INNE KSIĄŻKI NA TEMAT WALK 1914 ROKU
NA INNYCH MOICH AUKCJACH !!!
„1[zasłonięte]914-19. Wojna w Polsce”
Relacje świadka, lekarza Czerwonego Krzyża
Autor, będący lekarzem Czerwonego Krzyża, jako naoczny świadek relacjonuje w niej walki na ziemiach polskich. Wybuch wojny zastał go pod Kaliszem, następnie przedostał się on do Łodzi i dalej do Warszawy. W książce znalazły cię ciekawe i żywe opisy działań wojennych, fragmenty rozmów z mieszkańcami oraz żołnierzami. Jest to ogromnie ciekawa relacja kronikarska z czasów nam osobiście nieznanych. Opisano tam takie miejscowości jak: Kalisz, Sieradz, Widawa, Łask, Pabianice, Łódź, Koluszki, Skierniewice, Warszawa, Sochaczew, Rawa Maz.
Książka "1[zasłonięte]914-19 Wojna w Polsce" to doskonałe uzupełnienie dość ubogiej literatury traktującej o zapomnianych wydarzeniach I Wojny Światowej. Posiada szereg ilustracji, które dobierano tak, aby adekwatnie obrazowały opisywane wydarzenia oraz ich szczególny nastrój.
Oto kilka fragmentów książki:
„Z soboty na niedzielę, w piękną księżycową noc sierpniową, siedziałem na balkonie wiejskiego dworku wraz z całą rodziną mego przyjaciela,
u którego w gościnie byłem, kiedy usłyszeliśmy naprzód dość głośny trzask śmigi i ujrzeliśmy w przestworzach, wynurzające się ponad aleją topoli włoskich, olbrzymie cygaro.
Był to pierwszy niemiecki Zeppelin w granicach Królestwa Polskiego, kierujący się od Poznania w stronę Warszawy i rozrzucający proklamację do narodu polskiego.
Był to pierwszy zwiastun wojny.
Nazajutrz włościanie przynieśli do dworu sporo tych proklamacji, na łąkach okolicznych rozrzuconych, prosząc o ich odczytanie.
Treść tych proklamacji, głosząca bardzo przyjazne uczucia względem Polaków i oswobodzenie Polski spod jarzma moskiewskiego, jakoś nie bardzo przemówiła do rozumu i serca ludu naszego, skoro na zapytanie, co o tym sądzą – odezwały się głosy: „Boć-ta Niemcom wierzyć można!”
"Pod wieczór, już blisko Sieradza, wjechaliśmy na szosę, idącą równolegle z torem kolejowym. Dziwnym było patrzeć na porzucone tu i ówdzie na torze wagony towarowe, osobowe. Przejeżdżaliśmy obok dworca kolejowego. Główne drzwi wejściowe były otwarte. Bufet z resztą towaru i cała zastawa na ladzie, zasuszone palmy na stołach – nietknięte. Na pierwszym piętrze, zapewne w mieszkaniu naczelnika stacji, firanki w oknach i doniczki z kwiatkami. Ale nigdzie ani jednej żywej duszy. Jakby wszystko nagle wymarło. Tylko wiaterek cichy z lekka kołysał jedną połowę uchylonego okna, a zachodzące słońce odbijało swą czerwień promieni w dużych szybach drzwi wejściowych.
Tutaj byli już Prusacy, stąd ludzie już uciekli."
" Już i gazety dalej milczeć nie mogły i przynosiły coraz smutniejsze wiadomości. Z Łodzi po raz trzeci uciekły władze i masa mieszkańców. Pociągi dochodziły już tylko do Skierniewic. Uciekinierzy z miejsc dalszych przyjeżdżali samochodami, lub końmi, płacąc wprost bajeczne sumy za przejazd. Żelazny pierścień wojsk niemieckich coraz więcej zacieśniał się w kierunku Warszawy: od Wisły począwszy od Kozienic poprzez Pilicę, w stronę Nowego Miasta i Rawy aż do Skierniewic, Łowicza, Wyszogrodu nad dolną Wisłą. Nieco luźniej było na prawym brzegu Wisły, choć również od Mławy siły niemieckie nadciągały w stronę Modlina i Nowego Dworu."
"Znowu nad Warszawą w godzinach popołudniowych ukazał się aeroplan niemiecki, lecz tym razem z bombami i rozrzucił kilkanaście w różnych częściach miasta, powodując śmierć i okaleczenia kilkunastu osób oraz częściowe zniszczenie niektórych domów. Prawda,
to spowodowało jeszcze więcej wzmożoną ucieczką mieszkańców Warszawy, jednak pozostali tak się jakoś dziwnie przyzwyczajali do wszystkich tych okropności wojny, że gdy już teraz niemal co dnia odwiedzały Warszawę gołębie niemieckie, ludzie co najwyżej na chwilę chronili się do bram domów, nad którymi przelatywały, by następnie wyjść i w dalszym ciągu załatwiać swe interesa."
"Na przedokopowych zagrodzeniach z drutu kolczastego – skrwawione strzępy szyneli, mundurów żołnierskich, zastygłe zwłoki żołnierzy w najdziwaczniejszych pozach...
To pochyleni naprzód zawiśli na pogmatwanych drutach, trzymając jeszcze w kurczowo zaciśniętych pięściach karabiny, i tylko cienki strumyk krwi zastygłej i niewielki otworek w skroni tłumaczy dziwny ich spokój... To znowu w pozycji siedzącej, jakby o słupki, koło których drut jest obwijany, oparci, ze skrwawioną, zeszpeconą twarzą, z wybitą szczęką lub okiem – broń z rąk wypadła... To wreszcie, leżąc między drutami na ziemi, ręką wyciągniętą chwytają w swe palce, śmiercią wyprężone, drut kolczasty – czaszka rozbita, mózg obok na ziemi..."
Książka w formacie B-5, 84 strony.
Bitwa Łódzka, Operacja Łódzka, Ziemia Łódzka w ogniu, Łódź, Andrespol, Rzgów, Tuszyn, Gałków, Gałkówek, Koluszki, eksploracja, Tannenberg pod Łodzią, Hindenburg, Wehrmacht, Litzmann, I wojna światowa 1914