Amerykanie w Pyongyang

"Całe kulturalne Miasto mówi dziś tylko o jednym: o historycznym występie Nowojorskich Filharmoników w stolicy Północnej Korei w ramach trwającego właśnie azjatyckiego tournee wielkiej orkiestry.

Zaprawdę, jest o czym dyskutować: od ponad pięćdziesięciu lat muzycy z zespołu maestro Maazela to pierwsi Amerykanie, którzy oficjalnie postawili stopę na ziemi wyklętego, izolowanego kraju, rządzonego przez jednego z ostatnich obłąkanych dyktatorów, jakich pozostawił nam w spadku wiek XX. Podczas gdy w sali koncertowej stołecznego Teatru Wielkiego w Pyongyang cichły ostatnie brawa po pierwszym koncercie, Miasto zawrzało: każdy - meloman czy nie - zdaje się mieć w tej sprawie coś do powiedzenia, ścierają się sprzeczne opinie. Jedni uważają, że to granda, że filharmonicy dali się zmanipulować, wciągnąć w polityczną rozgrywkę, której jedynym zwycięzcą jest Kim Jong-Il i jego aparatczycy, nagle wyniesieni na piedestał mecenasów kultury. Inni wierzą, że to początek czegoś, że ogromne i niewątpliwe wzruszenie, które wywołali muzycy NY Phil w słuchaczach, to poruszenie, ten nieoczekiwany, olbrzymi entuzjazm - nie mogą się zmarnować..."