|
|
Ćakra, czyli kołowa historia Indii Krzysztof Mroziewicz Najdłuższy okres w dziejach Indii - od czasów pradawnych do podboju muzułmańskiego w XIII wieku - pozostawił badaczy bez źródeł. Indusi pisali poematy, dramaty, traktaty o polityce, encyklopedie teatralne i mitologie, ale nie pisali historii na bieżąco. Natomiast uczyli jej. Dziwne to. Jeśli się potrafi napisać Mahabharatę, to powinno się umieć opisać rok po roku wydarzenia, których jest się świadkiem. Grecy i Rzymianie umieli to robić. Nie dosyć, że opisali siebie, to jeszcze zajmowali się innymi, w tym także Indusami. Żeby jednak opisywać dzień po dniu, trzeba znać linearną koncepcję czasu. Indusi jej nie znali. Zresztą linearna koncepcja czasu wymaga definicji czasu a tej nie znajdziemy nawet w "Historii czasu" Stephena Howkinga. We wszystkich filozofiach tradycyjnych i religiach świata czas jest uważany za wroga i oszukańca, więzienie i izbę tortur - pisał Aldous Huxley, natomiast Octavio Paz, zresztą były ambasador Meksyku w Indiach (podał się do dymisji ze wstydu po masakrze studentów swego własnego uniwersytetu UNAM (Universidad Nacional Autonomo de Mexico) uważa, że czas jest znakiem egzystencji i że historia jest wielkim budowniczym ruin.(...) Historii nauczyli Indusów cudzoziemcy, którzy ich podbili. Dokładne kroniki znane są dopiero od czasów Tughlaka czyli ojca tureckiej dynastii najeźdźców. Czyli od XIV wieku. Wcześniejsze i to o wiele wcześniejsze, bo o półtora tysiąca lat, edykty cesarza Aśoki pisane były w kamieniu alfabetem pochodzącym z języka aramejskiego, w którym pozostawiono nam Biblię.(...) Znaleziska w Mohenjo-daro i Harappie (3000 lat p.n.e.) czynią z Indii tak stare siedlisko cywilizacji jak Kreta, Babilon, Egipt, kraj Sumerów i Asyria. Wejście do miasta od wschodu i zachodu, chodniki i jezdnie, kanały i ścieki uczyniły na Anglikach wrażenie ośrodka, który został zaprojektowany przez współcześnie szkolonego urbanistę. Zachwyt odkrywców budzi (cóż nie budzi zachwytu odkrywców?) studnia w każdym domu, łazienka w każdym mieszkaniu, zresztą od ulicy (żeby myć się zaraz po wejściu czy odwrotnie - przed wyjściem z domu?), osobne pomieszczenia zapewne - w najlepszym przypadku - sypialniane, w najgorszym - klozetowe. Cieszą oko niewidywane wcześniej kolumny czterograniaste a całość - z wielopokojowym domem (pałacem) VIP włącznie - sprawia wrażenie struktury pomyślanej nie tyle dla luksusu, co dla wygody. Stron 272, Branta |
|
|
|
|
|