Cesarstwo bywa dziś kojarzone z takimi władcami jak Juliusz Cezar, zapamiętany ze szkoły, czy Franciszek Józef, dobrotliwie spoglądający z licznych etykiet od piwa. Książka Jean-Francois Noela może stać się szansą przybliżenia zapomnianej idei Świętego Cesarstwa, ważnej dla świadomości historycznej wielu pokoleń Europejczyków, zwłaszcza Niemców.
Cesarstwo, reaktywowane w 800 r. przez Karola Wielkiego, a następnie przywrócone do świetności przez polityczny geniusz Ottona I Wielkiego w 962 r., zawsze było państwem bardziej postulowanym niż rzeczywistym. Ideologiczny postulat, jaki przez stulecia przyświecał kolejnym cesarzom był w zasadzie jeden: uniwersalizm, a zatem panowanie nad chrześcijańskimi narodami w chrześcijańskiej Europie, a także opieka nad papieżem — głową Kościoła. Dlatego cesarstwo było święte, tak jak święta była osoba cesarza: Otto III był tym, który doprowadził tę ideę do absolutu, przyjmując m.in. tytuł "sługi apostołów".
Przez stulecia rozmaici cesarze z różnych dynastii starali się nawiązywać do zjednoczonej Europy, dziedzictwa Konstantyna i Karola Wielkiego. Ich mniej lub bardziej trafne decyzje polityczne, mimo wytworzenia szeregu instytucji cesarskich — o czym ze znawstwem pisze autor — zakończyły się klęską. Święte Cesarstwo przeszło do historii. Jego grabarzem okazał się jednak dopiero Napoleon Bonaparte w 1806 r. — do tej daty cesarstwo było ważnym elementem na mapie politycznej Europy, dodajmy — Europy coraz bardziej różnicującej się narodowo.
Związek Niemców ze Świętym Cesarstwem był wynikiem ambicji przewodzenia w świecie chrześcijańskim przez takie rody jak Hohenstaufowie, Luksemburgowie czy potężni Habsburgowie. Dzięki nim mieszkańcy postulowanego cesarstwa, mającego obejmować Galię, Italię i Germanię (za czasów Ottona III dodano też Sclavinię, ogarniającą ziemie polskie), a w rzeczywistości — tereny dzisiejszych Niemiec i Austrii, mieli poczucie trwałości instytucji politycznych genezą sięgających średniowiecza i mających boską sankcję. Gdy w XIX w. Prusy dokonały zjednoczenia ziem niemieckich, "stare Niemcy" — pisze autor, musiały ustąpić. Niemcy Bismarcka, mimo licznych propagandowych odwołań, Świętym Cesarstwem nie były — zabrakło w nich chrześcijańskiego ducha, zastąpionego niemieckim nacjonalizmem. Dziś, gdy proces zanikania europejskich granic wydaje się nieunikniony, J. F. Noel przypomina o "cesarskim ekumenizmie", polegającym na zgodnym współżyciu różnych narodów pod wspólnym berłem cesarza, zaś po przełomie reformacji różniących się dodatkowo wyznaniem. Warto czytać tę książkę, bo w zwięzły sposób przypomina o tradycyjnych, a nie tylko postulowanych, korzeniach europejskiej tożsamości.