Sporządzanie zanęty
Nawet najlepsza zanęta sama z siebie sukcesu nie zapewni.
Tylko nielicznych,
jak np. granulatów i kulek, używa się wprost.
Każda inna musi być jeszcze właściwie sporządzona.
W przeciwnym razie, zamiast podsuwać rybom nęcącą propozycję, chlapie się kitem czy papką, zalegającymi dno bezużytecznie.
Albo przeciwnie – rozpyla się zanętę po powierzchni wody, w wyznaczone zaś miejsce dolatuje znikomy jej ułamek.
Zasadnicze znaczenie ma właściwa kolejność czynności.
Najpierw suchą mieszankę zanętową wsypujemy do pojemnika i według uznania uzupełniamy dodatkami: pieczywem, kukurydzą, otrębami, atraktorami czy aktywatorami smakowo-zapacho-
wymi.
Tylko melasę i/lub barwnik, jeśli je przewidujemy, dodajemy do wody, którą będziemy zanętę rozrabiać.
Ale to potem.
Na razie suche składniki musimy starannie wymieszać.
Dopiero wtedy zwilżamy je wodą – równomiernie, tak by nie powstały grudki ani nie pozostały miejsca suche.
Na koniec dodajemy piasku (na wody wolno płynące lub bardzo głębokie) albo drobnego, do 3-mm, żwiru (na płynące); unikajmy gliny, bo okleja ona (panieruje) cząstki zanęty, co zmniejsza jej skuteczność.
Przy mieszaniu z tym obciążeniem zanęty nie ugniatamy, tylko przegarniamy.
Przy okazji ją napowietrzamy, staje się ona puszysta.
Co do właściwego rozrobienia, wiele zależy od rodzaju zanęty, a także od warunków.
Różne bywają rybie humory.
Jednego dnia działa tylko mieszanka przesuszona, drugiego – akurat papka. Zawsze jednak trzeba zaczynać od zanęty niedowilżonej.
Po przekroczeniu bowiem jednego punktu staje się ona nie do uratowania.
A przekroczyć go łatwo, jeżeli się nie uwzględni wody zawartej już w niektórych składnikach, jeśli się zanętę zestawia samemu.
Na przykład – w gotowanej kaszy.
Po zmieszaniu jej z suchą zanętą warto odczekać z pół godziny, aż wilgotność się ustali.
Czasem okazuje się, że w ogóle już nie trzeba wody dodawać.
Gdybyśmy jej więc dolali nie czekając, zanęta byłaby przemoczona.
Praktycznie jest mieć jedno naczynie, w którym się zanętę rozrabia stale.
Wtedy do każdego jej rodzaju można ustalić niezmienne proporcje.
Niezmienne dopóty, dopóki używamy tych samych składników; bułka z innego źródła to już może być całkiem inna bułka.
Ten wspomniany wyżej punkt, do którego trzeba zanęty dowilżyć, warto ustalić zawczasu.
Czyli – sprawdzić, jaka ma być spoistość zanęty.
Kula bowiem zbyt mocno sklejona i nie dociążona może się po twardym dnie wytoczyć pod wpływem prądu poza łowisko; niekoniecznie zresztą od razu.
Przy dnie grząskim, np. mulistym, rolę zasadniczą będzie tu odgrywać dociążenie kuli.
Jej ciężar powinien być tak dobrany, żeby nie ugrzęzła głęboko w mule.
Wiele zawodów przegrano nie przez zły dobór zanęty, tylko przez mylną ocenę dna.
-
umieszczenie suchych składników w naczyniu
-
wstępne ich wymieszanie
-
zwilżenie wodą; podczas jej dolewania trzeba cały czas mieszać
-
przegarnianie połączone z rozcieraniem ewentualnie powstałych grudek
-
formowanie kul...
-
...które powinny tak wyglądać