lubiany jest przez, na przykład, Keith’a Aschenbrennera w jego wyjątkowych głośnikach Rondo i SoloVox. Wielu z moich przyjaciół ze społeczności audio próbowało swoich sił przy projektach z otwartą przegrodą z użyciem legendarnego głośnika Altec 604. Dla wielu obudowa głośników skrzyniowych jest przeszkodą w przekonującej reprodukcji muzycznej. Czy jest jakieś lepsze rozwiązanie od pozbycia się skrzyni – lub przynajmniej pozbycia się jej częściowo?

Open Baffle - wyjaśnienie
Określenie 'open baffle’ jest nieco mylące ponieważ obejmuje ono szereg różnych rozwiązań. Wszystkie projekty open baffle łączy brak zamkniętej skrzyni. Niektóre maja tylko jedną ściankę, a głośnik jest zamontowany na ścianie przedniej, bez boków czy tylnej części obudowy; niektóre mają trzy ścianki, a niektóre prawie cztery, ale wszystkie pozostają nie całkiem zamknięte. Wspólne dla wielu projektów open-baffle jest to, że przednia ścianka jest dużo szersza niż jest to ogólnie przyjęte w audiofilskich współczesnych głośnikach. Szersza przednia ścianka ma zasadnicze znaczenie dla rozszerzenia basu; I zgodnie z moim doświadczeniem, niezależnie od rodzaju głośnika, szersza przednia ścianka wpływa na lepszy i bardziej naturalny bas. Prawdę mówiąc, najlepszy bas jaki słyszałem (nie najgłębszy, ale najlepszy)— szybki, z fakturą, z dobrze zdefiniowanym tonem — był wytworzony przez głośniki z szeroką przednią ścianką.

Ruch w stronę wąskich obudów głośników jest kolejnym z wielu dostosowań sprzętu audio, które ma więcej wspólnego z oszczędnością i udomowieniem reprodukcji audio niż z jakością muzyki i integralnością doświadczenia odsłuchowego. Wraz ze zmianą na wąskie przednie ścianki pojawił się nacisk na coś, co sam uważam za wizualne aspekty reprodukcji muzyki, czyli zwłaszcza 'obrazowanie’ i 'przestrzeń,’ elementy doświadczenia które w najlepszym razie są drugorzędne, a częściej rozpraszają.

Chociaż projekty open baffle mają swoich championów, najbardzie popularnym rozwiązaniem z zastosowaniem głośnika szerokopasmowego jest (w takim czy innym wariancie) back loaded horn (tylne obciążenie głośnika tubą). Jest szereg odmian filozofii projektowania, ale mają one wspólną strategię. Kilka różnych rodzajów głośników może wyprodukować dźwięk od blisko 20 Hz do 20 kHz. Zazwyczaj ten wynik notuje znaczny spadek poniżej około 80 Hz. Tylne obciążenie stanowi sposób na uchwycenie tylnej fali wytwarzanej przez głośnik w komorze obudowy (lub w dwóch — w przypadku acuhorn nero125) i wysłanie tej fali poprzez wylot tuby — zazwyczaj zwiniętej tuby o znacznej długości — celem tego jest wzmocnienie fali w zasadniczym zakresie tam, gdzie następuje coraz ostrzejszy spadek. Fala, która wydobywa się z głośnika na pokój zostaje wzmocniona przez falę tylną wzmocnioną z kolei przez tubę. Celem jest w rezultacie wytworzenie wystarczającego wyniku na wszystkich omawianych częstotliwościach tak, by pojedynczy głośnik pracujący w obudowie wytworzył pełen zakres częstotliwości, lub blisko tego. W przypadku sukcesu, obudowa ta wytworzy taką energię i informację muzyczną z jednego głośnika, które w innym przypadku wymagają co najmniej dwóch głośników i zwrotnicy. W teorii, gdy taki projekt zostanie z powodzeniem zastosowany, słuchacz odbierze pełen zakres muzyki bez zakłóceń pochodzących z zastosowania wielu głośników wykonanych z różnych materiałów i zwrotnic które połykają Waty jak cukierki.

Podsumowując, projekty open-baffle i back-loading stanowią dwa bieguny rozwiązań. Pierwsze rezygnują w jak największym zakresie z obudowy i pozwalają tylnej energii uciekać, chociaż czasami, jak w przypadku projektów Rondo i SoloVox, tylna fala jest kierowana na zewnątrz celowo. Odwrotnie, back-loading wymaga obudowy (tuba znajduje się w obudowie, a obudowa ma zasadnicze znaczenie w projekcie). Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy pozwoleniem tylnej fali na ucieczkę, a uchwyceniem jej i wykorzystaniem do pracy wraz z przednią falą w celu wytworzenia pełnego muzycznego wyniku.

O głośnikach szerokopasmowych
Głośniki szerokopasmowe są znane od długiego czasu I produkuje je wielu wytwórców, najbardziej znani to prawdopodobnie Lowther i Fostex. Inne warte wymienienia głośniki szerokopasmowe to między innymi AER, Reps, Tesla, Feastrex i PHY. Są i inni, oczywiście, ale te należą do najbardziej znanych i w każdym razie z nimi jestem najbardziej osłuchany.

Głośniki PHY zazwyczaj stosuje się w projektach typu open baffle, ja osobiście nie słyszałem ich w back loaded horn. Nie słyszałem jeszcze wielu z głośników Feastrex, chociaż chętnie posłuchałbym ich głośnika zasilanego polem magnetycznym cewki w miejsce magnesu, już niedługo będę miał taką okazję. Słuchałem wszystkich głośników Fostex - włącznie z reprezentacyjnymi z serii Sigma, starszej i nowszej — użytych w szeregu projektów obudów, od małego Hornshoppe Horn do projektu Jericho horn, który przez jakiś czas cieszył się dużym zainteresowaniem w Niemczech. Słuchałem i posiadałem na własność kilka głośników z Lowtherami i AERami, te ostatnie zastosowane zarówno w obudowach front (np. Oris horns) jak i back loaded (Beauhorns, Rethm, Medallion, by wymienić tylko kilka).

Wszystkie głośniki szerokopasmowe, które znam, posiadają swoje charakterystyczne cechy. Lowthery są ekstremalnie śmiałe, natychmiastowe, żywe, dynamiczne i szybkie, chociaż z rozjaśnieniem; są one notoryczne w częstotliwości swojego świstu. Wielu miłośników Lowtherów toleruje ten problem — w niektórych z jego głośników poważniejszy, niż w innych — uważając, że korzyści przewyższają szkody; inni wypierają się, jakby głusi na istnienie tego problemu. Jednak, każda recenzja projektu back loaded horn z Lowtherem rozpoczyna się od opowieści jakie to kroki podjął projektant — często pomysłowe, czasami heroiczne — by opanować ten notoryczny świst Lowthera. To powinno dać wam wyobrażenie o rozmiarze problemu. Według mojego słuchu najbardziej udanym zastosowaniem Lowthera ograniczonego do pracy w paśmie średnich częstotliwościach w różnych głośnikach firmy Horning.

Mam prawie tyle samo doświadczenia z głośnikami AER i Fostex, włącznie z kilkoma z wysoko ocenionej starszej serii Sigma, co z Lowtherami. Z mojego doświadczenia wynika, że głośniki AER są gładsze i lepiej skonstruowane niż Lowthery; gładkość pojawia się niewielkim kosztem ogólnej definicji informacji i dynamiki. Głośniki Fostexa mają jeszcze mniej informacji i są znacznie mniej otwarte, przejrzyste i czarujące. Są one uniwersalne, brak im złych cech w projektach back-loaded, ale mają także trochę mniej czaru.

Kiedy zacząłem eksperymentować z głośnikami szerokopasmowymi w konfiguracjach back loaded horn, przeważająca większość projektów stosowała głośniki 20 cm. Pamiętam mniejsze jednostki w Hornshoppe Horn i w mniejszych projektach Rethm. Jednym z najbardziej interesujących ostatnich postępów jest zwiększone zastosowanie jeszcze mniejszych głośników pracujących w szerokim paśmie. W każdym back loaded horn, olbrzymia większość informacji muzycznej wciąż pochodzi z przedniej fali wytworzonej przez głośnik. Dlatego też, nawet jeżeli mniejsze, 12 i 16cm głośniki, zachowują się lepiej niż ich dwudziesto- i więcej centymetrowe odpowiedniki, trudno sobie wyobrazić w jaki sposób mogłyby one poruszyć wystarczającą ilość powietrza (niezależnie od wielkości obudowy i projektu horna), by przekazać przekonujące doświadczenie muzyczne w pokoju odsłuchowym normalnej wielkości.

Horny można używać do wzmacniania mocy wyjściowej lub zwiększenia skuteczności (albo jedno i drugie). W projektach back-loaded horn, nacisk kładzie się na zwiększanie mocy wyjściowej. Jednak cel projektu jest bardziej złożony i wymagający. Nie wystarczy zwiększenie mocy wyjściowej tam, gdzie głośnik w sposób naturalny nie przetwarza. Należy tego dokonać w muzycznie przekonujący sposób. Projekt musi wzmocnić mocy wyjściową, przy jednoczesnym podaniu właściwego tonu, tembru i czasu, a także uchwyceniu dynamiki, przekazaniu wagi i znaczenia muzyki.

Nie jest to tylko zagadnienie polegające na zaprojektowaniu świetnego horna. Jest to także kwestia wyboru głośnika, który stanowi optymalne uzupełnienie projektu horna/obudowy, który został wybrany. Nie można po prostu zbudować obudowy ze złożoną tubą i oczekiwać, że będzie on pracować optymalnie z dowolnym zamontowanym głośnikiem. Głośnik i horn muszą pracować zgodnie, zaś głośnik, który stanowi dobry wybór dla danej obudowy, wcale nie musi być już taki dobry w innej obudowie. Dobry projektant to ktoś, kto znajduje właściwą kombinację i sprawia, że pracują one razem, dopasowując jeden do drugiego. Mam podobne odczucia na temat głośników i obudów, jak w stosunku do wkładek/ramion/talerzy i przedwzmacniaczy gramofonowych. Tak naprawdę stanowią one jedną całość i tak należy o nich myśleć. Także głośnik/horn/obudowę należy pojmować jako jedną całość w łańcuchu muzycznej reprodukcji.

Gdyby zastosowanie głośnika szerokopasmowego w projekcie back loaded horn było rzeczą łatwą, więcej projektantów porzucałaby projekty składające się z wielu głośników z ich złożonymi, pożerającymi moc zwrotnicami I ich głośnikami z różnych materiałów I o różnych właściwościach rezonansowych, na rzecz rozwiązania z jednym głośnikiem szerokopasmowym. Ale tak naprawdę, oczywiście nie jest to wcale takie łatwe. W sposób naturalny myśli się o podejściu back loaded horn z pojedynczym głośnikiem (single-driver back-loaded horn) jako o innym sposobie uzyskania takich samych rezultatów jakie inne projekty uzyskują przez zastosowanie więcej niż jednego głośnika w połączeniu z różnymi zwrotnicami. Może takie myślenie narzuca się w sposób naturalny, ale jest nieco mylące.

A to dlatego, że ktoś, kto realizuje podejście single driver horn loading nie dąży do odtworzenia dźwięku lub prezentacji wielogłośnikowych. Jego celem nie jest osiągnięcie tego samego wyniku w inny sposób. Szuka on natomiast innego rodzaju prezentacji muzyki, podkreślając określone cechy muzycznego przedstawienia bardziej niż inne. Projekt single driver nie zagra tak głośno jak typowy głośnik multi-driver. Zazwyczaj nie będzie on grzmiał w najniższych częstotliwościach. I nie może być może rozciągnąć się tak wysoko w stratosferę. Ale nie robi tego także Quad 57 ESL, a rzadko można spotkać głośnik równie przekonujący muzycznie.

Z drugiej strony, jeden głośnik szerokopasmowy jest nieskrępowany koniecznością sprawienia, by dwie lub więcej membrany, zazwyczaj wykonane z różnych materiałów, pracowały spójnie, nie ma też zwrotnicy głośnikowej, która działa jak przeszkoda na drodze muzyki. Projektant wybiera podkreślenie bezpośredniości, plastyczności, obecności i dociera do wnętrza słuchacza w sposób, który raz doświadczony nie łatwo zapomnieć. Konstrukcje single driver powodują zanurzenie w doświadczeniu muzyki.

Projekt oznacza, oczywiście, coś za coś, ale można na to spojrzeć i w ten sposób, że projektanci realizujący to podejście oferują inną interpretację tego, co jest muzycznie ważne dla przedstawienia i zapraszają słuchacza do doświadczania tego przedstawienia w inny sposób. Może istnieje dźwięk absolutny w tym sensie, że jest sposób w jaki muzyka faktycznie brzmi, gdy grana jest na żywo lub w studio nagraniowym, ale jest wiele różnych rozwiązań podejścia do niej i jej słuchania: doświadczania jej i reagowania na nią. Ten sam przedmiot można fotografować pod różnym kątem i w rozmaitym świetle, w różnych porach dnia. Przedmiot jest tym, czym jest, niezależnie od naszego widzenia czy doświadczania go. A jednak, oglądanie go w różnym świetle, o różnych porach dnia, w różnym czasie w ciągu roku, itd., nie tylko pozwala nam doświadczać go na wiele sposobów, ale też zrozumieć go pełniej, dowiedzieć się o nim więcej, uchwycić te jego cechy, których inaczej nie bylibyśmy w stanie dostrzec.

Istnieje wiele uzasadnionych sposobów dokładnego odwzorowania tego samego wydarzenia. Single-driver back-loaded horn jest jednym z nich. Dla wielu jego zalety znacznie przewyższają nad słabości, oferuje on nowe spojrzenie na wydarzenie muzyczne, które wciąż i wciąż odkrywam jako niemal zniewalające. A jednak za każdym razem łamałem moją przysięgę, by nigdy już nie wracać do głośników wielodrożnych. Z czasem dostrzegłem, że kołyszę się tam i z powrotem, gdzieś pomiędzy 'nightmare and the noble dream.’ Mam nadzieję, że powiedziałem jasno, dlaczego można się w tym zakochać, ale, jednocześnie dlaczego, ktoś raz zakochany miałby porzucać miłość?

Czy są jakieś problemy?
Charakterystyczne ograniczenia danego projektu mogą być trudne do zniesienia w dłuższej perspektywie czasowej w zależności od rodzaju słuchanej muzyki. Niezrównanej dynamice w średnicy rzadko dorównuje ta w basach lub wyższych częstotliwościach. Niezmiennie ograniczona góra czasami powoduje, że tęsknimy za bardziej harmonijną informacją niż ta dostępna. Ograniczenia te nie są decydujące przynajmniej dla mnie. Oznaczają po prostu, że nawet jeśli głośnik pracuje tak, jak powinien, to nie jest dla każdego. Nic wielkiego. Żaden głośnik nie jest.
Jednak prawdziwy problem z back loaded horn polega na tym, że wykazuje one szereg cech, które stają na drodze zdolności głośnika do wytworzenia przekonywującego odtwarzania muzyki: ponadto, raz dosłyszane, trudno ignorować. Back-loading wytwarza anomalie fazowe, które mocno podcinają roszczenie co do spójności dźwięku. Bas w back loaded może być zaskakująco głęboki, ale im głębiej schodzi, tym mniej jest zdefiniowane uderzenie. Ponadto, im głębszy bas, tym bardziej brzmi w jednej nucie. Co ważniejsze, niższe rejestry zdają się opóźniać za pozostałą muzyką, wpływając na muzyczny rytm i falowanie. W wysokich częstotliwościach i ich strukturze harmonicznej, wadze i gęstości często czuć braki.

Więc to, co rzeczywiście mamy, to głośnik średniotonowy rozciągnięty poza swoje optymalne granice w celu zabezpieczenia pewnych pożądanych celów, ale w tym czy innym stopniu, rozciągnięcie jest słyszalne i niekomfortowe: ani bas, ani wyższe częstotliwości nie mają charakteru średnicy. To tylko kwestia czasu, kiedy słuchacz uświadomi sobie te niedociągnięcia, a kiedy je już sobie uświadomi, roszczenie dotyczące spójności wydaje się oszukańcze, albo przynajmniej mylące. Wielu słuchaczy uważa, że brakuje zbyt wiele informacji, i że to, co dostali nie jest tym, za co w teorii byli gotowi zapłacić za bilet.

Przynajmniej takie było moje doświadczenie: nie raz, ale przynajmniej kilkanaście razy. A jednak wciąż wracałem po więcej. Dlaczego? Słuchanie niemal tuzina projektów, które nie sięgają ideału może mieć w sobie coś z perwersyjnej potrzeby posłuchania wciąż najnowszego rozwiązania. Nie wątpię, że ktoś rozsądny już by się poddał. Ale nie uzurpuję sobie prawa do bycia rozsądnym.

Prawda jest taka, że nie można powstrzymać się od zaintrygowania wiarygodnymi wysiłkami pokonania ograniczeń w filozofii tych konstrukcji. Nie jest to tylko ciekawość czy projekt naukowy. Jest coś tak uwodzicielskiego w sposobie, w jaki te głośniki reprodukują muzykę, a reprodukują ją prawdziwie dobrze, że po prostu chce się jej więcej. I tak, nigdy nie ustaję w obserwowaniu dokonywanych postępów, oraz tego, jak bardzo zmniejsza się przestrzeń pomiędzy ‘nightmare and the noble dream’.