Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

JADWIGA ŚWIĘTA KRÓLOWA NA POLSKIM TRONIE 1910

16-01-2012, 18:08
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 270 zł     
Użytkownik ikonotheka
numer aukcji: 2029590759
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 25   
Koniec: 13-01-2012 19:50:00

Dodatkowe informacje:
Opis niedostępny...
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

AUTOREM KSIĄŻKI JEST BISKUP WŁADYSŁAW BANDURSKI.


SPIS TREŚCI:


TOM I.


Królowa jedzie. — Kraków wita. — Na Wawelu. — Korona-cya. —: Starożytny zwyczaj. — Kołacz królowej Jadwigi. — W ci¬szy. — Pierwsza gorycz. — Straszna wieść. — Kocham. — Ja¬giełło. — Nigdy. — Smok. — Po Wilhelma. — We Wiedniu. — Posłowie. — Do matki. — Do Węgier. — Wilhelm. — Powita¬nie,. „— Matka. — Na Litwę. — Chwila radości. — Wróć się.


TOM II.


W walce z sercem. — Piotr Wysz. — U stóp krzyża. — Pierścień. — Zawisza z Oleśnicy. — Jagiełło przybywa. — Uro¬czysta chwila. — Chrzest. — Ślub. —- Uczta. — Nowy król. — Któż im łzy wróci? — Krzyżackie intrygi. — Z Chrystusem na Litwę. — Obalone bałwochwalstwo. — Krzyż. — Litwa nawró¬cona. — Smutne wieści. — Na Ruś. — We Lwowie. — Klasztor.


TOM III.


Dla Bożej chwały. — Podejrzenie. — Najcięższa krzywda. — Przysięga Jadwigi. — Wyrok. — Szlachetny czyn. — Wiejskie chłopie. — Kontusik. — Odpowiedź ż Rzymu. — Pośredniczka. — Stopka królowej Jadwigi. — Jadwiga i Krzyżacy. — Dom królo¬wej. — Przy łóżku nędzarza. — Wysłuchane prośby. — Czarna chorągiew. — Niema już Jej. — Nje tak cię żegnałem. — Przy Jej trumnie. — Pogrzeb. — Cuda.



KRÓLOWA JEDZIE!


Wszystko co żyje — jedno ma na ustach:
— Jedzie królowa!...
— Królowa jedzie!... ,
Kraków się stroi, jak dziewica na ślubne gody.
Kraków się raduje, jak dziecko na przybycie matki.
Kraków się spieszy, jakby mu za mało było wszy¬stkich chwil czasu na godne i uroczyste przygotowanie powitania królowej.
Co też się nie dzieje!
Ile też biegania, krzątaniny, rozkazywania, pośpie¬chu i nawoływania!...
A w gwarze ludzkich głosów, szeptów i zapytań, ciągle, jak echo jedno się powtarza, jedno dzwoni, jedno się przemyka!...
— Królowa jedzie!...
— Jedzie królowa!...

Wszystko się cieszy, wszystko raduje, wszystko uśmiecha i szczęście jakieś niewypowiedziane, niesły-szane wije w około.
Mówią ludziska, iż szczęście nie łatwo znaleść.
Pojedyncza osoba, sama dla siebie, czasem tam jeszcze zdoła znaleść chwilę szczęśliwą... Trudniej, by
kilka, kilkanaście osób z rodziny, razem szczęścia U
skrzydełko chwyciło.., , jj
Ale takich chwil, w których naród cały szczęście ^
znajduje, bardzo mało zdarza się w życiu narodów.
Taką chwilą jest oto przyjazd królowej Jadwigi do )
Polski. ^j
Cały naród się cieszy, cały naród radby ją uwielbić, ^
powitać, uczcić i uweselić. ^
Nic bo dziwnego. J
Tak długo była Polska osierocona, bez króla, bez
władcy dobrego. ■
Ileż to było niepokoju? ile troski? ile nawet swarów W
między swojemi? ^
Ten radził swoje, tamten swoje. ^-
Ten myślał, że jego królem wybiorą, tamten znów LJ
innego już chciał obdarzyć koroną. ^
K *
Nawet — o czem smutno wspominać, — nawet i do broni się między sobą brać zaczynali i krew bratnią już chcieli przelewać.
A Polska jeno patrzyła w stronę Tatr i czekała, kiedy już dawno obiecana królowa przyjedzie.
Byli tacy, co się dziwowali i pytali:

— Czemuż nie przyjeżdża? Czy jej to na tron
dziadka i ojca nie miło wstąpić?
A inni znów powiadali:
— Czemuż nie przyjeżdża? Czy jej to nie spieszy
się do takiego szczęścia i do takiego zaszczytu? Czy
to ona nie wie, czem korona na głowie?
Rozmaici ludzie, rozmaicie na to odpowiadali. Mó¬wili, że matka Jadwigi, królowa Elżbieta, boi się jeszcze dać córkę daleko od siebie, boć to niebożątko, dopiero dzieckiem być przestało, jeszcze rade się do matki przy¬tulić, jeszcze by chciało weselić się i bawić w swobodzie, jak ptaszę w słońcu.
A inni tłomaczyli:
— Ma tam królowa Elżbieta niejedne powody w tem,
że córkę zatrzymuje... Dużoby trzeba o tem gwarzyć,
dużoby trzeba o tem mówić... Ale teraz wreszcie te
wszystkie niepokoje ustały.
Królowa jedzie do Polski z Węgier. Jedzie młodziuchne dziewczątko, nieco zalęknione i zasmucone, nieco ciekawe i rozradowane.
Po za łańcuchem gór rozwinął się przed nią sze¬roki, równy, piękny kraj polski. Jak okiem sięgnąć, równina, łany, lasy; rzeki wiją się wstęgą srebrzystą, bory szumią cichą pieśń tajemniczości... z pól unosi się jakaś woń balsamiczna, jakaś błogość niewypowie-crzTartre' rmiC..
Królowa jedzie w orszaku wspaniałym. A nie łatwo to opisać, a nie rychło to opowiedzieć.

Jadą powozy za powozami, otoczone strażą zbrojną. Na czele jedzie konny orszak szlachty węgierskiej. Za powozami dostojnych osób, ogromne bryki, które wiozą wyprawy królowej, złoto, srebro, drogie kamienie i klej¬noty, naczynia bardzo cenne, szaty, kobierce, złotogłowy, i tysiące rozmaitych dziwów.
A tu, na powitanie królowej spieszy się i wyjeżdża kto może.
Więc jedzie w orszaku, powitawszy na polskiej ziemi gościa drogiego, jedzie stary Różyc Dobiesław, młody Spytek z Melsztyna, jadą dwaj Jaśkowie z Tęczyna i z Tarnowa, jedzie Mikołaj Ossoliński, Krzesław z Cho-dowa, Sędziwoj z Szubina i tylu z szlachty i tylu z wo¬jewodów, panów i dostojnej braci, iżby godzinę ich naz- I wiska trzeba wyliczać.
A przy samej królowej oto są jako opiekunowie i przewodnicy duchowni, dostojnicy Kościoła. Krakowski biskup Jan, zwany »Mały» wszytkiem kieruje i zarządza.
Na niego też królowa spogląda, jak na kogoś naj¬
lepszego i najlepiej jej znanego. (
On był w domu jej ojca czas długi, ona go zna dobrze, on ją wziął od matki, on ją prowadzi w ten kraj nowy i nieznany, on jej teraz rodziną, radą, opieką i po¬mocą.
Przy biskupie Janie widać jeszcze innych dostojników Kościoła.
Oto jedzie biskup Radlica, biskup Dobrogost, arcy¬biskup Bodzanta.

I ci wszyscy dostojnicy Kościoła, ci osiwiali ludzie, w otoczeniu kanclerzy i podkanclerzy, księży i duchow¬nych, wszyscy ci razem skłaniają się przed młodziuchną królową, czekają na każde jej słowo, śledzą każdy rys jej twarzy...
Jakże to podniosła i ważna chwila!
Jakże wiele to dziecko-królowa na swoich ramionach unieść musi ciężaru powinności i poświęceń, kiedy naród cały chyli się przed nią, jak przed zorzą świtającą, kiedy wszyscy na nią czekają, jak na szczęścia i pokoju Anioła. „Gdy zewsząd orszaki Toporów, Leliwów, Różyców, Sre-niawów, strojne w najbogatsze szaty i zbroje leciały na powitanie pani swej, zapomnieli wszyscy, kto był komu wrogiem, zlali się w jedno ciało". *)
1 droga od Węgier, aż pod Kraków piękny zakwitła tysiącem najwspanialszych szat... I powiewają pióra wspa¬niałe i połyskują zbroje srebrzone i rwą się konie, jak orły szybkie i palą się oczy zachwytem i idzie szmer, radość, wołanie przez pola, przez łąki, przez lasy i bory:
— Królowa jedzie! Królowa jedzie!
Z wiosek ubogich zbiega się ludu chmara i spieszy, aby tę najcudniejszą obaczyć zorzę... 2 innych wsi idą kmiecie osiwiali i niosą dary — miody i chleby.
Tam gosposie skrzętne i pracowite, jak mrówki, dają swoje tkaniny śliczne... A wszystko wzrok wytęża, aby lepiej w tłumie orszaku obaczyć oczekiwanego gościa

i choć raz w życiu widzieć królowę-anioła, królowę, co szczęście narodowi niesie, królowę, która Piastów jest wnuczką i Polskę bierze w swe dłonie, by czuwać nad nią i wieść ją do chwały.
Królowa jechała w złocistej karecie, czyli, jak wów¬czas nazywano „kolebce"... obok szli pajucy, dworzanie i pilną straż trzymali uważając, ażeby kareta gdzie na kamieniu nie przeważyła się, gdzie nie zachwiała się silnie...
Królowa bądź to uśmiechała się radośnie, bądź też z zadumą i tęsknotą myśli swe wiodła w przyszłość nową i nieznaną, która staje dziś przed nią i w tę prze¬szłość cichą i piękną, która już coraz dalej i coraz dalej za nią zostaje...
— Boże!... Boże!... Weź mię w Swą opiekę i sił
mi dodaj!... szepce młoda królowa-dziecię, wyciągając
białe rączki przed siebie... Pragnę, chcę, radabym cały
kraj do serca przygarnąć, radabym wszystkie chaty
i dwory i zamki i kościoły mieć przy sobie blisko...
chciałabym dać Polsce takie szczęście... takie szczęście...
ażeby ona wśród innych ludów Europy jaśniała, jak
gwiazda wiary — nadziei — miłości! Jednak, czy to mnie
słabej, młodej, łatwo wykonać?... Czy sił na to starczy
i czy nic nie zachwieje serca?...
— Witaj królowo!... Pani i słonko nasze! — wołają
tłumy, zabiegające drogę.
— Witaj królowo! Aniele dobroci i nadziejo Polski!
odzywają się głosy inne...

Królowa budzi się z myśli, jak ze snu.
Wyjrzała oknem karety i uśmiech rozpogodził jej lica.
— Wszakże oni mnie kochają... szepce do siebie...
a jeśli kochają, czyż i mojego szczęścia nie będą pragnęli?
— Witaj królowo!... powtarzają ludzie z zachwytem.
A ona szląc ukłon białą rączką, woła:
— Witaj Polsko!... Witaj ludu mój!
— Wszyscy witajcie!


WIELKOŚĆ 28,5x22,5CM,TWARDA OKŁADKA,LICZY 383 STRONY + KOLOROWE RYCINY NA WKLEJKACH /WSZYSTKIE POKAZANO NA SKANACH/,PIĘKNE OZDOBY DRUKARSKIE AUTORSTWA J.BUKOWSKIEGO.

STAN :OKŁADKA DB/DB+,STRONY SĄ LEKKO POŻÓŁKŁE,CZĘŚĆ STRON MA SILNIEJSZE ZŻÓŁKNIĘCIA NA MARGINESACH,POZA TYM STAN W ŚRODKU BDB-/DB+ /PIĘKNIE ZACHOWANY EGZEMPLARZ KSIĄŻKI BIORĄC POD UWAGĘ WIEK KSIĄŻKI/ .

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 8 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA PRIORYTETOWA + KOPERTA BĄBELKOWA / .

WYDAWNICTWO KATOLIK SP. Z O.O. BYTOM 1910.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE