Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Charaktery magazyn psychologiczny. Nr 10/2007 Nowy

02-11-2014, 13:45
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 4.99 zł     
Użytkownik Katkir
numer aukcji: 4665850979
Miejscowość Warszawa
Wyświetleń: 2   
Koniec: 02-11-2014 13:30:59

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Rok wydania (xxxx): 2007
Częstotliwość: miesięcznik
Kondycja: bez śladów używania
Język: polski
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Charaktery magazyn psychologiczny. Nr 10/2007. Nowy egzemplarz.

Miesięcznik „Charaktery” to pierwszy w Polsce ogólnopolski magazyn psychologiczny. Pismo wydawane jest od 1997 roku. To jedyny popularnonaukowy miesięcznik poświęcony psychologii, który popularyzuje wiedzę psychologiczną w sposób zrozumiały dla przeciętnego człowieka. W „Charakterach” publikowane są artykuły pisane przez wybitnych polskich i zagranicznych autorów, ekspertów w swojej dziedzinie.

W pamiętnym filmie „Sami swoi” Sylwestra Chęcińskiego, wnuczkowi wybierającemu się do sądu babcia daje granat ręczny ze słowami: „Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. To bardzo rozpowszechniony sposób myślenia o sprawiedliwości. Sprawiedliwe jest to, co jest dobre, przyjemne, korzystne - dla mnie.

W tym samym nurcie mieści się słynne zdanie Charlesa Wilsona, prezesa General Motors z lat 50. ubiegłego stulecia: „Co jest dobre dla General Motors, jest dobre dla Ameryki”. Tu mieści się też stadionowy szowinizm: kiedy wygrywają nasi (niekoniecznie zasłużenie), to jest sprawiedliwe, ale kiedy nasi przegrywają, sprawiedliwe to nie jest.
Czasem okoliczności sprawiają, że jest inaczej. Przed laty pewien wychowanek zakładu poprawczego powiedział mi: „Wszyscy szukają sprawiedliwości, ale koniec końców, to sprawiedliwość znajdzie ciebie”. Co on właściwie powiedział? To mianowicie, że wszyscy szukają korzyści własnej, ale czasem obraca się to w ich stratę. Jak w starym dowcipie: kiedy Rosenkranz otrzymał depeszę o wyroku w sprawie sądowej toczonej przeciw niemu, brzmiącej „Sprawiedliwość zatriumfowała”, natychmiast odpowiedział „Apelować!”.
Ideałem sprawiedliwości jest dla wielu ludzi stan, w którym wszyscy mają po równo, co praktycznie oznacza, że wszyscy powinni mieć tyle, ile ma ten, który ma najmniej. Tyle samo dóbr, takie samo traktowanie, tyle samo przywilejów, tyle samo obowiązków, równe prawa. Historia zna setki zaklęć odwołujących się do takiego sposobu myślenia. Każdy z nas musiał się z nim zetknąć wiele razy. To bodaj najbardziej destruktywna idea sprawiedliwości. Raz – dlatego, że nieziszczalna, a dwa – dlatego, że irracjonalna. Nie ma bowiem co ukrywać: jakaś niesprawiedliwość musi być. Choć brzmi to mało zachęcająco (wiem, wiem), nad pożytkami z nierówności (a więc – w tym sensie – niesprawiedliwości) warto się zastanawiać. Bo tkwi w niej wielka siła napędowa, biorąca się z różnorodności. Tam, gdzie wszystko jest takie samo, tam, gdzie każdy ma to samo, pojawia się groźne widmo stagnacji, uporczywego bronienia status quo, a często także zwyczajnej nudy. Kiedy wszyscy są tacy sami i mają to samo, muszą w konsekwencji tworzyć społeczność, którą psycholog austriacki i zarazem znany pisarz Robert Musil nazwał społecznością ludzi bez właściwości. Porównania ja – on, my – oni, tu – tam, teraz – przedtem, jakkolwiek mogą wydawać się przykre, skłaniają do odpowiedzi na podstawowe pytanie: co wybieram i dlaczego właśnie to?
Z drugiej strony każdy, kto czuje się ofiarą niesprawiedliwości, doświadcza dużej przykrości. Za każdą bowiem niesprawiedliwością – czy tego chcemy, czy nie – kryje się doznawana krzywda. Tyle tylko, że czasem krzywda jest destruktywna – ta najczęściej, na której kształt i wielkość nie mamy wpływu, niekiedy zaś krzywda bywa konstruktywna. Czasem krzywda sprowadza się do cierpienia, a czasem do walki o sprawiedliwość. Pamiętajmy jednak przestrogę Stanisława Jerzego Leca: „Żywoty Sprawiedliwych nadają się dla twórców małych form – są krótkie!”

Stron: 84.