Bardzo lubię czytać biografie znanych ludzi. Najlepiej jeśli mają formę
pamiętników. Z przyjemnością sięgnęłam więc po książkę "Pamiętniki"
Sarah Bernhardt. To francuska aktorka, która uważana była za
największą odtwórczynię ról tragicznych. Żyła w latach 1[zasłonięte]844-19.
Podziwiano ją za osobowość, talent, czysty głos i wielką urodę.
Po przeczytaniu książki stwierdziłam, że trudno jednoznacznie ocenić
bohaterkę. Już podczas czytania ciekawość często graniczyła ze
zdziwieniem. Autorka bawiła, szokowała, irytowała. Przyjęła ciekawy
sposób pisania. Odsłaniała tylko niektóre karty ze swojego życia.
Jednych faktów ledwie dotykała, inne pomijała milczeniem, a jeszcze o
innych pisała bardzo obszernie.
Bardzo wiele pisała o swoim dzieciństwie. Całkowicie pominęła swoje
życie uczuciowe. Nie ma ani słowa o jakichkolwiek uczuciach do
mężczyzn. Ale pojawia się przecież syn. Zofia Kucówna, która pamiętniki
opatrzyła wstępem, wyszperała gdzieś w archiwach, że Sarah miała
męża. Był to mierny aktorzyna. Zgubiła go gdzieś po drodze.
Zaskoczeniem dla mnie są jej wspomnienia o pracy aktorskiej. Z precyzją
wytrawnego kronikarza odtwarza kolejne tytuły sztuk, w których grała,
podaje nazwy teatrów, miast. Nie pisze natomiast nic o przygotowywaniu
przez nią roli, o tym, jak rodziły się jej kolejne kreacje. Nie ma tu nic "o
męce tworzenia". Nic nie mówi o wątpliwościach, tremie, niepewności,
kłopotach np. z nauczeniem się tekstu. Nic. Po prostu maszynka do
produkcji kolejnych ról. Musiała mieć niesamowity talent, bo przecież w
opinii współczesnych uchodziła za wybitną aktorkę.
Bardzo wiele pisze o swoich widzach. Publiczność ją kochała i okazywała
to na każdym kroku. Tam, gdzie występowała, teatry były pełne.
Mężczyźni okazywali jej uwielbienie. Przekładało się to na garnitury
rubinów, szmaragdów, dywany z kwiatów. Niejednej dzisiejszej aktorce to
by się zamarzyło.
Sarah uchodziła za piękność. Sama miała wiele zastrzeżeń do swojej
urody. Przede wszystkim była niesamowicie chuda. Jej włosy, mocno
skręcone, nieujarzmione, też budziły jej niezadowolenie.
Aktorka była wątłego zdrowia. Chorowała na gruźlicę. Często traciła
przytomność. Nie rozczulała się jednak nad sobą.
Można by jeszcze dużo pisać o Sarze. Musi jednak pozostać jakiś rąbek
tajemnicy dla przyszłych czytelników. Zachęcam do przeczytania tej
książki o kobiecie z charakterem. Na jej kartach przewijają się inne znane
postaci. Bernhardt była przecież aktorką słynnej Komedii Francuskiej,
tzw. Domu Moliera. Pojawiają się Emil Zola, Aleksander Dumas, Flaubert i
inni.
,
,
,
,