Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

FIK - RODOWÓD SPOŁECZNY LITERATURY POLSKIEJ 1938

25-01-2012, 11:49
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 40 zł     
Użytkownik ikonotheka
numer aukcji: 2068733483
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 3   
Koniec: 25-01-2012 11:49:10
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

SPIS TREŚCI:



CZĘŚĆ I: LITERATURA PRZEDWOJENNA

Rozdział II
SZLACHCIC MIESZCZANINEM (Rzecz o pozytywizmie polskim)

Rozdział III
ZACZAROWANE KOŁO (Rzecz o Młodej Polsce)



CZĘŚĆ I: LITERATURA PRZEDWOJENNA


Rozdział I CHARAKTER SPOŁECZNY LITERATURY


To co nazywamy dziełem literackim może być przed¬miotem najrozmaitszych badań. Jakkolwiek bowiem każdy twór artystyczny stanowi swoistą, charakterystycz¬ną konstrukcję, nie wystarczy go pod tym jedynie wzglę¬dem opisać. Opisem dzieł literackich, jako odrębnych całości, izajmuje się nauka zwana poetyką, cayli teo¬rią literacką. Interesując się jednak budową dzieła, nie potrafi ona dzieła tego wytłumaczyć i to w dwojakim sensie: ani jako indywidualnego zjawiska socjalnego, ani jako takiej a nie innej organizacji takich a nie in¬nych elementów.
Do pomocy więc przyjść muszą inne nauki. Ponieważ utwór literacki j«st idziełem człowieka, nauka zwana psychologią może zabrać głos i wyjaśnić na czym polega twórczość artystyczna. Bi o grafika charakte¬ryzować zaś będzie dany utwór w; związku z całością psychiki i życia określonego już autora.
Ponieważ dzieło przeinaczone jest dla odbiorców i ma na nich w określony sposób oddziaływać, inna nauka zwana estetyką badać będzie na czym polegają i ja¬kiego rodzaju są te przeżycia, których dzieło dostarcza. Historyk literatury próbował będzie zaliczyć dane dzieło do istniejącego już rejestru podobnych zja-wiek, tworzących tak zwaną literaturę i wyznaczyć mu w jej rozwoju odpowiednie stanowisko.

Przyjść może również, jako badacz lingwista.
Dzieło literackie wyrażone jest bowiem zespołem słów,
które .stanowić mogą materiał interesujący języko¬
znawcę.
A wreszcie zainteresować może dzieło literackie jako zjawisko społeczne.
Z powyższego wynika, że każdy utwór literacki jest zjawiskiem wielostronnym, przeto chcąc go zupełnie i wyczerpująco wyjaśnić i opisać musimy przeprowadzić badania różnorakie.
Ale usprawiedliwione są także podejścia jednostronne. Możliwe to jest wtedy, gdy badania nasze nie sa właści¬wymi badaniami literackimi, ale należą do pewnej okre¬ślonej dziedziny nauk wymienionych powyżej i sens ich określony jest celami tych nauk. Wtedy dzieło literac¬kie interesuje nas tylko z punktu widzenia tej nauki i staje się materiałem, dokumentem czy ilustracją wy¬wodów ważnych dla niej.
Jeżeli chodzi o podejście socjologiczne do literatury, co ma stanowić temat poniższych rozważań, to przedsta¬wia ono dwie możliwości: rozważać możemy dzieła lite¬rackie i ich zbiór, literaturę, jako zjawisko socjalne, ba¬dając warunki powstania, strukturę socjalną, sens i prze¬znaczenie, albo użyć możemy dzieł literackich za ilu¬strację pewnych zjawisk społecznych, które w tych utwo¬rach znalazły swe odbicie.
Na wstępie zastanowić się w każdym razie przyjdzie nad tym, co upoważnia nas do stosowania socjologicz¬nych metod w badaniach literackich i jakie są powody, które decydują o socjalnym obliczu literatury. Otóż powodów jest wiele. Po pierwsze: Autorem dzieła jest określona

społecznie jednostka. Każdy twór tej jednostki nosić musi z konieczności indywidualne właściwości te¬go, który je powołał do życia. I o ile to w przedmiotach innego rodzaju nie jest specjalnie widoczne i charakte¬rystyczne, to przy dziełach sztuki, których istota polega właśnie na wyrażaniu indywidualności ludzkiej, moment ten występuje bardzo wyraźnie. Na te subiektywne ce¬chy autora składa się środowisko które on reprezentuje, czas, w którym on żyje, przynależność klasowa i naro¬dowa, wreszcie pewne właściwości psychiczne (wycho¬wanie, światopogląd, wykształcenie itp.), które z kolei są również wytworem bazy społecznej pojętej najogólniej. Choćby autor chciał te rzeczy zamaskować jak najdo¬kładniej, zdradzą go one wcześniej czy później. Sama zresztą próba ukrycia ich stanowić może zasadniczą ce¬chę indywidualności pisarskiej.
Po wtóre: Treść dzieła (choćby najbardziej ab¬strakcyjnego) stanowią pewne opisy i opowia¬dania, które oparte być muszą na mate¬riale czerpanym z rzeczywistości społecz¬nej. Żywioł społeczny wchodzi w utwór, dostarczając tematu, postaci, problemów, idei, tendencji czy wreszcie określonego języka. Nawet w wypadku kiedy utwór świa¬domie unika tematu współczesności, życie bieżące wy¬cisnąć musi pewien wpływ na utwór. Zauważyć się to da choćby w fakcie wyboru takiego, a nie innego tematu, pewnego oświetlenia zagadnienia, operowania pewną techniką właściwą dla pewnych tylko okresów literac¬kich. Nawet strona formalna zdradzić potrafi przynależ¬ność dzieła do chwili i miejsca. Maniera stylistyczna, czy zwrot językowy mogą stanowić niekiedy okazję do

utrwalenia w utworze cectiy cnaraKte ryzującej jego spo¬łeczne pochodzenie.
Po trzecie: dzieło literackie powołane zostało do ży¬cia, aby działało. Zaadresowane jest ono do pewnych rzesz odbiorców. Wchodzi między nich i zostaje przez nich w jakiś sposób przyjęte. Skupiając wokół siebie pewne reakcje, dzieło literackie za¬czyna się stawać elementem rzeczywisto-ś c i społecznej. Staje się czynnikiem organizującym. Stopień jego działania oczywiście może być różny, po¬wody jednak takiego, czy innego oddziaływania tkwią w naturze samego dzieła. Obecność określonych momen¬tów w utworze decyduje o jego sensie społecznym.
Z powyższych uwag wynika, że dzieło literackie swe oblicze społeczne zawdzięcza nie istnieniu w nim zdecy¬dowanego momentu propagandowego, ale że dzieło to już w swej istocie jest zjawiskiem społecznym, choćby w każdej swej treściowej cząsteczce miało charakter antysp ołeczny.
Konsekwencją tego jest jeszcze inny wniosek — prak¬tyczny. Hasło uspołecznienia literatury nie może być ro¬zumiane jako tendencja nasycania utworu agitacyjną pu¬blicystyką czy bieżącą aktualnością. Droga do praw¬dziwego uspołecznienia sztuki prowadzi przez uspołecznienie jej twórców. Sztuka niespołeczna jest to sztuka artystów, którzy nie są zwią¬zani z najżywotniejszymi grupami społecznymi i nie re¬prezentują ich charakteru, interesów i celu. Uświadomić w sobie tendencje rozwojowe pewnych grup społecznych, z którymi jest autor związany, zająć wobec nich pewne aktywne stanowisko, dać mu na zewnątrz szczery wyraz literacki — oto warunek, który spełniając, pisarz dla



Rozdział II
SZLACHCIC MIESZCZANINEM (Rzecz o pozytywizmie polskim)


Literaturę pozytywistyczną charakteryzuje się zazwy¬czaj dwoma określeniami: po pierwsze, że jest reakcją przeciw romantyzmowi, po wtóre, że jest literaturą miesz¬czańską. Obie te sugestie są w dużym stopniu niesłuszne.
Literatura pozytywistyczna jest natu¬ralną kontynuacją literatury stanisławow¬skiej (pseudoklasycznej), zrodzonej w swej ideologii pod wpływem silnego ruchu reformatorskiego, przepro-dadzanego przez średnie warstwy szlacheckie. Ewolucji tej nie powstrzymał upadek niepodległości Polski, jedy¬nie dopiero skutki klęski powstania listopadowego w roku 1831, spowodowały jej rozszczepienie się na dwa odrębne prądy: romantyczny emigracyjny i realistyczny krajowy. Ale nawet w tym czasie są wzajemne oddziały¬wania. Tak więc romantyzm wytwarza pod zaborami swój krajowy odpowiednik (Cyganeria Warszawska, Berwiń-ski, Ujejski, Magnuszewski), a z drugiej strony np. „Pan Tadeusz" inspirowany jest tymi samymi źródłami, co kra¬jowy realizm szlachecki, będący logicznym łańcuchem, wiążącym jednotorową literaturę stanisławowską z rów¬nie jednotorowym już pozytywizmem. Zasadniczą bowiem cechą literatury między dwoma powstaniami, listopado¬wym i styczniowym, jest jej dwutorowość. Romantyzm emigracyjny przesłania swą bujnością równolegle z nim

biegnący prąd krajowy, ale właściwie jest on na margi¬nesie naturalnej linii rozwojowej literatury polskiej, która wypracowała się w konkretnej rzeczywistości pol¬skiej i pod presją jej realnych wymogów. Toteż właści¬wym ogniwem między literaturą dawnej Polski niepod¬ległej, a pozytywizmem jest twórczość takich pisarzy jak Chodźko, Rzewuski, Fredro, Poi, Kaczkowski, Kraszew¬ski, Syrokomla, czy Korzeniowski. Jest to literatura trzeźwa i zasymilowana z ■warunkami lokalnymi. Zwią¬zana zaś jest ściśle z interesami dominującej społecznie ciągle klasy szlacheckiej. Co do programu niepodległo¬ściowego jest ona zupełnie bezideowa.
Toteż wcale nie upadek powstania styczniowego był powodem rodzenia się „trzeźwych" koncepcji pracy or¬ganicznej. Przeciwnie: klęska powstania była naturalną konsekwencją istnienia pewnej atmosfery społecznej, w której walka orężna o wyzwolenie ojczyzny zupełnie nie była brana pod uwagę. Powstanie robiła, pod wpły¬wem demokratycznych ruchów na emigracji, grupa inte¬ligencji szlacheckiej, która w nowym układzie sił spo¬łecznych niewiele miała do gadania. Poparcie powstania przez zubożałe i niezadowolone elementy szlachty osiad¬łej na kresach było niewystarczające. Klęska powstania przyznała jakby rację żywiołom konserwatywno-szlachec-kim, upoważniając je niejako do sprecyzowania odpo¬wiedniej teorii społeczno-politycznej. Ale jeśli chodzi o literaturę w kraju, to ta po powstaniu właśnie nasiliła się elementem romantyczno-idealistycznym. Można po¬wiedzieć, że wynik powstania dokonał (po wymarciu po¬kolenia emigracyjnego) syntezy dwutorowo^ dotychczas biegnących nurtów literatury polskiej, która odtąd ma kierunek jednolity. W Prusie jest o wiele więcej idea-

lizmu i romantyzmu, niż w którymkolwiek powieściopi-sarzu sprzed roku 1863, twórczość zaś Asnylca jest bar¬dzo wyraźnym przykładem współdziałania, czy też zwal¬czania się tych dwii elementów. Swe odrębne nieco od dawnego realizmu szlacheckiego oblicze ideowe zawdzię¬cza pozytywizm nie tyle upadkowi powstania, jak ipo pierwsze postępowi przeobrażeń społecznych, które do¬konywały się niezależnie od powstania już od dawna, po drugie spadkowi po romantyzmie, ipo trzecie nasyceniu się nadbudową ideową .przejętą z Zachodu.
Równie niesłuszne jest identyfikowanie literatury pozytywistycznej z literaturą mieszczaństwa. 0 ile to jest uzasadnione dla lite¬ratur zachodnio-euroipejskich, o tyle nie odpowiada rze¬czywistości polskiej. Pozytywizm w literaturze jest ruchem umysłowym szlachty, pewnego jej odłamu, tego mianowicie, który, przeszedłszy ka¬tastrofę ekonomiczną, zmuszony był opuszczać ziemię i uciekać do miast, względnie przebudowywać z gruntu swą gospodarkę w myśl wymogów nowego życia. Ten od¬łam, szlachecki wyróżniał się dodatnio na tle biernej, apatycznej i konserwatywnej masy. Sytuacja materialna nauczyła go ruchliwości i demokracji. Ruchliwość tę okazał nie tylko w stosunku do swego wyjściowego śro¬dowiska, od razu też stał się najwartościowszym elemen¬tem życia miejskiego. Tradycyjne mieszczaństwo bowiem również pogrążone było w apatii i marazmie. Na skutek polityki ekonomicznej szlachty miasta (począwszy od w. XVI, kiedy potrafiły stworzyć swoistą, na wysokim po¬ziomie stojącą kulturę i literaturę, ciekawszą w wielu wypadkach od oficjalnej, szlacheckiej) upadały w szyb¬kim tempie. Ostatnie lata Rzeczypospolitej zdawały się

polepszać ich sytuację. W ruchach reformatorskich i po¬wstańczych tego czasu zaznaczyły swą polityczną aktyw¬ność. Lata Sejmu Czteroletniego i Insurekcja Kościusz¬kowska dały miastom, a zwłaszcza Warszawie, przeżycia krótkich dni chwały. Ludzie, jak Dekert, Kiliński, Za-krzewski, Kono-pka, a wcześniej jeszcze Staszic, a również pewne wypadki (wieszanie Kossakowskich i Masalskich) pozwalają nam mówić jakby o małym wydaniu rewolu¬cji francuskiej. Wszystko to było jednak epizodyczne i niepoważne. A przede wszystkim bez konsekwencji. Je¬szcze do 1831 r. w związku z inicjatywą przemysłową rządu Królestwa Polskiego można było mówić o warun¬kach dla odegrania się mieszczaństwa. Ale i wtedy bogata magnateria szlachecka okazała się bardziej rzutka i po¬mysłowa, niż sfery mieszczańskie. Paraliżowana była ak¬tywność miast ich strukturą narodowościową. Miasta w dużym stopniu były niepolskie. Żywioł niemiecki opie¬rał się silnie na swych tradycjach, poza tym Żydzi prawie w połowie wypełniali liczbę mieszkańców. Rozwój prze¬mysłu, który rozpoczął się w wieku XIX nie odrodził miast. Zbiedzonym brakło kapitału na odpowiednie in¬westycje. Rolę bankiera i pioniera mógł w tym czasie odgrywać tylko potężny magnat. Spełniał on tę swoją rolę z pańską łaskawością i kaprysem (Tyzenhaus, Ogiński). Poza tym miał otwarte pole kapitał obcy. Toteż wielki przewrót przemysłowy początków XIX w. nie dał nam młodej, drapieżnej i własnej klasy mieszczańskiej.
Klasa ta z trudem zaczęła się montować dopiero do¬brze w drugiej połowie XIX w. Rekrutowała się z ele¬mentów dawnego mieszczaństwa, ze zasymilowanych ży¬wiołów obcych i deklasujących się szlacheckich. Otóż ten czynnik trzeci był najwartościowszy.



Rozdział III
ZACZAROWANE KOŁO (Rzecz o Młodej Polsce)


Jakkolwiek literatura okresu, następującego po pozy¬tywizmie, kształtowała się do pewnego stopnia jako an¬tyteza literatury epoki poprzedniej, bliższa jej analiza socjalna wykazać może łatwo, że przeciwstawienie to jest czysto literackie. Faktycznie jest ona wy¬tworem tych samych warunków społecz¬nych, które oczywiście przeszły przez pewną ewolucję, ale nie stanowię zasadniczej zmiany strukturalnej. Od¬bywa się dalsza historia procesów społecznych, które za¬rysowały się w okresie pozytywistycznym, a k t Ó r e krótko dałoby się ująć stwierdzeniem faktu budowy klasy mieszczańskiej i dą¬żenia jej do utrzymania hegemonii spo¬łecznej.
Na przełomie wieku XIX i XX proces ten ma już tro¬chę inne oblicze. Jeszcze na trzydzieści lat wstecz mie¬szczaństwo polskie dopiero się montowało, w czym nie¬małą aktywność wykazały deklasujące się warstwy po¬stępowej szlachty, stwarzającej cały ruch ideowy i lite¬racki. Istniały wtedy jeszcze liczne konflikty między war¬stwą szlachecką a mieszczańską, choćby samej natury moralnej. Szlachta ziemiańska reprezentowała mental¬ność zupełnie niewspółmierną w stosunku do epoki pary i techniki. Mniej było na razie zatargów natury ekono-

micznej, miasto nie zagrażało bowiem prywatnej własno¬ści szlachcica. Za to nie bez znaczenia były stosunki po¬lityczne z naczelnym izagadnieniem: jak ustosunkować się do zaborcy. Rozwiązano problem dość zgodnie: wyrze¬czeniem się myśli o walce powstańczej i przyjęciem ha¬sła pracy organicznej. Na tle tej jednomyślności odby¬wać się zaczął pewien wyścig, kto lepiej się przystosuje. Pod zaborem rosyjskim mieszozaństwo zdystansowało sfery ziemiańskie, w Galicji dało się jednak ubiec ary¬stokracji rodowej, która na pewien czas zaprowadziła rządy feudalne. Różnice te między szlachtą a burżuazją nie wynikały więc z ich wzajemnej walki, miały raczej charakter rywalizacji. Konkurencja ta robiła wrażenie antagonizmów społecznych, ale np. luźniejsi klasowo pi¬sarze balansowali, przeskakując łatwo poprzez niziutką barierę. Prus i Orzeszkowa stoją często równocześnie po obu stronach, a Sienkiewicz nie widzi już żadnej różnicy i pisze dla całego „narodu" mieszczańsko-azlacheckiego. To wyrównanie dysproporcji i animozji wzajemnych realizujące nową „poinadklasową" demokrację sprawiło, że odtąd nieistotny staje się dotychcza¬sowy antagonizm szlachecko-mieszczań-ski i losy obu warstw mają teraz jednotorowy politycz¬nie przebieg. Ideałem ziemianina staje się teraz być ka¬pitalistą. Jeden z ostatnich starej daty szlachciców J. Weyssenhof też musi się poddać tej przemożnej a roz¬sądnej tęsknocie, oddając się przy tym błogiemu złudze¬niu, że „przystosowanie się do epoki" pozwoli ziemiań-stwu nadal spełniać funkcje wodza narodu. Tytuły jego powieści: „Sprawa Dołęgi" (przeciw niedołędze), „Unia" i „Hetmani" ukazują nam jego koncepcję wyraźnie. Ale autor interweniował w sprawie dawno rozstrzygniętej.

Hetmaństwo szlachty było już absolutnie niemożliwe, pozostawała tylko unia. A sojusz ten był po¬trzebny, bo na horyzoncie ukazało się wspólne niebezpieczeństwo.
Uwłaszczony chłop zaczął wyrastać na postać histo¬ryczne, a z drugiej strony rozwój kapitalizmu wytwarzał klasę robotnicze, bardzo szybko budującą swą własną świadomość klasową. I ziemiaństwo i burżuazja ujrzały nagle prawdziwych wrogów. Poza tym niebezpieczeństwo nadchodziło i z innej strony. Asekuracja rządów zabor¬czych spowodowana polityką ugodowe i serwilizmem okazała się zawodną. Przemysł polski w Królestwie spot¬kał się z silną rywalizacją przemysłu niemieckiego, w Galicji konserwatyzm ekonomiczny arystokracji spro¬wadził straszną nędzę i zaczął w skutkach i tej warstwie zagrażać. Trzeba było robić sztucznie „przemysł" przez budowę nonsensownych „kanałów". W Prusach rugi kolo¬nizacji niemieckiej uszczuplały z dnia na dzień stan po¬siadania polskiego. Po wtóre obecność zaborców nie da¬wała rękojmi ochrony przed ruchami rewolucyjnymi. Co więcej w Królestwie Polskim rodzime żywioły rewo¬lucyjne nabierały sił i śmiałości przez współudział w ogól¬nym ruchu całej Rosji. W Poznaiiskiem i w Galicji chłop zdobywał prawa, korzystając z przemian dotyczących ca¬łych Prus czy Austrii. Kepresje polityczne dawały się ciągle we znaki w miarę, jak trzeba było prowadzić co¬raz bardziej zapobiegliwe życie. Inteligencję dotykała boleśnie akcja germanizatorska, czy rusyfikacyjna w za¬kresie dóbr kulturalnych.
Klasy posiadające musiały się na gwałt wzmocnić i za¬bezpieczać. Stłumienie nowych sił było absolutnie nie¬możliwe. Trzeba było wymyślić środki bardziej realne.

Szłv one po linii dwu wskazań: a) sparaliżować napór antagonizmu przez pewne reformy, b) rozładować je na drobne i nieistotne ataki, kierując w nieszkodliwą stronę napięcia rewolucyjne. W związku z tym programem ob¬serwujemy przejawy pewnych wysiłków działalności spo¬łecznej, które tłumaczą nam ideowo literaturę tego okresu.
W stosunku do dwu ruchów społecz¬nych; chłopskiego i robotniczego metody postępowania kształtowały się zupełnie odrębnie. Chłop, stanowiący olbrzymią większość na¬rodu i oparty o własną ziemię w kraju tak rolniczym jak Polska, przedstawiał wielką siłę potencjonalną, co do której nie można nawet było zastanawiać się, czy należy ją respektować. Powiedział Wyspiański: „Chłop potęgą jest i,basta" i nikt z tym nie próbował dyskutować. Nato¬miast nie było rzeczą obojętną co robić z tą uśpioną siłą. Oczywiście trzeba ją było wziąć pod kuratelę. Program ówczesnych „przyjaciół ludu" zasadzał się na takich ka¬nonach: a) oprzeć się na chłopie bogatym, b) nie do¬puścić do akcji bezpośredniej mas chłopskich, c) zwią¬zać lud z tradycją narodową, d) pozwolić na swobodną inwazję jednostek chłopskich w elitę społeczną, f) użyć ruchu chłopskiego do usunięcia zbyt reakcyjnych form życia społecznego, g) przygotować chłopa do przygzłej akcji wyzwoleńczej Polski. W tym wszystkim opuszczona była sprawa socjalna: a) stan posiadania klas innych miał być uszanowany, b) kierownictwo całością życia po¬litycznego i społecznego pozostać miało w rękach ludzi „kulturalnych". Oczywiście nawet ten kontrolowany ruch ludowy uaktywnił w dużym stopniu wieś, wzmocnił jej uświadomienie klasowe i spowodował pewne równo-


WIELKOŚĆ 18,5X12,5CM,MIĘKKA OKŁADKA,LICZY 142 STRONY.

STAN :OKŁADKA DST+,STRONY SĄ POŻÓŁKŁE,LEKKO ZAGIĘTE DLN.ROGI STRON,POZA TYM STAN W ŚRODKU DB .

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 8 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA PRIORYTETOWA + KOPERTA BĄBELKOWA / .

WYDAWNICTWO CZYTELNIK KRAKÓW 1938.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE