Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

HENRYK HEINE VALENTIN WYDANIE RÓJ 1938 WARSZAWA

16-01-2012, 18:22
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Aktualna cena: 50 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 2041557168
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 9   
Koniec: 16-01-2012 19:41:01

Dodatkowe informacje:
Opis niedostępny...
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha



PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -
HENRYK HEINE



PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W DOLNEJ CZĘŚCI AUKCJI (CZASAMI TRZEBA WYKAZAĆ SIĘ CIERPLIWOŚCIĄ W OCZEKIWANIU NA ICH DOGRANIE)


AUTOR -
A. VALENTIN

WYDAWNICTWO, WYDANIE, NAKŁAD -
WYDAWNICTWO - TOWARZYSTWO WYDAWNICZE RÓJ, WARSZAWA 1938
WYDANIE - 1???
NAKŁAD - ??? EGZ.

STAN KSIĄŻKI -
DOSTATECZNY JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM, ZAPLAMIENIA OKŁADKI, NIERÓWNE BRZEGI KART) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).

RODZAJ OPRAWY -
ORYGINALNA, MIĘKKA

ILOŚĆ STRON, WYMIARY, WAGA -
ILOŚĆ STRON - 285
WYMIARY - 24 x 16 x 3 CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - 0,696 KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)

ILUSTRACJE, MAPY ITP. -
ZAWIERA


KOSZT WYSYŁKI -
8 ZŁ - KOSZT UNIWERSALNY, NIEZALEŻNY OD ILOŚCI I WAGI, DOTYCZY PRZESYŁKI PRIORYTETOWEJ NA TERENIE POLSKI.

ZGADZAM SIĘ WYSŁAĆ PRZEDMIOT ZA GRANICĘ. KOSZT WYSYŁKI W TAKIM PRZYPADKU, USTALA SIĘ INDYWIDUALNIE WEDŁUG CENNIKA POCZTY POLSKIEJ I JEST ZALEŻNY OD WAGI PRZEDMIOTU. (PREFEROWANYM JĘZYKIEM KONTAKTU POZA OCZYWIŚCIE POLSKIM JEST ANGIELSKI, MOŻNA OCZYWIŚCIE PRÓBOWAĆ KONTAKTU W SWOIM JĘZYKU NATYWNYM.)

I AGREE to SEND ITEMS ABROAD. The COST of DISPATCHING In SUCH CASE, IS ESTABLISH ACCORDING TO PRICE-LIST of POLISH POST OFFICE SEVERALLY And it IS DEPENDENT FROM WEIGHT of OBJECT. ( The PREFERRED LANGUAGE of CONTACT WITHOUT MENTIONING POLISH IS ENGLISH, BUT YOU CAN OBVIOUSLY TRY TO CONTACT ME IN YOUR NATIVE LANGUAGE.)


DODATKOWE INFORMACJE - W PRZYPADKU UŻYWANIA PRZEGLĄDARKI FIREFOX MOŻE WYSTĄPIĆ BŁĄD W POSTACI BRAKU CZĘŚCI TEKSTU LUB ZDJĘĆ, NIESTETY NARAZIE JEDYNYM ROZWIĄZANIEM JAKIE MOGĘ ZAPROPONOWAĆ TO UŻYCIE INTERNET EXPLORERA LUB WYSZUKIWARKI "OPERA", Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA NIEDOGODNOŚCI.
PRZY OKAZJI PRZYPOMINAM O KOMBINACJI KLAWISZY CTRL+F (PRZYTRZYMAJ CTRL I JEDNOCZEŚNIE NACIŚNIJ F), PO NACIŚNIĘCIU KTÓREJ Z ŁATWOŚCIĄ ZNAJDZIESZ INTERESUJĄCE CIĘ SŁOWO O ILE TAKOWE WYSTĘPUJE W TEKŚCIE WYŚWIETLANEJ WŁAŚNIE STRONY.



SPIS TREŚCI LUB/I OPIS -


A. VALENTIN
HENRYK HEINE
WARSZAWA-J9J8 TOWARZYSTWO WYDAWNICZE RÓJ





SPIS RZECZY

I Decydujące dzieciństwo........ 5
II Pałac afrontów .....- 25
III Ucieczka z ram mieszczańskiego świata ..... 45
IV W poszukiwaniu wiary ....... 69
V Ptak przelotny ......... 91
VI Zimny świat .......... 115
VII A jednak Francja niech żyje! ....... 137
VIII Gwiazda w gupie gnoju........ 167
IX Potęgi przyszłości ......... 197
X Konflikt rodzinny ......... 221
XI W mroku uilcy d1 Amsterdam....... 239
XII Kwiat miłości .......... 269
Z upoważnienia autorki przełożyła IRENA KRZYWICKA
ROZDZIAŁ I DECYDUJĄCE DZIECIŃSTWO
„Znalazłem w kołysce marszrutę na resztę życia".
(List do Varnhagena, 18 lipca 1835)






„Nie jestem kobietą sentymentalną" pisała Betty van Geldern w styczniu 1796 r.: „Usprawiedliwiam pewną egzaltację dus2y, ale nienawidzę udawanej, modnej czułości".
Kiedy Betty — albo ściślej mówiąc Pereira Geldern—głosiła z dumną bezwzględnością właściwą epoce racjonalistycznej, nie poddawanie się uczuciom, nie spodziewała się, że jeszcze tego roku starannie wzniesiony gmach, jej życia runie, wstrząśnięty romantyczną namiętnością.
Miała wówczas dwadzieścia dwa lata: w owych czasach małżeństwa zawierano bardzo wcześnie, mogła uchodzić za starą pannę;. U-przywilejowana sytuacja rodziny, starej i szanowanej, przyjaźń jej z ojcem i bratem, wykształcenie wreszcie, wzniosły ją ponad ciasne środowisko burżuazji żydowskiej.
Dzieciństwu jej przyświecała legenda o zdumiewającej przygodzie pradziadka, Juspy van Geldern, który jako urzędnik przy dworze książęcym — posiadał — a potem stracił — pałacy, perskie dywany, srebra i łaski swego monarchy. Burżuazja żydowska jest wrażliwa na stanowisko społeczne i urodzenie niemniej niż nautentyczniejsza feodalna szlachta. Ale Betty miała jeszcze inne powody do dumy: wychowano ją według modnych zasad wieku oświecenia. Od najwcześniejszego dzieciństwa czytywała ojcu traktaty łacińskie (Gottschalk van Geldern uzyskał stopień naukowy na uniwersytecie w Duisburgu i zamieszkał na stałe w Dilsseldorfie). Zato wzbroniono jej rozrywek bezcelowych
i łatwych, jak gra na flecie. Betty uczyła się wraz z bratem, który obrawszy ten sam zawód co ojciec, olśniewająco rozpoczął karjerc w Monachjum, a potem zamieszkał w Diisseldorfie, aby ulżyć starcowi w zarobkowaniu.
Tak więc, solidne przygotowanie naukowe, zamiłowanie do niezależności (matka Betty umarła młodo), stały kontakt z nieprzeciętnymi ludźmi, którzy traktowali ją tak równą sobie — i dokładna znajomość dzieł Rousseau, ewangelji owych czasów: wszystko to sprawiło że Betty znalazła się ponad przeciętnym poziomem kobiet swego otoczenia i środowiska. To też, jak to bywa u córek bardzo kochających ojca o silnej indywidualności, kiedy porównywała go ze znajomymi mężczyznami, przerażała ją myśl o przeciętnym mężu.
Ale kiedy pojawił się Samson Heine, znikło jej dumne postanowienie życia własnem życiem. Być może w owym czasie była Betty specjalnie wrażliwa na głos uczucia. Spadło na nią. nieszczęście i ciężar samotności: brat Józef umarł w 1794 r., a ojciec wkrótce po nim. W 1795 r. Betty van Geldern była sama na świecie. Wyniosłe zainteresowania intelektualne nie nauczyły jej bronić się przed fizycznym urokiem takiego Samsona Heine. Młody człowiek przybył do Duiisseł-dorfu w lipcu 1796 r.; w miesiąc potem byli już zaręczeni.
„Mam twarz przeciętną i pospolitą figurę" mówiła Betty sama o sobie. On zaś, Samson Heine, miał tę jasnowłosą, nieco miękką urodę, jaką się spotyka czasem u Żydów, w przeciwieństwie do zasadniczego typu rasowego, ciemnego o wyrazistych rysach. Włosy jasne i przypudrowane, jedwabiste „jak nici chińskie" otaczały jego twarz różową, regularną, w trzydziestym drugim roku życia bez żadnego wyrazu. Głos miał aksamitny, włosy równie miękkie jak ręce — bardzo białe o niebieskich żyłkach, dłonie, któremi się chwalił z dziecinną próżnością. Charakter tego człowieka był w zupełnej zgodzie z jego powierzchownością: łagodność, wdzięk, słaba indywidualność.
Przeznaczemiern Betty, jak wielu innych pewnych siebie mózgowych, bardzo zrównoważonych kobiet było ulec mężczyźnie „którego specjalnością była uroda", jak pisał o nim później własny syn. W dodatku aby go poślubić musiała stoczyć walkę: małżeństwo to było w mieszczańskim sensie mezaljansem. Rodzina van Geldern znajdo^ wała się na szczeblu socjalnym znacznie wyższym, niż sfera z której
pochodził syn skromnego kupca Heymanna Heinego z Buckeburga; w środowisku żydowskim, gdzie różnice między klasami są mniej wyraźne niż u chrześcijan, takich odcieni przestrzega się z największą surowością. W dodatku Samson Heine -nie miał majątku. Betty musiała rozwinąć całą energję, aby uzyskać dlań prawo zamieszkania w Dusseldorfie. Mała gmina żydowska, która dźwigała znaczne ciężary, broniła się cierpko przeciw intruzowi; Betty van Geldern musiała użyć wszystkich wpływów, które zawdzięczała stosunkom ojca: dopiero sam rząd, na wyraźne prośby, nakazał przyjęcie Samsona Heinego do gminy. „Czy przypuszczalibyście że moje zaręczyny nadrobią mi tylu wrogów?" pisała Betty do jednej ze swoich przyjaciółek w grudniu 1796 r. „Ale mój drogi Heine wszystko mi wynagradza swoją miłością i wiernością".
Trudno sobie wyobrazić natury bardziej różne. Samson Heine był równie beztroski, jak Betty zawsze napięta energją wytrwałą i świadomą. Miał on tę zdolność intuicji i zaufanie do swego instynktu, które są naogół właściwością kobiecą, podczas gdy charakter i rodzaj wykształcenia Betty skłaniały ją raczej do polegania wyłącznie na własnym rozsądku. Pewne prostactwo intelektualne Samsona szło w parze z naiwnością, bierność wrodzona czyniła go bezbronnym wobec trudności życia. Wolał aby inni borykali się za niego. Jednakże odznaczał się on specjalnym rodzajem mądrości, na którą składały się dobroć i takt, pozwalające mu czasem przejrzeć ludzi i rzeczy lepie], niż bogaciej od niego wyposażony umysł. Syn powie o nim kiedyś: „Przeczuwał, jakby przy pomocy subtelnych czulków, to do czego głębsze umysły dochodzą przy pomocy rozumu; myślał raczej sercem niż głową — sercem naj godniejszem zresztą miłości".
„Ze wszystkich istot na świecie jego kochałem najwięcej" powie jeszcze Heine w dwadzieścia pięć lat po śmierci ojca. A przecież kochał gorąco matkę i siostrę. Jednakże między ojcem a synem istniał głębszy związek: dar wyobraźni, który przetworzył życie Samsona na długie i niejasne marzenie, ale z syna jego uczynił poetę.
Tak więc marszruta życia, która według Heinego rysowała się wyraźnie już od kołyski, została w znacznej mierze wytyczona przez współdziałanie matki i ojca, poruszających jego umysł w dwóch przeciwnych kierunkach. Rozsądek i intuicja; oddanie się bieżącej chwi-
li i gorączkowe oczekiwanie przyszłości; nieodparta zdolność do złudzeń, wynikająca z instynktownego optymizmu, przesuwającego nieustannie granice możliwości — i jednocześnie dar oceniania ludzi i wypadków z trzeźwą przenikliwością i ostrym poczuciem rzeczywistości; nonszalanckie wysysanie słodyczy życia i mocno napięta ambicja: wszystko to przemieszało się w duszy Heinego i zlało się w szczególną jednolitość — tak wyborną jak wyborne było pożycie małżonków z Bolkerstrasse nr. 602 w Dusseldorfie.
Ale znajdujemy inne jeszcze czynniki, bardziej decydujące, wyznaczone w marszrucie znalezionej w kołysce: rasę pisarza i datę jego urodzenia: 13 listopada 1797 r.
Heine pochodził z środkowiska, w którym specyficzna sytuacja społeczna wytwarza mocne poczucie wzajemnej przynależności i narzuca ciasną wierność tradycji. Samson Heine zażądał, aby syn najstarszy, któremu dano na imię Harry, na pamiątkę pewnego przyjaciela Anglika, został wychowany w duchu ściśle judaistycznym. Prosta wiara Samsona — nietknięta krytycyzmem modnej edukacji, jaką otrzymała Betty van Geldern — nie znała ani wątpliwości, ani wahań. W tym samym roku w którym narodził się najstarszy syn, Samson stał na czele pobożnego ortodoksyjnego stowarzyszenia dla „dobrych uczynków i śpiewania psalmów". Betty pozwoliła mu kierować wychowaniem syna i pozostałych dzieci póki były małe.
Rezultaty metod tego dość mętnego wychowania nie dały na siebie długo czekać. Kiedy Harry miał dziewięć lat, zawołano go pewnej soboty aby pomógł przy gaszeniu pożaru: nie spodobało mu się to zajęcie, to też znalazł pobożny wykręt: „Nie mogę, nie zrobię, bo dziś jest szabas". Ale w tym samym czasie widzimy go jak zrywa innej soboty winogrona pnące się po murze. Koledzy jego, wierniejsi niż on prawidłom absolutnego odpoczynku robią mu wymówki, ale mały Harry potrafi na nie odpowiedzieć sofizmatem: „Nie mam o-czywiście prawa zrywać owoców ręką, ale religja nie broni przecież zrywać ich ustami i zaraz zjadać". Istotnie, poszanowanie tradycji, której w domu strzegła jedynie powaga ojca, było w nim od najwcześniejszych lat raczej formalne niż istotne. Zapewne sprzyjał temu przykład matki, która z surowej religji przodków zachowała, jak powie pozmej jej syn, tylko „wyrozumiały deizm". Otóż ten przedwczesny
konflikt miał olbrzymie znaczenie w historji rozwoju intelektualnego chłopca. Gdyby miał przejść w późniejszym wieku przez otchłanie zwątpienia, jak to było normą dla większości młodzieńców z jego pokolenia, przeżyłby bardzo intensywny kryzys religijny. Ale wątpliwości naszły go, prawie bez wstrząśnień, w wieku kiedy zwykła radość życia zastępuje potrzebę wyższej harmonji. W tym samym czasie pewen znajomy pomaga mu osiągnąć przedwczesną niezależność myśli. Ksiądz Jezuita, rektor liceum katolickiego, Schallmayer które, mu Gottschalk van Geldern uratował życie jako lekarz, okazał swoją wdzięczność jego wnukowi, wówczas wychowankowi klasztoru Franciszkanów. Uważał że chłopiec jest dostatecznie rozwinięty, żeby uczęszczać w wieku lat 13-tu na kurs wyższy, gdzie on sam wykładał zawiłe systematy filoozfów.
Heine zanotuje później, pisząc o wykładach Schallmayera, że o^ stateczne osiągnięcia życia duchowego można wytłumaczyć przyczynami sięgającemi aż w dzieciństwo. Ogromne wrażenie wywarł na nim brak przesądów i uprzedzeń profesora, jego umiarkowany i bezstronny sposób przedstawiania prądów umysłowych, choćby najbardziej sprzecznych z dogmatami religji. Czcigodny kapłan bez cienia obłudy umiał pogodzić swoją wyższość intelektualną z poszanowaniem obowiązków duchownych. To spokojne sąsiadowanie religji z krytyką wytworzyło u Heinego szczególny stan ducha, szkodliwszy może dla normalnego rozwoju młodego człowieka niż agresywny ate-izm: „najbardziej tolerancyjną obojętność..."
Heine jako chłopiec stosuje tę wyjątkową tolerancję nie tylko w dziedzinie religji; nie tylko na płaszczyźnie duchowej uczestniczy w paradoksalnej próbie pogodzenia przeciwnych wszechświatów. Urodził się on podczas krótkiego okresu pokoju, kiedy znaczna liczba narodów europejskich połączyła się w przelotnym porozumieniu, kiedy pojęcie granic i zapór między narodami straciło na pewien czas swoje absolutne znaczenie. Chłopiec z pewnością nie rozumiał wiele z nowej religji, napływającej z Francji: ale to co widział i słyszał dookoła podczas tego czasowego zawieszenia broni między antagonizmami narodowymi, było bardzo odrębne od pokarmu duchowego ja.
...



Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.


ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT


NIE ODWOŁUJĘ OFERT, PROSZĘ POWAŻNIE PODCHODZIĆ DO LICYTACJI