Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Via bank i FOZZ Mirosław Dakowski Jerzy Przystawa

30-01-2014, 15:25
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 41.90 zł      Najwyzsza cena licytacji: zł      Aktualna cena: 41.90 zł     
Użytkownik wolnagospodarka
numer aukcji: 3845703752
Miejscowość Kielce
Licytowało: 1    Wyświetleń: 17   
Koniec: 30-01-2014 15:24:25

Dodatkowe informacje:
Tematyka: Tajemnice, zagadki historii
Stan: Nowy
Waga (z opakowaniem): 0.40 [kg]
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 1992
Kondycja: bez śladów używania
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Mirosław Dakowski

Jerzy Przystawa

 

 Via bank i FOZZ

O rabunku finansów Polski

 

 


 

 

 

  

 

Powiadomienie o przestępstwie

2 czerwca 1991, w gabinecie Ministra Sprawiedliwości RP złożone zostało następujące doniesienie:

Prof. dr hab. Wiesław Chrzanowski

Minister Sprawiedliwości

Prokurator Generalny R P

Warszawa

Przesyłamy do dyspozycji Pana Prokuratora Generalnego zgromadzone przez nas dokumenty i materiały, w ilości 290 stron ręcznie ponumerowanych, z których wynika, że :

Na terenie Rzeczypospolitej Polskiej i poza jej granicami działają zorganizowane grupy przestępcze dokonujące systematycznej grabieży pieniądza, w szczególności dewiz wymienialnych, na szkodę Państwa Polskiego, a także innych podmiotów gospodarczych, krajowych i zagranicznych.

Na podstawie przedstawionych dokumentów można wnioskować, że grabież ta ma rozmiary osiągające kwoty wielu miliardów dolarów USA. Nie jest naszym zadaniem imienne wskazywanie osób odpowiedzialnych za ten proceder. Sadzimy, że jest to obowiązkiem Urzędu Prokuratorskiego. Z przedstawionych dokumentów wynika jednak niezbicie, że znaczny współudział w tym rozkradaniu Polski chociażby tylko poprzez brak właściwej kontroli i nadzoru - ma Ministerstwo Finansów R P. Jako obywatele tego kraju, którzy mają świadomość, że kradzież na ogromne skalę, dokonywana przez lata, może na dziesięciolecia rozstrzygnąć o losie Polski, czujemy się w obowiązku uczynić wszystko, aby było niemożliwym dalsze tuszowanie i przemilczanie tych spraw, aby fakt grabieży został ujawniony, a sprawcy i współwinni pociągnięci do odpowiedzialności. Oczekujemy poinformowania nas i opinii publicznej o krokach jakie w tej sprawie zostały, lub zostanę, podjęte przez Urząd Prokuratorski.

Mirosław Dakowski, WARSZAWA

Jerzy Przystawa WROCŁAW

 

Do wiadomości:

1. Prezydent RP, Lech Wałęsa

2. Prymas Polski, Kard. Józef Glemp

3. Premier, Jan K.Bielecki

4. Marszałek Sejmu, Prof.M.Kozakiewicz

5. Marszałek Senatu, Prof. A. Stelmachowski

6. Prezes NIK, Prof.W.Pańko

7. Przewodniczący Klubów Parlamentarnych

Jak widać z powyższego rozdzielnika kopie pisma doręczone zostały prawie wszystkim osobom i instytucjom, na których spoczywa bezpośrednia odpowiedzialność za losy kraju. Większość doręczonych dokumentów, z odpowiednimi listami, została również przesłana za granicę, do Watykanu oraz do Redaktora Kultury w Maisons-Lafitte we Francji. Przeważająca część owych 290 stron załączonych materiałów dotyczyła Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Nasze doniesienie zbiegło się w czasie z opublikowaniem w tygodniku Spotkania (nr. 20 z 29.05.1991 r.) artykułu Andrzeja Krasnowolskiego Komunistyczny skok na kasę, czyli kto zarobił na polskich długach? Artykuł ten zapoczątkował - najpierw bardzo nieśmiała, lecz stopniowo zataczająca coraz szersze kręgi - dyskusję na temat "Afery FOZZ" czy "FOZZ-gate". Sprawa stała się na tyle publiczna, że nie można jej już było dłużej ukrywać w zaciszu gabinetów, co w konsekwencji wymusiło opublikowanie raportu Najwyższej Izby Kontroli i przedstawienie go Sejmowi.

Chodzi nie tylko o FOZZ

Warto od razu zaznaczyć, że w odróżnieniu od artykułu w Spotkaniach, w naszym doniesieniu do Prokuratora Generalnego nie wymieniamy nazwy "FOZZ," ale poruszamy sprawę dużo szersza, mówimy o grabieży polskich pieniędzy na skalę wielu miliardów dolarów USA. Naszym zdaniem przedstawione Prokuratorowi Generalnemu dokumenty wskazywały na fakt zagrabienia wyprowadzenia za granicę kwot wielokrotnie, (co najmniej o rząd wielkości) wyższych od tych, które zostały oddane do dyspozycji FOZZ i których rozliczenia żądały kontrole NIK i innych instytucji (Urząd Ochrony Państwa, Prokuratura Generalna). Jak dzisiaj powszechnie wiadomo kontrole te domagają się rozliczenia kwoty ok. l miliarda dolarów. My natomiast usiłujemy zwrócić uwagę nie tylko społeczeństwa polskiego, ale przede wszystkim ludzi za Polskę odpowiedzialnych na fakt, że przepadły nam w tajemniczych okolicznościach sumy dziesiątki razy większe! O ile "Sprawa FOZZ", a więc jak się to enigmatycznie określa "nieprawidłowości" w funkcjonowaniu Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego i związanych z nim nierozliczonych kwot, z trudem bo z trudem, ale jednak przedostała się do mass-mediów i stała się przedmiotem jakiejś debaty, o tyle ta dużo większa sprawa, która określamy jako rabunek finansów Polski, pomimo naszych wysiłków,

nadal zamknięta jest niczym Dżin w butelce i czeka na dzień, w którym zostanie uwolniona.

Gdzie są nasze oszczędności dewizowe

Zwiastunem nadchodzącego uwolnienia może być fakt, że na początku stycznia 1992 r. Jan Krzysztof Bielecki, już jako ex-premier, podczas podróży do USA oświadczył publicznie, że zarówno Bank Handlowy S A jak i Bank PKO S A zagrożone są. bankructwem, gdyż zdeponowana w nich kwota około 6 miliardów USA, stanowiąca oszczędności dewizowe obywateli polskich, zużyta została na obsługę zadłużenia zagranicznego i że jeśli Skarb Państwa nie przyjdzie im z pomocą, to będ§ musiały ogłosić upadłość. Jest to pierwszy wypadek, kiedy opinia publiczna - nota bene nie polska, tylko amerykańska - dowiaduje się, że pieniądze, które Polacy zawierzyli swemu rządowi "dostały nóg" i nie ma ich w polskich bankach. Informacja ta została podana w uspokajającym tonie przez Gazetę Wyborcza nr 9 z 11-12 stycznia 1992 r. pod wymownym tytułem Nie ma strachu o dolary, a sama notatka dezawuowała wypowiedź byłego premiera.

Dług wewnętrzny

Jednakże strach pozostał: w przekazywanym nowemu premierowi "Raporcie o stanie państwa" figuruje pozycja pt. "Dług wewnętrzny państwa". Ten dług wewnętrzny oszacowany jest na 111 bilionów zł., przy czym od razu zaznaczono, że jest to kwota prawie na pewno zaniżona. Po paru tygodniach oceniono ja już na 160 bln zł. W tej sumie zawarty jest przede wszystkim dług wewnętrzny wobec tych, którzy swoje dewizy ulokowali w Banku PKO S A w kwocie ok. 6 miliardów dolarów USA. Obywatele jednak mogą spać spokojnie, bo zamiast dolarów Państwo Polskie ma już dla nich przygotowane .... obligacje dolarowe!! Ani z zagranicznych enuncjacji byłego premiera, ani z jego raportu o stanie państwa nie dowiadujemy się, jaka część tego długu wewnętrznego powstała, kiedy u steru władzy państwowej stali jego znakomici poprzednicy, a jakiej wielkości dług zaciągnął jego liberalny rząd. Mówi nam on tylko, że zadłużenie to powstało "w latach osiemdziesiątych". Możemy jedynie skonstatować smutny fakt, że premier nie odważył się poinformować o tej sytuacji wierzycieli wewnętrznych, a więc obywateli polskich, tak jakby sprawa ta nie ich dotyczyła. Oraz że prawdę tę również zataił przed społeczeństwem "pierwszy niekomunistyczny premier w Europie Wschodniej" Tadeusz Mazowiecki. "Wewnętrzny dług dewizowy" jest tylko fragmentem całości wewnętrznego zadłużenia państwa, które raport oszacowuje na ok. 10 - 11 miliardów dolarów.

Dolary poszły w las...

W połowie stycznia 1991 r. Polska była widownia fali strajków ogłoszonych przez Związki Zawodowe. Strajki te elita polityczna kraju komentowała w różny sposób. Rzadko jednak podawany był motyw zasadniczy: oto strajkowali wierzyciele rządu polskiego, którzy domagali się po prostu, aby były płacone weksle dłużne, aby uroczyste zobowiązania, były regulowane w jakimkolwiek rozsądnym terminie. I nie chodzi tu o to, że my wszyscy za mało zarabiamy, że zarabiamy dziesięciokrotnie mniej niż pracujący w innych krajach. Chodziło raczej o to, że domagamy się tego, co się nam należy w ramach spisanych i podpisanych różnego rodzaju umów o pracę, emerytalnych, o dostawy towarów itd, itp. Komuniści zredukowali wynagrodzenia za pracę do poziomu niespotykanego w krajach cywilizowanych, tymczasem nasze - jak się to mówi - "postkomunistyczne" rządy okazały się niezdolne do wypłacania nawet tych żałosnych zasiłków. Jednakże dług wewnętrzny w stosunku do tych, którzy powierzyli bankom państwowym swoje dewizy, posiada inny charakter i wymaga innej kwalifikacji moralnej. Jeżeli bowiem pracuję w fabryce, która wyprodukowała np. śmigłowce, agendy rządowe gdzieś tam te śmigłowce wyeksportowały a fabryce nie zapłacono za ten produkt ani grosza, to choć jest to rzeczywiście oburzające, skandaliczne i zasługujące na protest, a nawet strajk, zachodzi tu jednak wiele okoliczności łagodzących. Produkt mojej fabryki nie jest wyłącznie moją własnością, moje wynagrodzenie to zaledwie drobna część wartości wyprodukowanego towaru, w pozostałych kosztach ma przecież udział państwo i ono - jeśli za towar z jakichś względów nie zapłacono - ponosi stratę na równi ze mną. Kiedy jednak przynoszę do banku 1000 dolarów, które otrzymałem w spadku po cioci w Kanadzie, to sytuacja jest zupełnie inna: każdy dolar i każdy cent z tego tysiąca jest wyłącznie moją własnością i nikt nie ma do niego żadnego prawa. Państwo polskie w żaden sposób do powstania tych walorów się nie przyczyniło. Jeśli teraz ten bank (państwo), bez mojej wiedzy i zgody, przekaże gdzieś moje pieniądze i stanie się niewypłacalny, będzie to nadużycie zaufania, oszustwo czyli zwykłe przestępstwo. Oczywiście, ktoś może zauważyć, że posiadanie dewiz było kiedyś w ogóle zakazane, a więc, że posunęliśmy się daleko na drodze do cywilizacji. Zapewne tak. Ale przecież tamto państwo było państwem przestępczym, komunistycznym, które na każdym kroku gwałciło prawa człowieka i obywatela, a teraz chcemy mówić o innym państwie - obywatelskim, demokratycznym i cywilizowanym.

Niekompetencja czy metoda

Można, rzecz jasna, przypuścić, że nasi "postkomunistyczni" premierzy, Tadeusz Mazowiecki i Jan Krzysztof Bielecki, a w szczególności ich prawa ręka - Leszek Balcerowicz, przyjęli tę komunistyczną spuściznę nie zdając sobie sprawy z prawdziwego stanu rzeczy. W takim wypadku musielibyśmy im zarzucić całkowity niekompetencję i ignorancję w sprawach o podstawowym dla państwa znaczeniu. Niepodobna wprost uwierzyć, żeby kandydat do Nagrody Nobla w ekonomii, uczony z Harvardu, główny finansista Rzeczypospolitej mógł być aż tak niekompetentny. Jednakże alternatywa też nie jest porywająca: musielibyśmy przyjąć, że społeczeństwo zostało świadomie wprowadzone w błąd, że prawda o stanie finansów państwa została przed nim zatajona. I że dokonali tego ludzie, którzy wielokrotnie obiecywali nam, że teraz już będzie się społeczeństwu mówiło tylko prawdę. Istnieje przecież uzasadnione podejrzenie "błądzenia w nieświadomości". Nowy premier, Jan Ferdynand Olszewski, wyraził się na początku nowego roku, że gdyby zdawał sobie sprawę z tego, jak katastrofalny jest stan finansów państwa, to chyba by się nie zdecydował był, na przyjęcie tej zaszczytnej posady. Obiecał nam też, że niebawem przedstawi swój raport o stanie państwa. Wynika z tego, że premier Olszewski nie przecenia bynajmniej kompetencji albo prawdomówności swego poprzednika i nie jest wykluczone, że obraz jaki nam zaprezentuje będzie jeszcze czarniejszy niż w raporcie Bieleckiego.

Tajne przez poufne

W książce niniejszej przedstawiamy parę dokumentów, które posiadały oznaczenie: "tajne" albo "poufne". Rzecz jasna państwo obywatelskie, państwo demokratyczne też musi strzec swoich interesów i nie wszystkie sprawy, fakty i dane mogą być podawane do wiadomości publicznej. O tym, co ma być jawne, a co powinno zostać poufne, decydować musi wzgląd na bezpieczeństwo państwa. Obywatele identyfikują się z państwem wtedy, kiedy to państwo chroni ich interesy. Państwo komunistyczne niewiele przejmowało się interesem obywateli. Również nowe "postkomunistyczne" państwo zdaje się realizować jakieś inne cele, które przed społeczeństwem polskim są zatajane. Jakże inaczej można zrozumieć fakt, że pan Bielecki dopiero po opuszczeniu premierowskiego stołka i na dodatek za oceanem, dzieli się wiedza, że banki polskie są bankrutami, a oszczędności ludności już dawno Polskę opuściły? Jakże inaczej można zrozumieć fakt, że nikt z adresatów naszego "Powiadomienia o Przestępstwie" nie podziękował nam nawet za włożony trud i zwrócenie uwagi na to, co się dzieje z finansami państwa? Z milczenia wszystkich Wysoko Postawionych Czynników wyciągamy wniosek, że już prawie rok zastanawiają się, jak przełknąć tę żabę i nie nabawić się przy tym niestrawności.

Współwinni

W tej sytuacji uważamy, że interes społeczeństwa polskiego polega na tym, żeby wszystkie okoliczności rabunku finansów Polski zostały ujawnione, żeby społeczeństwo zdobyło się na wysiłek:

1. odsunięcia od władzy wszystkich, którzy czy to z głupoty i niekompetencji, czy ze złej woli, bądź brali udział w rabunku Polski, bądź swoimi działaniami, kłamstwami, zaniedbaniem swoich obowiązków do tego rabunku się przyczynili;

2. wymusiło na tych, którzy przy władzy pozostaną, podjęcie działań, które przynajmniej dalszy rabunek uniemożliwia.

Uważamy, że każdy, kto w tej sprawie milczy i ukrywa swoja wiedzę o faktach, staje się w istocie wspólnikiem tych "zorganizowanych grup przestępczych", o których piszemy w naszym doniesieniu do Prokuratora Generalnego RP.

(...)

Państwo bez księgowości

Michał Falzmann był dobrze przygotowany do podjęcia tematu "FOZZ". Prawie codziennie na biurku jego szefa. Anatola Lawiny, ładowały kolejne, obszerne Notatki służbowe, w których Michał referował wyniki swoich dochodzeń, wnioski i wskazywał kierunki dalszego śledztwa. Już w pierwszych dniach pracy odkrył chaos w dokumentacji finansowej państwa - to wszystko, co później Tygodnik Gdański ujawnił w artykułach Państwo bez księgowości (TG z 16 czerwca 1991) i Rekiny finansjery (TG z 23 czerwca 1991). Falzmann od początku nie wahał się wskazywać, kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy. W Notatce służbowej nr l z 5 kwietnia 1991 r. czytamy:

Odpowiedzialnymi za dokumentację dotycząca zadłużenia Polski byli lub są nadal rzeczywiści wiceministrowie Ministerstwa Finansów: Sawicki, Kawalec, Gadomski, Boniuk, Rejent, Link, Napiórkowski, Wróblewski, Balcerowicz, Podsiadło. Osoby wymienione powyżej i inne, odpowiedzialne za prowadzenie spraw związanych z wojskiem, a w szczególności z wywiadem i kontrwywiadem (m.in. z Departamentu Obrony Ministerstwa Finansów), osobiście mi nie znane, doprowadziły z rozmysłem i celowo do bałaganu w Ministerstwie Finansów tak, aby usunąć odpowiedzialność za brak dokumentacji w prowadzeniu operacji finansowych zadłużających Polskę (...)

Potem następują informacje, gdzie są lub gdzie należy szukać dowodów potwierdzających postawione zarzuty. W dalszej części Notatki Falzmann zapisał:

Istnieje trwały błąd w konstrukcji tworzenia statystyki państwa i finansów pozwalający na wielokrotne ewidencjonowanie tych samych wielkości kosztów i sprzedaży, a to w ten sposób, że zysk zamieniany jest w statystyce państwa w koszt. Błąd ten umożliwia łatwe fałszowanie ksiąg przedsiębiorstw handlu zagranicznego (dowód - kontrola prowadzona przez podpisanego z ramienia Izby Skarbowej w Warszawie w CHZ Budimex). Sfałszowane księgi są wielokrotnie (rok po roku) uznawane za rzetelne przez biegłych księgowych (...)

Notatkę kończy wskazanie osób i instytucji, z którymi należy odbyć rozmowy. Następnego dnia Michał Falzmann przeprowadził rozmowę z prezesem Narodowego Banku Polskiego, Grzegorzem Wójtowiczem. W Notatce służbowej nr 2 dostarczonej 8 kwietnia przedstawił m.in. następujące wnioski z tej rozmowy:

(...) Nie były przeprowadzane kontrole NBP nad prawidłowością rejestrowania w BH lub w innych bankach, zaciąganych i spłaconych długów i stad z kwoty 11 mld USD (Klub Londyński) część mogła być skupiona po 46 centów za 1 dolara długu, co powodowało zanikanie wierzytelności z ksiąg kontrahentów zagranicznych lub ich przesunięcie w ciężar rezerw, a w księgach polskich nadal pozostają jako nie spłacone zobowiązania (...) Praktycznie nie istnieje nadzór bankowy ani kontrola banków przez NBP. Całość dokumentacji dotyczącej zadłużenia, jego obsługi, spłaty miał przejąć FOZZ, ale nigdy to się nie stało (...)

Jak się obsługuje polski dług?

Z notatek służbowych i z zapisków prywatnych Michała Falzmanna można wyciągnąć wniosek, że jego pojawienie się w Najwyższej Izbie Kontroli i szybkość, z jaką się posuwał, musiała być czymś w rodzaju "tornado", że w instytucjach, w których przeprowadzał badania: w Ministerstwie Finansów, w Narodowym Banku Polskim, Banku Handlowym S A, Banku PKO S.A., w FOZZ, w firmach z nimi powiązanych jeszcze się z czymś podobnym nie zetknięto. W ciągu kilku dni Falzmann przeprowadził dziesiątki rozmów, poczynając od prezesów NBP czy BH, poprzez dyrektorów departamentu w Ministerstwie Finansów, po księgowych i pracowników Urzędu Ochrony Państwa, z których wyłania się dokumentacja i potwierdzenie precyzyjnego rabunku państwa polskiego, o którym pisał w swoich artykułach w CDN. Jak to się dzieje, że istnieje taka instytucja jak Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, a dług polski lawinowo wręcz powiększa się? W Notatce służbowej nr 3 z 9 kwietnia zapisał, iż od dyrektorów Departamentu Współpracy z Zagranicy i ich doradców otrzymał informację, że:

Dług polski wynosi 46 mld USD, z czego 12 mld dla Klubu Londyńskiego jest nie spłacane od 1981 roku (wierzytelność sprzed 26.03.1981 r.), natomiast Klub Paryski jest nie spłacany od 1.01.1984 r. Nic nie jest rejestrowane w zakresie spłat. Przychodzą potwierdzenia o dokonaniu cesji, ale z punktu widzenia formalno-prawnego dług nie jest spłacany (...).

Dalej Michał Falzmann zwraca uwagę swoich przełożonych, że dług polski, który powinien być rejestrowany prawie w całości w Banku Handlowym został stamtąd wyksięgowany:

Bank Handlowy S A dlatego obciążył długiem Skarb Państwa (rejestracja na kontach pozabilansowych), bo stracił wiarygodność w EWG i USA.

Michał Falzmann na razie pisze o utracie wiarygodności. W pierwszych dniach swojej pracy jeszcze nie odkrył, że Bank Handlowy jest bankrutem, a fakt ten pozostaje od lat ukrywany. Dotrze do tego później. W tej chwili odkrywa tropy prostych i wyrafinowanych metod rabunku Polski. W tej samej notatce (nr 3) podaje liczne przykłady procedur, w wyniku których rósł dług polski ( Banku Handlowego), a korzyści odnosili ludzie manipulujący tymi procedurami. Na szczególna uwagę zasługuje następujący fragment, opisujący takie oto piętrowe kombinacje:

(...) handel z filią Polimex-Cekop poprzez wywóz nie sprzedanych maszyn do filii za granica (eksport), kupno tych samych maszyn przez PC centrala, eksport do filii, i tak trzy r a z y, co generuje dług kupiecki do spłaty przez BH, a poprawia wyniki Polimex-Cekop. Jest to możliwe przy zdegenerowanej statystyce, księgowości i niskim morale pracowników bojących się utracić pracę w handlu zagranicznym.

 

 

 

 

 

 

 

 

Książka nowa, nieużywana

Wydawnictwo Antyk

Rok wydania 1992

Wymiary: 146 x 206 mm

Stron: 256