Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

CHARAKT.LITER. PRZYBYSZEWSKI WYSPIAŃSKI ŻEROM.1902

16-01-2012, 18:45
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Aktualna cena: 50 zł     
Użytkownik ikonotheka
numer aukcji: 2040663368
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 14   
Koniec: 19-01-2012 19:50:00

Dodatkowe informacje:
Opis niedostępny...
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

WSTĘP:



„Związek Naukowo-Literacki we Lwowie"; pragnąc uczcić rok jubileuszowy pracy pisarsfriej Henryka Sienkiewicza, urządził był w dniu 14 gru¬dnia 1900 r. uroczysty publiczny Wieczór Sienkie¬wiczowski, w którego program wchodził odczyt p. Adama Rrechowieckiego, wygłoszenie dwóch utworów Jubilata („Bądź błogosławiona", „Saba¬łowa bajka"), tudzież produkcye muzyczne i wo¬kalne, w których wzięły udział najlepsze siły arty¬styczne i amatorskie Lwowa. Czysty dochód z Wie¬czoru przeznaczył Związek na konkurs literacki imienia Jubilata.
Konkurs ten obejmował charakterystyki współ¬czesnych polskich pisarzy i artystów. Prace te nie miały przekraczać objętości trzech arkuszy druku. Nagród, nie. licząc w nie honoraryum autorskiego, ustanowiono pięć: jedną w wysokości 200, jedną 100, trzy po 50 koron. Obowiązki sędziów konkur¬sowych, oprócz obu prezesów Związku, raczyli przyjąć pp. Jan Boloz Antoniewicz, Wilhelm Bru-chnalski, Władysław Łoziński, Edward Porębowicz, Mieczysław Sołtys.
Do dnia zamknięcia konkursu (1 maja 1901 r.) wpłynęło prac czternaście, z których jedną, jako nieodpowiadającą warunkom ogólnym, wyłączono. Z dziedziny sztuk plastycznych konkurs nie przy¬niósł ani jednej pracy; jedna traktowała o muzyku (Paderewskim), wszystkie inne o pisarzach. Naj-

więcej prac — trzy — było o Żeromskim, prócz tego jedna przeprowadzająca paralelę między _ Że¬romskim a Świętocbowskim, — dalej jedna o Świę-tochowskim i po jednej_ o Sieroszewskim, Prze-smyckim, Przyby szewskim, Ludwice Godlewskiej („Exterus"), Konopnickiej, Kazimierzu Tetmajerze, M. Wolskiej („D. Moll").
Sąd konkursowy przyznał tylko dwom pra¬com nagrody; pierwszą p. Tadeuszowi Galeckiemu z Warszawy za studyum o Żeromskim, drugą p. Zy¬gmuntowi Bromberg-Bytkowskiemu ze Lwowa za studyum o Przybyszewskim.
W ten sposób powstała ta książka, którą Związek Naukowo - Literacki pozwala sobie jako skromny wyraz hołdu ofiarować Wielkiemu Pi¬sarzowi.
Lwów, dnia 1 grudnia 1901 r.
Prezydyum Zwiąshu Naukowo-Literackiego. ive Liuowie:
Jan Kasprowicz Jan Ow. Pawlilcowsld
Zygmunt Poznański sekretarz.



STEFAN ŻEROMSKI
NAPISAŁ
TADEUSZ GAŁECKI

Wśród najmłodszych powieściopisarzy na¬szych Źeromski zajmuje stanowisko uprzywile¬jowane.
Wyjątkowa odrębność i wyrazistość jego postaci duchowej i artystycznej zaznaczyły się już w zbiorku nowel („Opowiadania" r. 1894), który był pierwszcm wystąpieniem młodego au¬tora na polu literackiem. Te cechy zwróciły nań baczniejszą uwagę krytyki i jak każde zjawisko wybitniejsze, stały się przyczyną wielkiej ró¬żnicy w zdaniach, które zaczęły się rozlegać w prasie i wśród szerszych kół czytelników o śmiałym, nieznanym autorze. Krytyka estety¬czna czyniła mu wiele zarzutów, ale ci, którzy w powieści poszukują przedewszystkiem głęb¬szej treści, czy to psychologicznej, czy ideowej, odraza bez wahania uznali w Żeromskim wielką siłę literacką.
Upływają cztery lata i dają nam „Utwory powieściowe", a wśród nich rzecz zakreśloną bardzo szeroko: „Promień". Ukazanie się „Pro¬mienia" było punktem zwrotnym w karjerze literackiej Źeromskiego.

Tu zaznaczył się wyraźnie cały kształt, cała treść jego ducha — siła, ożywiająca jego pióro, przestała być zagadką; ogół czytający i krytyka przekonali się, kim jest młody autor. Można powiedzieć, źe odtąd w stosunku do Żeromskiego ogół podzielił się na dwa stron¬nictwa: jedni zaczęli go nazywać wielkim, dru¬dzy przyznawali się otwarcie, a nawet demon¬stracyjnie, że nic a nic nie rozumieją, ani od¬czuwają „Promienia". A krytyka estetyczna, przekonawszy się, źe młody autor nic nie sko¬rzystał z jej uwag nad „Opowiadaniami", nazwała go „społecznikiem", „doktrynerem", a „Promień" ogłosiła za dziwoląg formy, za utwór barba¬rzyńcy. Polemiki, które wywiązały się. z tak ró-żnobrzmiących ocen, wyrobiły Źeromskiemu roz-■ głos wśród ludzi czytających i na rynku wyda¬wniczym. Ukazywały się nowe wydania i roz¬chodziły się.
Aż w roku przeszłym ukazała się pierwsza wielka powieść Żeromskiego „Ludzie Bezdomni", i z tonu krytyki poznać było można, źe z młodym autorem liczą się bardzo poważnie nawet nie¬chętni. To jedno wysnuć można z tych powo¬łanych i niepowołanych, ganiących bez miary, lub bez miary chwalących głosów, które takim hałasem uczciły ostatnie dzieło Żeromskiego.
Ta szeroka popularność imienia Żerom¬skiego sprawia, że charakterystyka jego utworów jest pożądaną, z drugiej strony odrębność jego talentu i wyrazistość całej jego postaci litera-

ckiej uprawnia do podjęcia tej pracy bez względu na szczupłość jego dotychczasowego dorobku literackiego.
Z rówieśników Żeromskiego o bardzo nie¬wielu możnaby powiedzieć coś zasadniczo stre¬szczającego ich postać duchową. Przychodzi mi na myśl Reymont, Sieroszewski — i przypu¬szczam, że nie podobna w żadnym z nich wska¬zać tego zasadniczego, indywidualnego pierwia¬stka, którym sądzonem im jest wzbogacić naszą literaturę przy dalszym rozwoju ich talentu. Pierwiastek taki, który każde indywiduum literackie posiadać powinno, który stanowi
0 odrębności talentu i o stanowisku autora
w historyi literatury, nie u wszystkich pisarzy
zarysowuje się odrazu i wyraźnie. Ponieważ zaś
według niego jedynie można wnioskować o cha¬
rakterze autora, jasnem jest, że kwestya czasu
1 lat pracy w zawodzie literackim jest względem
niepodobnym do ominięcia, gdy się podejmuje
charakterystykę pisarza - bardzo młodego. Że-
romski jest pod tym względem wyjątkiem: w „Promieniu" i „Bezdomnych" zdołał on y-powiedzieć się tak wyraźnie i wszechstronnie, źe na podstawie bodaj dwóch tylko tych utworów
można wyrobić sobie dokładne pojęcie o istocie jego talentu.



STANISŁAW PRZYBYSZEWSKI
NAPISAŁ
ZYGMUNT BYTKOWSKI

Od pierwszych niepewnych kroków twór¬czości artystycznej jest w jej pochodzie coś jakoby rytmiczne falowanie, jakoby nieskoń¬czona gra wahań, ruchów i odruchów, przy¬pływów i odpływów, wznoszeń i opadań; co w tysiącznych powikłaniach potykają, zwalczają się wzajemnie, to znowu łączą, zlewają, po¬tęgują.
Falowania tego prawa, znaki i wykładniki
czekają przyszłego badacza, jego formułę przy¬
szły filozof sztuki dopiero odkryje. Czy wten¬
czas poprzez wahań grę nieustającą ujawnią
r£.m się i linie ciągłego, stałego rozwoju? —
Kto wie? — To pewna jednak, że falowania
tego konieczną prawidłowość dzisiaj tem silniej
instynktownie czujemy, im bardziej oddaleni
jesteśmy od jasnego, świadomego jej poznania,
i ze jest ono dziś gwałtowniejsze, burzliwsze
niż kiedykolwiek. ■ ;
Narody i ludy zwarły się, ścisnęły i skrę¬powały w olbrzymich ogniskach ruchu i życia. Przestrzeń i granice krajów straciły dawne zna-

czenie. Żelazne drogi i wodne szlaki łączą naj¬dalsze krańce, głos ludzki zapomniał dawno, co oddalenie. Przyspieszyło się niesłychanie tętno życia umysłowego, wzmogły się i pomnożyły w niebywały sposób nurtowania prądów ideo¬wych.
Powstają wiry i zatory, chwilowe zestrze¬lenia i zgęszczenia. To tu, to tam gwałtowny ruch fal wyrzuci na powierzchnię grono arty¬stów najróżnorodniejszego pochodzenia. Każdy z nich przynosi swe ideały, swe wierzenia i swój ustrój artystyczny, swój organizm ner¬wowy i swą ojczyznę w sobie odbitą i krew swego ludu.
I powstają nowe prądy myśli i przekonań, nowe nurtowania — a prądy te łamią się z miejscowymi, z dawnymi. Z dalekich zaś, innych ognisk coraz to nowe napływają fale i wzmagają to krzyżowanie się w nieskończo¬ność.
Czyż dziw, że trudno objąć szybko kieru¬nek i znaczenie, początek i pochodzenie wszech tych w nieustającej przemianie i kolei wzno¬szących się i opadających ruchów — poznać, co ruch, a co odruch? — Źe patrząc w jedną stronę, nic widzi się mnogich linii, ze wszech innych stron biegnących ? —- Źe sąd nasz i zdanie są jednostronne? — By wszechstron¬niej widzieć trzeba oddalenia. — Tego jeszcze nie ma.-

Było to około roku 1890, gdy międzyna¬rodowa taka gromadka znalazła się nagle w Berlinie. Byli tam zastępcy dawnych szkół i głosiciele nowych idei; ludzie o znanych już imionach i talenty sobie samym tylko znane, które jednak gromkim głosem o imię się dopo¬minały. Byli literaci, poeci i artyści, przyszli dyre¬ktorowie scen, redaktorzy i wydawcy. Nie wiele mieli idei wspólnych, a te które chwilami były wspólne, miał' się wkrótce przeistoczyć na dyametralnie przeciwne. Ale był .ruch i życie: Serca biją głośnem tętnem, w głowach się pali. Powstają różne stowarzyszenia, między innemi „Durch" i Freie „Buhne", a potem znany mie¬sięcznik tejże nazwy.
Reformatorzy dowodzący są jeszcze pod panowaniem obcych wpływów naturalizmu francuskiego i północnego, ale równocze¬śnie inna grupa własnych szuka haseł. Arno Holz ogłasza wyniki swych dociekań nad prawami konsekwentnego naturalizmu. Tezie Zoli : ■ ;,une oeuvre d'art est un coin de la naturę vu a travers un temperament" przeciwstawia swoją „sztuka ma tendencyę stać się naturą i czyni to w miarę swych środków i ich uży¬cia". Stwarza szkołę.
Powstaje specyalność niemieckiego natu¬ralizmu, tak zwany „Secnndenstil".
Naturalizm francuski odkrywał nowe światy tragizmu. Szedł zachmurzony naprzód i zagłę¬biał surowy wzrok bezwzględnego sędziego

w najtajniejsze ohydy i potworności, czające się pod gładką powierzchnią życia i karcił. Jego pozorna bezstronność była jednak tylko maską przybraną dla pokrycia wnętrznego oburzenia i gniewu wielkiego; maską przybraną po to jeno, by módz tem silniej gromić, tem silniej uderzać. Inaczej naturalizm niemiecki. Nie zrodziła go wielka namiętność, nie drgał w nim tajemny głos oburzenia i protestu warstw podziemnych, warstw upośledzonych układu społecznego. Powstał z reakcyi przeciw obłudnej lub dziecinnej słodkości epoki epigo-nizmu, przeciw jego manierze upiększania rze¬czywistości przez fałszowanie — szukał więc tylko prawdy, lub tego, co za prawdę uważał. ■; To też z początku przynajmniej pojmował do¬słownie i stosował z ogromną pedanteryą hasło bezstronności rzucone przez naturalizm francu¬ski dla pokrycia swych prawdziwych celów. Zresztą Zola nie krył się nawet do pewnego stopnia ze swą stronnością. Jego natura miała przejść przez pryzmat osobistości. Holz wypę¬dził osobistości ze świata sztuki. Tylko „środki1"' i umiejętność w ich użyciu decydować mają o wartości dzieła.
Z drobiazgową dokładnością notować miano chwilę po chwili życia powszedniego, stworzyć jak najwierniejsze jego odbicie. Wier-. ność więc tylko i dokładność — poza niemi nic. Było to oczywiste bankructwo twórczości. Jako takie przedstawia się też proces psychi-

czny, który doprowadził Holza do wypowie¬dzenia tych zasad.
Dzieła, które pod ich wpływem powstają, odznaczają się też tylko surowszą prawdą, objęciem szerszych warstw społeczeństwa, ale są oschłe i bezduszne, Naturalnie nie dała się twórczość zgnębić zupełnie. Coś z osobi¬stości autorów musiało się i do tych dzieł przedostać. Mimo to kierunek ten wiódł w zau¬łek ślepy, bez wyjścia. Tym, którzy chcieli iść dalej, trzeba było wracać. Czynili to w tym większym popłochu, z tym większym żalem i . z tem namiętni ej szemi złorzeczeniami, im większy gwałt swej naturze zadać musieli, uda¬jąc się na tę drogę, im mniej naturalizm, sztuka życia zewnętrznego wogóle odpowiadał ich usposobieniu.
A zdała tymczasem napływają bezustannie coraz to nowe fale. Gonią się wzajem i spy¬chają hasła: psychologowi estetyków, parnasi-stów, dekadentów i magów, symbolistów i mi¬styków.
Z Belgii dochodzi smętny głos Maeter-lincka o przeznaczeniu nieznanem, co nad nami włada. Z północy Ibsen rzuca ciągle swe po¬nure problematy, Tołstoj swe surowe napo¬mnienia. Dostojewskiego i Poego jasnowidzenia ciągle się wyłaniają. 1 wszystkie te inne hasła: w malarstwie naturalizm i symbolizm, plene-ryzm, impresyonizm, prcrafaeUtyzm i hasła



STANISŁAW WYSPIAŃSKI
PIOTRA CHMIELOWSKIEGO


Pisz tak, jakgdybyś sam byt we wszechświecie i nie obawiał się wcale ani zawiści, ani prze¬sądów ludzkich,
Julian de la Mettrie.
„Warszawianka" wzruszyła, „Wesele" wzięło szturmem publiczność. Nazwisko Wy¬spiańskiego, do niedawna znane tylko w kołach literackich, stało się głośnem w całym narodzie. Wielki poeta, jakiego nie mieliśmy od czasów Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego; wieszcz-geniusz, kroczący jak olbrzym wśród niedo¬rostków i dzieci — takie i tym podobne wy¬krzykniki, czasami w towarzystwie całej kaskady pięknych słów, porównań, przenośni, dały się słyszeć w dziennikach, miesięcznikach i osobno wydanych studyach.
Rzadka doprawdy zgoda, rzadka mianowi¬cie u nas, gdzie każda wyższość, wyrastająca nad poziom przeciętny, zwykła wywoływać przeciw sobie szeregi zawistnych. Tak długo narzekano na szarość, pospolitość, naśladowczość naszego życia duchowego ; tak długo gnębił nas krytycyzm, wyrzucający nam ostro naszą mięk-

kość woskową, nasze wady organiczne, naszą zależność od zagranicy, że w końcu z przepeł¬nionej piersi, żądnej kochania, wyrwały się za¬chwyty uwielbień, gdy się ukazały utwory, przy¬pominające bodaj z daleka epokę potężnych, wzruszających i wniebowstępnych natchnień.
Czy w objawach tego entuzyazmu nie po-padnięto, jak często u nas bywało, w krańco-wość ? Czy Wyspiański jest rzeczywiście owym wielkim poetą, któregośmy dotąd wśród współ¬czesnych nam oczekiwali napróżno ? Wyznać muszę zgóry, że głos mój do tak wysokiego dyapazonu dostroić się nie może; przy całej szczerości uznania dla nadzwyczajnego talentu, a nawet dla genialności niektórych pomysłów Wyspiańskiego, nie zdołałem dotąd dojrzeć w nim geniusza, a tembardziej wieszcza, jeżeli te wyrazy we właściwem, istotnem ich1 znacze¬niu pojmować zechcemy. Może się mylę ; ale tymczasem postaram się zdanie swoje uzasadnić, w tem przekonaniu, że krytyka na zapisywaniu wrażeń i opinij ogólnikowych poprzestać nie może i nie powinna, lecz musi zdać jasną sprawę ze wszystkich sądów, jakie wygłasza, a naj¬przód i głównie musi pokazać, jak rozumie umysł autora i jego dzieła.


WIELKOŚĆ 18,5X12CM,TWARDA OKŁADKA,LICZY 180 STRON.

STAN :OKŁADKA DB/DB_,STRONY SĄ POŻÓŁKŁE,POZA TYM STAN W ŚRODKU BDB-/DB+ .

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 8 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA PRIORYTETOWA + KOPERTA BĄBELKOWA / .

WYDAWNICTWO KSIĘGARNI H.ALTENBERGA LWÓW
KSIĘGARNIA E.WENDE I SPKA WARSZAWA 1902.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE