Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

ZWIĄZEK WALKI ZBROJNEJ /ZAMOJSZCZYZNA UPA OUN

19-01-2012, 14:20
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 50 zł     
Użytkownik bukinista3
numer aukcji: 2034502628
Miejscowość Polska
Wyświetleń: 16   
Koniec: 13-01-2012 00:03:44
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

 

STAN KSIĄŻECZKI DOBRY.

W ogólnych dziejach okupacji niemieckiej na ziemiach polskich losy Zamojszczyzny stanowią niewątpliwy ewenement. Ziemia zamojska to region historyczny, który w latach okupacji skupiał na sobie powszechną uwagę. Stał się bowiem obszarem, na którym zarówno polityka okupanta, jak i polski (i radziecki) ruch oporu przejawiły się w sposób niezwykły i niepowtarzalny. Dodajmy jeszcze jedno: wydarzenia w tym regionie mają w dużej mierze charakter ponadregionalny i jak w soczewce skupiają losy i postawy Polaków w latach najcięższej próby dziejowej. To, co się stało na Zamojszczyźnie, miało być udziałem całego kraju, a Zamojszczyzna nazwana została bądź "poligonem SS", bądź ,,Sonderlaboratorium SS".

Wydarzeniom w tym regionie poświęcono już wiele monografii, studiów, prac popularnonaukowych, jak i wydawnictwa o charakterze źródłowym  Mimo to budzą one wciąż żywe zainteresowanie badaczy i regionalistów, a także szerokiej opinii publicznej.

Praca Jana Grygiela, mająca charakter zbioru szkiców wspom-nieniowych, temu gorącemu zapotrzebowaniu wychodzi naprzeciw. Wnosi nowe ważne elementy, nie znaną faktografię i, co istot­ne, oddaje klimat tamtych tragicznych lat.

Godzi się jednak poprzedzić ją niektórymi niezbędnymi uzupełnieniami dotyczącymi szerszego tła wydarzeń. Dotyczy to za­równo środowiska, w którym opisane wydarzenia rozgrywały się, jak i - rzecz ważna - polityki hitlerowskiego okupanta, która w zasadniczy sposób określiła liczebność, charakter oraz determinację ruchu oporu na obszarze Zamojszczyzny. Martyrologię tego regionu autor szkiców znał bardzo dobrze z autopsji. Powstrzymał się jednak przed jej opisywaniem z przyczyn psychologicznych (okrutne to według niego i znane). Ale przecież o tym trzeba jednak napisać, bez względu na urazy i obsesje, a także dotychczasowy stan wiedzy. Nikt już przecież dzisiaj nie potrafi właściwie zrozumieć owej determinacji walczących ludzi podziemia bez przypomnienia choćby najważniejszych zbrodni tam popełnionych.

A oto kilka zdań o środowisku. Zamojszczyzna dzisiaj (od roku 1975) stanowi województwo. Objęło ono cztery dawne powiaty leżące w południowej części województwa lubelskiego: zamojski, tomaszowski, hrubieszowski i biłgorajski. Cały ten obszar przed drugą wojną, a w pe'vnym sensie jeszcze dawniej, posiadał pewną specyfikę dziejową, spójność losów oraz swoją nieformalną stolicę - Zamość, perłę renesansu, dawną siedzibę sławnej Akademii, czołowy gród rozległej ordynacji.

Region ten dotykający na wschodzie Bugu, a na zachodzie Sanu i Wisły, na południu tworzący linię: San-Cieszanów-Krysty-nopol, a na północy: Janów Lubelski-Krasnystaw-Bug, był zasobny w lasy (Puszcza Solska, lasy strzeleckie), żyzne ziemie (czarnoziem hrubieszowski), zamieszkały - przez ponad 500 tys. osób, w tym 65% Polaków, 24% Ukraińców, 10% Żydów oraz nielicznych Niemców - potomków dawnych kolonistów z XVIII i XIX wieku. W życiu politycznym liczne tu były komórki ruchu ludowego, endecji (wśród oficjalistów Ordynacji Zamojskiej), Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (wśród Ukraińców) oraz ukraińskich nacjonalistów (OUN). Mieszały się więc tu religie, kultury, gwary językowe, orientacje polityczne itp. Wśród ludności polskiej nie brakowało w świadomości pewnych elementów wręcz kresowego patriotyzmu i te ze szczególną siłą przejawiły się w okresie okupacji (kwestia ukraińska, koloniści niemieccy).

W 1939 r. ziemia zamojska odegrała niespodziewanie ważną rolę, stając się niemal częścią tzw. przedmjościa rumuńskiego. Z północnej Lubelszczyzny oraz zachodu spłynęły tu w odwrocie i ciężkich walkach: Armia ,.Lublin" pod dowództwem generała Tadeusza Piskora, część Armii "Kraków" pod dowództwem generała Antoniego Szyllinga (razem utworzyły zgrupowanie określane jako ,,Front Środkowy"), a następnie jednostki z armii "Prusy" i "Modlin" (utworzyły ,,Front Północny") pod dowództwem generała Stefana Dąb-Biemackiego. Oba fronty, jeden po drugim, usiłowały przebić się na południe przez niemieckie rygle (Zamość zajęły jednostki z 14 armii już 13 września), lecz po ciężkich walkach o Tomaszów Lubelski musiały skapitulować. Cały region w drugiej połowie września był w ogniu. Stoczono tu dziesiątki bitew i większych potyczek, pozostawiając ogólne podniecenie, porzuconą broń i setka ukrywających się oficerów i żołnierzy ^. I to właśnie dało początek przyszłemu ruchowi oporu na skalą nie notowaną w kraju. W każdym razie przy końcu 1939 r. nie było tu już gminy, czy większej miejscowości, gdzie by nie było jakiejś grupy czy organizacji konspiracyjnej. O tym zjawisku tak pisał w swym pamiętniku lekarz i wybitny regionalista z Tomaszowa Lubelskiego Janusz Peter: "W okresie początkowym trzeba rozróżnić dwa rodzaje działalności konspiracyjnej - indywidualnej i zorganizowanej. Pierwszy polegał na zbieraniu broni i amunicji, drugi na tworzeniu komórek organizacyjnych z programem odzyskania niepodległości. Do zbierania broni po zakończeniu działań wojennych rzuciło się wielu samorzutnie [...]. Trudno by wskazać inicjatora pierwszej tajnej komórki, ot, po prostu wyrosła sama, jak dziczka na dobrej ziemi, a ziemia przecież była dobra, obficie krwią użyźniona..." ^

Niemcy ostatecznie (po blisko dziesięciodniowym pobycie Armii Czerwonej) opanowali obszar Zamojszczyzny na początku 1939 r. Po krótkich (do końca tego miesiąca) rządach Wehrmachtu zaznaczonych wieloma kontrybucjami i sporadycznymi egzekucjami władzę na blisko 5 lat przejęła niemiecka cywilna administracja (aparat Generalnego Gubernatora) oraz SS i policja. Wówczas to dokonano reorganizacji terytorialno-administracyjnej, tworząc z dawnych czterech powiatów trzy: Zamość, Hrubieszów i Biłgoraj (likwidacji uległ Towaszów Lubelski). Wszystkie podlegały urzędowi dystryktu (okręgu) Lublin. Utworzono w nich urzędy starostv7 (Kreishauptmannschaft) z niemieckimi starostami (Kreishauptmann) na czele. W Tomaszowie Lubelskim powołano tzw. Landkomisariat. W Zamościu obok ekspozytury policji bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei), służby bezpieczeństwa (Sicherheitsdienst) i gestapo (Geheime Staatspolizei) zlokalizowano ponadpowiatową   komendanturę     (Hauptmannschaft)    żandarmerii która nadzorowała sieć posterunków policji ochronnej (Schutz-polizei), policji porządkowej (Ordnungspolizei - Orpo), policji ukraińskiej i granatowej oraz tzw. Selbschutz rekrutowanego spośród miejscowych Niemców. Ponadto w całym regionie operowały policyjne siły odwodowe, wydzielone siły Wehrmachtu, a na-v/et całe dywizje przeznaczone do walki z partyzantami (w czerw­cu 1944).

Nasycenie obszaru Zamojszczyzny siłami policyjnymi, pomocniczymi i wojskowymi było olbrzymie, a nawet w pewnym stopniu bezprecedensowe. Siły te miały różne zadania: prewencyjne, odwetowe, represyjne, a nade wszystko paraliżowanie wszelkiego oporu oraz egzekwowanie powinności. W tej ostatniej dziedzinie, ze względu na rolniczy charakter regionu, władze administracyjne i policyjne przywiązywały główną uwagę do egzekucji tzw. kontyngentów, czyli grabieży płodów rolnych: zboża, mięsa, tłusz­czów, upraw przemysłowych itp. Przez cały okres okupacji dą­żono do uchwycenia co najmniej połowy plonów zbóż, a przy pomocy ścisłej ewidencji i kolczykowania niemal całej produkcji mięsa. Wprowadzono również kontraktację buraków cukrowych i tytoniu. Grabież objęła też wytwory miejscowych zakładów pracy, jak tartaki, fabryki mebli, gorzelnie itp., które w dużym stopniu przestawiono na produkcję wojskową.

Grabież produktów rolnych była jednym z głównych składników ówczesnej sytuacji w regionie i przyniosła liczne tragedie. Niech o tym świadczy następująca scena odnotowana w osobistym dzienniku lekarza ze Szczebrzeszyna Zygmunta Klukowskiego: ,,Po wsiach wszystko zabierają, głównie zboże, kartofle i bydło. Niektóre wsie są ogołocone doszczętnie. Opowiadał dr Snacki o dramatycznej scenie w Goraju. Gdy Niemcy grasowali tam, jedna kobieta schwyciła duży bochenek chleba, przycisnęła go skrzyżowanymi rękoma do piersi i za nic nie chciała oddać. Żołnierz strzelił do niej, upadła na ziemię, lecz chleba nie puściła. Wówczas dobito leżącą poprzez utrzymany chleb. I tak ją pochowano z bochenkiem zakrwawionego chleba..." *

Podobnie jak w innych częściach kraju, okupant przeprowadził z konsekwencją wielką ,,oczyszczającą" akcję izolowania i likwidowania ,,elementów przywódczych" narodu (akcja AB). W jej toku w 1940 r. aresztowano i zesłano do obozów w Sach-senhausen, Buchenwaldzie i Oświęcimiu, setki przedstawicieli inteligencji, działaczy polityczmch itp. Tu też dokonano do połowy
1942 r. prawie całkowitej likwidacji Żydów. W październiku 1941 r. zaczął funkcjonować (jeden z najbardziej ,.wydajnych" w okupowanej Europie) obóz zagłady w Bełżcu (w pobliżu Bugu, niedaleko od Zamościa), w którym stracono około 600 tys. osób, w tym właśnie Żydów zamojskich. Wywierać on miał na społeczność Zamojszczyzny paraliżujący wpływ. Akcja AB i likwidacja Żydów wywołała w regionie atmosferę grozy, ale też i uświadomienie, ku czemu rzeczywiście okupant zmierza. Były one więc stałym komponentem świadomości społecznej w tych czasach.
Jednak to, co w szczególny sposób wyróżnia politykę okupanta w tym regionie, to wielka akcja wysiedleńczo-osadnicza, którą Niemcy podjęli przy końcu 1942 r. i prowadzili do polowy 1943 r. 5
Bezpośrednim inicjatorem przeznaczenia Zamojszczyzny na "pierwszy osadniczy okręg dla Niemców na wschodzie" był zapewne dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnik. To on właśnie skłonił wizytującego Zamość w lipcu 1941 r. Heinricha Himmlera do uznania tego miasta i jego okolic za ,,czysto niemiecki obszar osadniczy" oraz przygotowania wielkiej akcji wysiedleńczej Polaków z tego obszaru. Dyrektywa Himmlera brzmiała: "Akcja poszukiwania niemieckiej krwi będzie rozszerzona na całe Generalne Gubernatorstwo, a przy niemieckich koloniach w okolicy Zamościa zostanie utworzony wielki teren osiedleńczy. W celu jak najszybszego nadania tym okolicom czysto niemieckiego charakteru należy jak najprędzej przystąpić do utworzenia gospodarstw niemieckich i podjęcia uprawy roli". Wówczas też uzgodniono, że po pełnym zgermanizowaniu Zamojszczyzny Zamość zostanie nazwany ,,miastem Himmlera" - "Himmlerstadt" (później koncepcję tę zmieniono proponując nazwę "Pflugstadt" - "Miasto Pługa" - oczywiście niemieckiego!). Cała ta akcja miała mieć wymiar ,,europejski". Himmler i Globocnik planowali bowiem, a Zamojszczyzna miała być tego początkiem, stworzyć niemiecki pas osiedleńczy biegnący od krajów bałtyckich (dawne Inflanty) do zamieszkałego przez kolonistów niemieckich Siedmiogrodu. Miał on wziąć w kocioł ludność polską zamieszkałą na zachód od tego pasa (centralne ziemie kraju) oraz stanowić bazę wypadową dla germanizacji Ukrainy i Białorusi. W tej koncepcji region zamojski miał stanowić swo­isty poligon doświadczalny - owe nadzwyczajne laboratorium SS (Sonderlaboratorium). W 1941 r. Globocnik podjął już pierwsze prace przygotowawcze, tworząc w Lublinie i Zamościu "placówki badawcze do spraw osiedleńczych na wschodzie" oraz filie tzw. Centrali Przesiedleńczej, którymi kierował z siedzibą w Łodzi Hermann Krumey. W listopadzie 1941 r. placówki te dokonały pierwszych sondażowych wysiedleń Polaków ze wsi położonych w pobliżu Zamościa: Huszcziki, Dulniika, Bartatycz i Podbuszczki. Dnia 12 listopada dr Klukowski notował już w swym dzienniku, iż "chłopi z zagrożonych wsi zacięli się, zaczęli wszystko niszczyć, zabijać żywy inwentarz, polewać naftą kartofle i zboże itd., żeby tylko nic nie zostawić Niemcom i porzucili swoje rodzinne zagrody..." ?, a wywiad ZWZ odnotował, że "reakcja ludności na skutek wysiedlania uzewnętrznia się w sprzedaży i wywożeniu mienia, zaprzestaniu wszelkich prac, nieoddawaniu kontyngentów i ucieczce"''.

Mimo to przez cały rok 1942 trwały niemieckie prace przygotowawcze. Dokładnie badano ludność polską pod względem antropologicznym, pochodzenia, brzmienia nazwisk itp. (by część ewentualnie uznać za pochodzenia niemieckiego), przygotowywano plany przyjęcia i komasacji gruntów (dla przyszłych niemieckich gospodarstw), oceniano stan budynków, inwentarza, porywano chłopów do pracy niewolniczej w Rzeszy oraz likwidowano pozostałych przy życiu, ale stłoczonych w gettach, Żydów.

W takich to właśnie okolicznościach rósł i krzepł na Zamojszczyźnie polski ruch oporu. Dominowały w nim dwie organizacje, podległe rządowi polskiemu na obczyźnie: Związek Walki Zbrojnej (od lutego 1942 przyjął nazwę Armia Krajowa) oraz Bataliony Chłopskie (formacja zbrojna Stronnictwa Ludowego "Roch").

Na poboczu regionu (chełmskie, krasnostawskie, janowskie) rozwijała się Gwardia Ludowa, zbrojna organizacja Polskiej Partii Robotniczej. Ponadto w Puszczy Solskiej operowały grupy lub oddziały byłych jeńców radzieckich zbiegłych z obozów niemieckich (na przykład oddziały ,,Miszki Tatara" i ,,Wołodina"). Przy końcu 1942 r. podziemie to osiągnęło stosunkowo wysokie stany liczbowe, formy organizacyjne, wyszkolenie oraz uzbrojenie. Posiadało też powszechne poparcie miejscowej ludności oraz dobre warunki terenowe (bezdroża, słaba sieć dróg bitych, lasy, kolonie), co w znacznym stopniu utrudniało Niemcom ich likwidację.

W ZWZ-AK obok sieci placówek, komend rejonowych i obwodowych oraz inspektoratu (obejmował swym zasięgiem całą Zamojszczyznę) już wtedy w ramach tzw. Związku Odwetu (ZO) wydzielono siły specjalne przeszkolone do zadań bieżących (dywersja, likwidacja konfidentów, akcje zaopatrzeniowe), specjalne Oddziały Dywersji Bojowej i Oddziały Szturmowe^. W Batalionach Chłopskich, które również pokryły cały region siatką konspiracyjną także wydzielono osobne grupy zwane Oddziałami Specjalnymi (OS). Poczynania Niemców (likwidacja czołowych przedstawicieli narodu. Żydów, przygotowania i pierwsze akcje sondażowe do całkowitego wysiedlenia Polaków) zintegrowały i zmobilizowały tu polskie podziemie w stopniu znacznie wyższym niż w innych regionach kraju.

W nocy z 27 na 28 listopada 1942 r. Niemcy już tym razem generalnie uderzyli na Zamojszczyznę. Rozpoczęła się wielka akcja wysiedleńcza nie mająca precedensu w całej okupowanej Europie (Niemcy dokonywali wysiedleń m.in. w Sudetach, Alzacji i Lotaryngii, Styrii i Karyntii, jednak wszędzie na innych zasadach i przy zachowaniu elementarnych warunków humanitarnych). Nocą otaczano wsie, spędzano całą ludność na wybrany plac często mordując niedołężnych lub opornych i wtedy przeprowadzano segregację. Nielicznych przeznaczano do zniemczenia, część pozostawiano do pracy w charakterze parobków, pozostałych kierowano bądź do obozów przesiedleńczych lub koncentracyjnych bądź do innych wsi położonych daleko od regionu (przeważnie w dystrykcie warszawskim). Starców i dzieci odłączano (przeważnie dopiero w obozach przesiedleńczych) i kierowano bądź w głąb kraju (w kierunku na Warszawę), bądź do obozów7, a wyselekcjonowane dzieci "o cechach nordyckich" w celu zniemczenia - do Rzeszy.

W toku akcji dokonano, w zemście za opór, zagłady kilku wsi, w tym Kitowa i Soch.

Na miejsce wysiedlonych przywieziono kolonistów niemieckich lub pochodzenia niemieckiego z prawie całej Europy (Rzeszy, Rumunii, Słowenii, Związku Radzieckiego). Przejęli oni opustoszałe i połączone gospodarstwa, najlepsze zabudowania, sprzęt, żywy inwentarz itp. Uzbrojono ich, umundurowano (odtąd nazwano ich "czarnymi"), zorganizowano strażnice, niemieckie szkoły, powołano organizacje, udzielono pomocy finansowej i oddano im pełnię władzy nad pozostałymi Polakami. W toku tej akcji specjalną politykę zastosowano wobec miejscowych Ukraińców ("Ukraineraktion"), a wyraźnym jej celem było skłócenie i przeciwstawienie ich Polakom. Wymiennie więc osadzono ich na krań­cach osiedleńczego pasa, by chronili oni Niemców przed uderze­niami z zewnątrz polskiego ruchu podziemnego i tworzącej się partyzantki.

Tragedia zamojska wstrząsnęła całym krajem i była na ustach wszystkich. Na dworcach i w pobliżu obozów ludność polska ratowała dzieci, przygarniała uciekinierów i wspomagała rozbite rodziny.

Ostro zareagował na niemiecką akcję ruch podziemny. Miejscowe Oddziały Dywersji Bojowej AK oraz Oddziały Specjalne BCh żywiołowo zaatakowały zasiedlane wsie niemieckie, oddziały i komisje dokonywające wysiedleń, a także linie komunikacyjne.

W połowie grudnia przybył na Zamojszczyznę komendant główny BCh pułkownik Franciszek Kamiński i po naradzie z komendantami obwodów rozkazał mobilizację sił, utworzenie sillnych oddziałów partyzanckich (w tym I kompanię kadrową BCh pod dowództwem cichociemnego Jerzego Meyera, pseudonim Vis), uderzenie na zasiedlone wsie (,,w czasie między 20 a 25 grudnia spahli 10 wsi zajętych przez kolonistów, a stanowiących centrum terenów wysiedlonych" ^), obronę wsi zagrożonych itp. Dnia 30 grudnia I kompania wspomagana przez radziecki oddział pod dowództwem W. Wołodina stoczyła pod Wojdą pierwsze w historii walk partyzanckich na ziemiach polskich w latach II wojny światowej większe starcia partyzanckie o charakterze niemal bitwy. Wówczas to komendant obwodu BCh Tomaszów Lubelski, Franciszek Bartłomowicz (,,Grzmot") wydał specjalny rozkaz, w którym stwierdził m.in.: ,,Okupant podjął akcję wyniszczenia elementu polskiego [...]. Jedno jest tylko nakazem chwili - utrudniać akcję w sposób zdecydowany i przez to pokazać wrogowi, że stać nas na danie odporu. Wszelkie przejawy nieludzkiego i bezlitosnego terroru są dowodem nie siły, lecz słabości okupanta [...]. Żołnierze, na terror odpowiemy terrorem równie nieludzkim i bezlitosnym..." ^^

Równie ostro do akcji wkroczyła Armia Krajowa, która żywiołowo utworzyła pierwsze w kraju oddziały partyzanckie o charakterze leśnym. Do stycznia 1943 r. grupy i oddziały partyzanckie tej organizacji dokonały około 60 różnego rodzaju akcji zbrojnych, w tym w noc sylwestrową 1942/1943 na dworce kolejowe, mosty, wieże ciśnień i łączność telefoniczną (akcja ,,Wieniec II").

W lutym 1943 r. na teren Zamojszczyzny wkroczyło z powiatu kraśnickiego Zgrupowanie Partyzanckie im. Tadeusza Kościuszki Gwardii Ludowej pod dowództwem Grzegorza Korczyńkiego. Połączywszy się z miejscowymi oddziałami partyzantki radzieckiej ("Miszki Tatara" i "Wołodina") dokonało ono wielu akcji zbrojnych, w tym na transport kolejowy, tartaki i posterunki policji.

Stan, który powstał na Zamojszczyźnie na przełomie 1942/1943, sami Niemcy uznali za "powstanie zamojskie" zagrażające już nie tylko akcji wysiedleńczej, ale w ogóle ich panowaniu. "W tym powstaniu - raportował odpowiedzialny za bezpieczeństwo Zamojszczyzny major Kriiger - brało udział przypuszczalnie około 700 - 800 uzbrojonych członków ruchu oporu. Teren walki obejmował południową część powiatu zamojskiego i wschodnią część powiatu biłgorajskiego. Ludność tego terenu pomagała powstańcom wszelkimi sposobami. Walczące [niemieckie - dopisek Z. M.] oddziały stwierdzały coraz to na nowo, że powstańcy byli dowodzeni na sposób wojskowy. Zachowanie się poszczególnych formacji powstańców pozwalało również rozpoznać, że jednostki były organizowane na sposób wojskowy i że były wykorzystane w wa­ce w sposób przemyślany..." ^^

Pod wpływem tych wydarzeń, klęski pod Stalingradem oraz wzmożonych operacja partyzantki radzieckiej za Bugiem (m,in. rajd zgrupowania Kowpaka na Podkarpacie), a także destrukcji, jaka przejawiła się w całym regionie zamojskim w sferze ekonomicznej (spadły dostawy zboża, pogłowia bydła itp.), akcja wy­siedleńcza została zahamowana. Jednak w czerwcu 1943 r. Glo-bocnik i Krumey wbrew zastrzeżeniom Franka i szefa dystryktu  Lublina Zornera podjęli ostatnią próbę realizacji celów osadniczych, łącząc ją z okrutną pacyfikacją opornych wsi zamojskich o kryptonimie "Wehrwolf". O jej charakterze najdobitniej świadczy relacja mieszkańca wsi Aleksandrów w powiecie biłgorajskim. "Przez trzy dni i noce - czytamy w niej - ludność przedzierała się przez patrole i linie niemieckie, usiłując w ten sposób ratować swoje życie, często pod gradem kul z ręcznej broni maszynowej i z granatników, kierowała się na tereny już spacyfikowane. Niekiedy w nocy ostrożnie skradające się grupki ludzi natykały się na gniazda karabinów maszynowych. Oświetlano wówczas las rakietami świetlnymi i z różnych stron zaczynały odzywać się kaemy. Dużo mężczyzn ratowało życie, ukrywając się w lesie w gęstych jodłach, gdzie siedzieli po kilka dni [...]". Na całym obszarze, wspominają inni, trwała ,,ustawiczna strzelanina z karabinów maszynowych, warkot motorów, ryk bydła, krzyki i nawoływania żołnierzy, płacz dzieci i kobiet pędzonych na miejsce zbiórki stwarzały obraz trudny do opisania" ^.

W toku tej akcji zabito około 1000 ludzi, tysiące deportowano do obozów, porwano setki dzieci i spalono wiele gospodarstw.

Ogółem akcja wysiedleńczo-osadnicza na Zamojszczyźnie dotknęła około 300 wsi zamieszkałych przez około 100 tys. osób. Całkowitej kolonizacji uległo 126 wsi obsadzonych przez ponad 10 tys. Niemców. Około 60 tys. Polaków osadzono w obozach przejściowych lub koncentracyjnych, przesiedlono na dalekie tereny GG lub wysłano do Rzeszy do niewolniczej pracy. W orbitę akcji dostało się ponad 10 tys. dzieci, które oderwano od rodziców, trzymano w obozach, oddano do domów dla sierot lub zgermanizowano.

W pierwszej połowie 1944 r. Zamojszczyzna przeżyła nową tragedię. Oto nacjonalistyczny ruch ukraiński, który począł eman-cypować się od Niemców (UON, UPA), podjął skoncentrowane i bezwzględne działania zmierzające do zepchnięcia żywiołu polskiego z południowo-wschodnich powiatów Zamojszczyzny (hrubieszowskie, tomaszowskie, biłgorajskie) ^^. Utworzony w strukturze UPA tzw. VI wojskowy okręg (kryptonim ,,San") wydzielił m.in. "odcinek taktyczny" - "Bastion" obejmujący właśnie Za-mojszczyznę i wyposażył go w specjalne siły uderzeniowe (kurenie, czoty, roje i łanki), sieć konspiracyjną, oddziały wspomagające (samoobronne Kuszczowe Widiły), broń i instruktorów. Ofensywa tych sił w marcu i kwietniu spowodowała tragiczne skutki. Ludność polska została w krwawych wydarzeniach usunięta z poważnej części powiatów: hrubieszowskiego, tomaszowskiego, a także biłgorajskiego. Polski ruch podziemny oraz oddziały partyzanckie podjęły na wielką skalę działania samoobronne, a także odwetowe (głównie AK). Do tej walki sikierowano najbitniejsze oddziały partyzanckie, w tym liczący około 800 partyzantów oddział BCh "Rysia" (Stanisław Basaj), oddziały AK "Wiklina", "Kozaka", "Korczaka", "Drużynę wschodnią" i inne. Walki ulcraińsko-polskie trwały do czerwca 1944 r. i pochłonęły po obu stronach duże ofiary. Prawdopodobnie zginęło w nich około 10 tys. osób, a zniszczeniu uległo kilkadziesiąt polskich i ukraińskich wsi.

W lutym 1944 r. na Zamojszczyznę wkroczyły radzieckie raj­dowe zgrupowania partyzanckie,jW tym I Ukraińska Dywizja Paryzancka im. S. Kowpaka pod dowództwem Petro Werszyho-ry, zgrupowanie im. N. S. Chruszczowa pod dowództwem B. Szan-gina, zgrupowanie im. A. Newskiego pod dowództwem W. Kara­siowa i inne ^*. Prowadziły one, niemal jako siły desantowe na tyłach frontu, rozwinięte działania dywersyjne i wywiadowcze, zadając Niemcom ogromne straty. Wspomagały je polskie od­działy partyzanckie oraz miejscowa ludność.,

W czerwcu 1944 r. zachodnia część Zamojszczyzny stała się terenem dwu wielkich akcji przeciwpartyzanckich, o kryptonimie ,,Sturmwind (Wicher) - I i II", które objęły obszary Lasów Janowskich i Puszczy Solskiej. Te wielkie operacje były bez precedensu w historii okupacji niemieckiej na ziemiach polskich. Użyto w niej silnych jednostek wojskowych, oddziałów policji, łączności, broni pancernej i samolotów o łącznej sile około 30 tys. żołnierzy. Siłom tym nakazano wytępić nie tylko partyzantów (a na tym obszarze operowało ich ponad 4 tys. - AK, AL, BCh oraz partyzantka radziecka) ^^. "Wehrmacht stoi na stanowisku - oświadczył dowódca sił SS i policji w GG Koppe - że wszyscy przebywający na tym terenie mężczyźni w wieku od lat 16 do 60 powinni być wytępieni [...], kobiety i dzieci wywiezieni do Rzeszy. Spalemie kilku miejsoowośoi na terenie będzie nieuniknione, w przeciwnym razie byłyby one nadal ośrodkiem bandytyzmu". Temu przeciwstawił się nawet generalny gubernator Hans Frank, który wyraził obawę, że ,,ta bezsensowna rzeź" może wywołać "bunt w całym kraju" oraz może utrudnić ściągnięcie kontyngentów" ^?.

Wielkie bitwy partyzanckie stoczone wówczas w Puszczy Solskiej (Porytowe Wzgórze, Osuchy) związały znaczne siły nieprzyjaciela, ale też przyniosły i ogromne straty partyzantom i miejscowej ludności. Zginęło w nich kilkuset partyzantów, spalono 8 wsi, w egzekucjach masowych rozstrzelano ponad 500 osób, a kilka tysięcy chłopów (w tym matki i dzieci) skierowano do obozów, głównie na Majdanek.

W lipcu ruszyła wielka ofensywa Armii Czerwonej. Na bezpośrednim zapleczu frontu oddziały AK i BCh weszły do działań w ramach akcji ,,Burza". Wydany wcześniej w tej sprawie rozkaz inspektora rejonowego AK Zamość brzmiał: "Wobec wyraźnej przewagi sowieckiej na froncie wschodnim i niemieckiej taktyki opóźniania bez przyjmowania decydującej bitwy istnieje możliwość szybkiego wkroczenia armii sowieckiej na nasz teren. W momencie tym, zgodnie z rozkazem komendanta Sił Zbrojnych w kraju, oddziały AK wystąpią do wzmożonej czynnej walki z Niemcami współdziałając wojskowo z armią sowiecką. Siły użyte do tego celu będą tak duże, na ile pozwolą możliwości uzbrojenia i wyposażenia  dążyć należy do zmobilizowania jak największej masy. Dowódcy wojskowi reprezentują Wojsko Polskie i uzgadniają działania bojowe z dowódcami armii sowieckiej. Reprezentacja polityczna należy do delegatur rządu RP, które otrzymały odrębne instrukcje [chodziło tu o objęcie przez nie bezpośrednio po wyzwoleniu całości władzy w imieniu rządu w Londynie - Z. M.]. Celem działania jest niszczenie armii niemieckiej, ułatwienie marszu jednostkom sowieckim, a następnie, po ukończeniu walk, koncentracji i odtworzenia jednostek Wojska Polskiego [mowa o 3 dywizji piechoty - Z. M.], które wystąpiły do dalszej walki z Niemcami wspólnie z Armią Czerwoną [oczywiście jako zwarte, pod swoimi dowódcami i podległe rządowi w Londynie- Z.M.]"^''. W efekcie miejscowe siły partyzanckie rzeczywiście weszły do działań i brały udział w wyzwoleniu kilku miast (w tym Bełżca i Tomaszowa Lubelskiego), współdziałały, w tym głównie pod Zwierzyńcem, w bitwach z Niemcami oraz dokonały wielu rozbrojeń, akcji zbrojnych i zasadzek na  cofające się oddziały niemieckie Zamojszczyzna została wyzwolona.

Jan Grygiel nie zajmuje się całokształtem opisywanych wydarzeń. Autor skupił swoją uwagę głównie na obwodzie (powiecie) zamojskim. Korzystając ze swej pamięci (pełnił w komendach obwodu i inspektoratu oraz dowództwie 9 pp liczne funkcje, w tym szefa wywiadu) oraz wspomnień swoich kolegów, partyzantów i świadków wydarzeń, podjął trud zrekonstruowania obsad, niektórych wydarzeń, mechanizmów życia okupacyjnego, a przede wszystkim klimatu tych tragicznych,  ale i heroicznych  czasów.

Trud jego jest cenny. Na kartach jego szkicóyw pojawiają się sprawy (i ludzie) dotąd albo mało znane, albo w ogóle zapomniane. I to jest najważniejszy walor jego szkiców. W drugiej części swe­go opracowania Jan Grygiel zamieścił aneks, zawierający wiele dokumentów z kancelarii komend ZWZ-AK na Zamojszczyźnie. Były one dotąd zupełnie nie znane i znajdują się poza zasięgiem dostępnych archiwów. W zasadniczej mierze uzupełniają one wiedzę o polskim ruchu podziemnym w latach II wojny światowej, głównie na Zamojszczyźnie.

Należy sądzić, że książka Jana Grygiela spotka się nie tylko z żywym zainteresowaniem szerokich kręgów społeczeństwa, ale również - co jest szczególnie pilne i pożądane - z uzupełnieniami, sprostowaniami oraz replikami kombatantów i ich rodzin.

A wciąż bowiem nakazem naszego sumienia i ambicji historyków powinno być możliwie najbardziej dokładne i szczegółowe odtworzenie wydarzeń tych lat.Nie po to bowiem walczą, poświęcają się i giną ludzie, by o nich zapomniano.


 

Galeria zdjęć
darmowe zdjęcia na aukcje Allegro
Kliknij aby powiększyć