Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

1 DO CIEPŁYCH KRAJÓW Paweł Wróblewski

27-06-2012, 4:46
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 31.69 zł     
Użytkownik marian100dz
numer aukcji: 2383650920
Miejscowość PL
Wyświetleń: 9   
Koniec: 28-06-2012 20:05:08

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 2011
Język: polski
Typ publikacji: relacja z podróży
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

 



DO CIEPŁYCH KRAJÓW

  • Liczba stron: 480
    Oprawa: miękka ze skrzydełkami
    Wymiary: 160x210
    ISBN: 978-83-[zasłonięte]494-0-7
  •  
     
     
     
     

    Paweł Wróbel Wróblewski odbył samotną, siedmiomiesięczną podróż rowerem przez 13 krajów Afryki. Wyruszył z Fezu w marcu 2008 roku, przejechał Maroko, Saharę Zachodnią, Mauretanię, Mali, Burkina Faso, Ghanę, Togo, Benin, Nigerię, Kamerun, Gabon, Republikę Konga, by w październiku dotrzeć do Kinszasy w Demokratycznej Republice Konga. Pokonał w sumie 11 tysięcy kilometrów - przejeżdżając przez pustkowia Sahary, bezdroża lasów równikowych, chaos afrykańskich metropolii.

     

     

    Czarną kredą na białej tablicy
    Trzydziestoletni Polak z pokolenia, które zdołało już jako tako dorobić się w Irlandii, oswojony z internetem i kartą bankową, zapragnął objechać Afrykę. Na rowerze.
    Z marokańskiego Fezu wyruszył młody człowiek z otwartą głową. Po pół roku do Kinszasy, stolicy Konga, dojechał doświadczony podróżnik i niezły pisarz.
    Na kilku tysiącach kilometrów przejechanej trasy Paweł Wróblewski nie tylko zmieniał przekładnie i łatał dętki, ale też pilnie rozglądał się wokół siebie. I notował, co widział.
    A Afryka, kilometr za kilometrem, odciskała swoje znaki: słowa, barwy, zapachy i muzykę, na białej tablicy jego umysłu. „Dźwięki sawanny. Każda ptak śpiewa we własnym rytmie, we własnej tonacji. Owady grzechoczą jak marakasy. (…) Sekcja rytmiczna, soliści. Już wiem, skąd Afrykanie biorą te zakręcone rytmy”.
    Wróblewski pisze bez uprzedzeń, ale też bez idealizacji. Drażni go rasizm czarnych Afrykanów – nic dziwnego, skoro samotny wędrowiec sam co chwila pada jego ofiarą. Raz omal go nie zlinczowano. Jaką naukę wynosi z tych perypetii? „Jeśli po powrocie usłyszę, jak ktoś woła za przechodzącym Murzynem – czarnuch, osobiście spiorę po pysku".
    Gdzieś po drodze do Onitsha, w Nigerii, kończą się lakoniczne zapiski. Nagromadzone w trakcie jazdy impresje zaczynają łączyć się w szersze wnioski. „Afrykanin żyje sam. Nie ufa nikomu. (…) Tradycyjna afrykańska rodzina, do niedawna podobno jedyna naprawdę funkcjonująca komórka społeczna, rozpadła się”. Ta opinia może zdziwić Europejczyka, przekonanego że tzw. atomizacja więzi międzyludzkich nie dotyczy krajów Trzeciego Świata. Pamiętajmy jednak, że autor, zanim napisał te słowa, rozmawiał z setkami ludzi, nocował w dziesiątkach domów.
    Podobnie paradoksalnie brzmi zdanie mówiące, że „w Afryce brak bogactw naturalnych to błogosławieństwo”. By docenić słuszność tego poglądu, wystarczy jednak porównać chociażby losy jałowej, ale cieszącej się spokojem ziemi tunezyjskiej z dramatyczną historią Konga Kinszasy.
    Ostatnią niespodzianką w książce jest to, co spotkało autora u kresu jego podróży. Ale nie zdradzę tego przedwcześnie – zapraszam do lektury!
    Jacek Borkowicz, "Dziennik Gazeta Prawna" 19-21 lutego 2010