Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Frankenstein

14-08-2014, 16:42
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 1 zł     
Użytkownik SK59
numer aukcji: 4485077750
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 2833   
Koniec: 14-08-2014 16:09:30
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Kot, samiec, dorosły (ale młody), biały

 

 

Wstęp (bo chcę sobie po prostu ulżyć): żyjemy jak wiadomo w burackim, dzikim kraju, gdzie nie szanuje się przestrzeni miejskiej, przyrody, zwierząt i prawa. Rządzi bandytyzm i prawo pięści. Ludzie szczególnie we wsi (nie wszyscy oczywiście!) to jeszcze pół troglodyci, prostaki i dzicy sadyści. Szambo wypompowują prosto do rzeki, tony plastiku rzucają w krzaki, butelki do rowu, mycie samochodu odchodzi w rzece, na ulicy lecą same k...y, ch...e i ja pie....ę.

Polska to jest dziki kraj. Sorry, ale taka jest prawda i proszę się nie burzyć zbytnio. Oczywiście absolutnie nie mówię o wszystkich, tylko o dziczy, chamach i prostakach, których u nas w kraju pełno. Znowu sorry, ale musiałem sobie ulżyć, bo wróciłem ze spaceru z psem nad rzeką. Tony śmieci i syfu: telewizory, lodówki, opony, butelki po Pepsi, opakowania po czipsach i tego typu atrakcje. Boże kochany, jak mnie to dołuje... Czy tak trudno zadbać o dobro wspólne?? Nie może być ładnie i czysto? Musi być wszędzie wokoło cuchnący śmietnik i syf?? 

Nie przepraszam tych, którzy się nie poczuwają, bo po co. Ale tym, którzy robią to, co opisałem przesyłam FUCKa i życzę wam buraki, żeby was szambo sąsiada zalało i jakiś inny burak zasypał wam w nocy ogród radioaktywnym syfem i gruzem!! A na starość artretyzmu, żebyście się nie mogli ruszać i już nikomu i niczemu szkodzić. 

 

Teraz szczegóły: dwa miesiące temu idąc z psem na spacer znalazłem w krzakach (bo pies mi się zerwał i dorwał w czyimś zbożu) ogromnego szczura. Leżał i nie uciekał, ale żył. Teraz będzie bardzo drastycznie, ale muszę dla zrozumienia sytuacji, więc UWAGA! Ten szczur miał:

 

- napuchniętą lewą stronę ciała od szyi do przedniej łapy - taki ogromny bąbel bez futra, sama łysa skóra

- coś mu się lało z nosa i uszu, zielony śluz

- nie zamykającą się paszczę

- porozrywane i zakrwawione uszy

- wybite dolne kły

- śmierdział żywym trupem (bo ten bąbel bez futra wypełniony był ropą)

- uszkodzone oko

- ledwo dychał, chyba już po prostu w tym zbożu i w upale zdychał

 

Patrzę bliżej, kręci mi się w głowie od smrodu i z obrzydzenia i nie dowierzam... to jest kot! Kurde, wychudzony kot! W dodatku wiem czyj... Przełamując obrzydzenie wziąłem go, zawiozłem do weterynarza i poprosiłem i natychmiastowe uśpienie. Wszystko na moją odpowiedzialność. Weterynarz, młody, konkretny facet ogląda kota i mówi, że to jakiś horror. W dodatku powiedział, że szczęka kota się nie zamyka, bo jest złamana (dostał prawdopodobnie z buta). Ale mówi, że mimo wszystko można nad tym żywym trupem popracować i coś z niego zrobić. Mijają już dwa miesiące i kot, proszę Szanownego Państwa, w stanie ŚWIETNYM:

 

- ropa usunięta bez śladu już dawno

- szczęka zdrutowana i zrośnięta (ale jeszcze miesiąc noszenia drutu)

- odrobaczony

- wykastrowany

- wyczyszczony

- wymyty

- białe futro odrosło

- przytył jak mały prosiaczek

- sił nabrał jak mały buldog

- no po prostu taki mały cud się zdarzył. Kocisko odżyło, łasi się i miauczy

 

 

Ale zostały 3 rzeczy:

 

- nie słyszy na lewe ucho. On albo był potrącony przez samochód, albo burak go kopnął. To nie jakiś problem olbrzymi

- lewe oko nie zwęża i nie rozszerza źrenicy. Na to oko widzi, ale trochę (tak mi się wydaje) drażni go światło

- ma wybite obydwa dolne kły. Ale to akurat też nie kłopot przy karmieniu czymś niezbyt twardym

 

 

Zakończenie opowieści: sorry ludzie, że się tak rozpisałem, ale ja nie dzierżę buractwa i chamstwa, a niestety pełno tego wokół w naszym buraczanym i dzikim kraju. Musiałem nakreślić pokrótce zarys historii, żeby było wiadomo co i jak z tym kotem. Ja sam mam już aż 3 podrzucone (tak, podrzucone przez jakiegoś buraczanego Polaczka, wsiowego dzikusa) i po prostu 4 już mieć nie mogę. Nie wiem co teraz z tym kotem zrobić. Ja wiem czyj to kot, ale nie oddam go właścicielom za Chiny. Zatłuką go łopatą, skopią swoimi buciorami od gnoju na śmierć albo włożą do worka i utopią w rzece. Wiem, bo to niestety u nas na wsi praktyka częsta... 

 

Na leczenie tego kota wydałem kupę forsy i poświęciłem masę czasu, ale nie chcę za tego kota pieniędzy, chcę tylko, żeby wziął go ktoś, kto pojmuje co ja tu napisałem. Ktoś, kto weźmie tego kota i nie zrobi mu znowu piekła na ziemi. Fajna bestia, zdrowa, silna i ładna, miała w życiu pod górkę, ale już to minęło, teraz trzeba, żeby wziął go ktoś sensowny, nie jakiś buraczany wiejski chłop-burak ani tępy sadysta z miasta, który będzie kota przepędzał z biurka strzałem w głowę, albo pociągnie mu z buta, gdy ten się położy nie tam, gdzie burakowi pasuje. 

 

Foty kota PRZED i PO mogę przysłać na emaila, no problem, ale ostrzegam, te PRZED są dosyć drastyczne.

 

Prawdę mówiąc chciałbym raczej, żeby wziął go ktoś ze wsi, żeby kto mógł sobie połazić po trawie i gdzie tam jeszcze mu się spodoba. On jest już wykastrowany więc nie będzie sprawiał problemów. 

 

 

 

 

Nie wiem co tu jeszcze dodać, jakby coś proszę pisać na emaila, wyślę zdjęcia i odpowiem na dodatkowe pytania. Może jeszcze powiem, że w sumie mógłbym kota do jakiejś sensownej odległości dowieść na swój koszt oczywiście.

 



Dodano 2[zasłonięte]014-08 12:27
Aha, ten kociasz nie nazywa się Frankenstein, tylko tak wpisałem ze względu na jego poprzedni stan. Teraz może się nazywać jak kto chce, Pafnucy, Miluś, Zbyszek, Garfield... do wyboru do koloru.


Dodano 2[zasłonięte]014-08 15:05
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Jedną rzecz chcę uściślić, bo zapomniałem. Kot ze zdjęcia NIE jest kotem z opisu. Dałem po prostu pierwsze lepsze zdjęcie, żeby cokolwiek było, ale swojemu kotu nie zrobiłem foty, bo do końca sierpnia (ze względu na drut w szczęce) trzymam go w domu, w takim dosyć dużym pomieszczeniu. Biegając koło domu mógłby sobie coś z tą szczęką znowu zrobić i od nowa męcz się człowieku. A tak niestety musi trochę pocierpieć dla własnego dobra, ale we wrześniu weterynarz usuwa drut, jeszcze profilaktycznie szczepi przeciwko wściekliźnie i kot gotowy.

Teraz kotu nie chcę robić sesji zdjęciowej, bo to nie czas ani warunki na jakieś wydziwiania, to nie żaden celebryta od 7 boleści, czy inny świr z telewizji. Po prostu nie chcę go stresować, on i tak stresu miał (i ciągle trochę ma) pod dostatkiem. Ale faktem jest, że jest już ładny i wielki (waży 6kg!!). Jedyne co się rzuca w oczy przy bliższym spojrzeniu to jego opisywane przeze mnie oko, no ale na to już nic nie poradzę. Trudno. W każdym razie nie wygląda to brzydko, po prostu niespotykanie i tyle. Reszta bez zarzutu.


!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!