UNIKATOWY STARY NUMER Z 1919 ROKU ĆWIERĆROCZNIKA OŚWIATOWEGO DLA LUDU POLSKIEGO NA ŚLĄSKU „ GŁOSY Z NAD ODRY " Nr. 3 WRZESIEŃ 1919 Nakładem Towarzystwa Oświaty na Śląsku imienia św. Jacka Drukiem K. Miarki Sp. z ogr. por. w Mikołowie Towarzystwo Oświaty na Śląsku imienia św. Jacka z siedzibą w Opolu powstało w celu krzewienia oświaty na gruncie katolickim wśród ludu polskiego na Śląsku. Środkami służącymi temu celowi było wydawanie czasopism i książek, odczyty i wykłady, pielęgnowanie śpiewu, zakładanie czytelni ludowych, w celach statutowych miało również utworzenie muzeum polskiego na Śląsku i założenie książnicy a także wydawanie własnego organu. Członkiem Towarzystwa mogła być każda nieposzlakowana osoba narodowości polskiej. W skład zarządu Towarzystwa w 1919 roku wchodzili Ks. A. Skowroński proboszcz w Ligocie pod Białą (Ellguth bei Zülz), Ks. Leopold Jędrzejczyk, proboszcz w Boguszycach pod Opolem, E. Rybarz z Bytomia, I. Rymer z Katowic oraz Fr. Kurpierz z Opola. Towarzystwo propagowało także walkę z pijaństwem na Śląsku. TREŚĆ : Hołd Matce Boskiej. Wiersz Henryka Ciemięgi Stara bajka o strejku. Napisał Ks. Dr. Ś. Przestroga! Ezech. XXIV, 12—14 (podług Skargi) W Kościele. Wiersz Henryka Ciemięgi Bóg a djabeł w przysłowiach ludu śląskiego Ks. Jan Alojzy Ficek, Napisał Ks. K...a Polska a lud. Wyjątek z Lutosławskiego List do Bractwa Trzeźwości na Górnym Śląsku. Napisał ś. p. sufragan A. Włodarski Tak wyglądasz! Gdyby żidków nie bywalo! Wiersz J. Ligonia O Elementarzu Jaka powinna być pierwsza nauka? Karol Libelt Drogi wianek. Pieśń ludowa z powiatu pszczyńskiego Jakiem prawem Śląsk dostał się Prusom? Rozum. Cytat z Brodzińskiego Plebiscyt. Napisał Ks. J. N. Pełnić obowiązek! Wyjątek z Lutosławskiego Słuchajcie Królowie! Z Ksiąg Mądrości Cnota. Wiersz Kochanowskiego Nieco o pieśni wojackiej na Górnym Śląsku (Ciąg dalszy) Święta miłości kochanej ojczyzny Hymn do Maryi. Z nutami Reforma rolna. Napisał Ks. A. K. Sprawy Towarzystwa O reformach społecznych. Wyjątek z Lutosławskiego Spis sztuk teatralnych Stałość i wytrwałość. Carlyle Kącik językowy Wesoły kącik 48 stron (numeracja ciągła) w broszurowej oprawie, format ok. 22,5 cm x 15 cm Fragmenty z periodyku : Ks. Jan Alojzy Ficek *) *) Wyjęte z wielkiego dzieła „Obrazy Ślazaków wspomnienia godnych", które to dzieło z powodu wojny, braku papieru i t.d. na razie drukowanym być nie może. Tamteż jest wytłumaczenie co do przyczyn i sposobu napisania „Obrazów". Około nas Jest wielu, których nazywać można dobrymi lub dzielnymi ludźmi, lecz mało takich, którymby się godziła nazwa doskonałych lub znakomitych. Jednym z nadzwyczajnych ludzi był proboszcz piekarski, ks. Jan Alojzy Ficek , ziomek nasz, nazywany powszechnie apostołem górnośląskim. Narodził się Jan Ficek dnia 10-go maja 1790 roku we Wielkim Dobrzyniu w powiecie opolskim. Rodzice ubodzy przeznaczyli go do stanu nauczycielskiego. Gdy już miał objąć posadę i już był w podróży, musiał nocować w karczmie, w której pito, tańcowano i hulano. Zabolało wtedy serce Jana, zapragnął ratować ten lud, czułl, że najwięcej dla ludu jako ksiądz zdziałać może i postanowi! zostać księdzem. Poszedł do Wrocławia, do wuja swego, ks. kanonika Sobiecha i prosił go, aby mu dopomógł do przeprowadzenia zamiaru. Wuj przyobiecał pomoc, lecz dopiero wtenczas, skoro bratanek przejdzie o swych siłach trzy klasy gimnazjalne. Poszedł tedy Jan Ficek do swego brata, będącego kapelanem pod Opolem, a choć ten miał lichą posadę, to jednak dopomógł młodszemu bratu, który o głodzie i chłodzie doszedł do czwartej klasy gimnazjalnej. Ks. Sobiech widząc silną wolę i moc charakteru bratanka, wziął go do siebie, i już teraz gładką była droga Janowi do kapłaństwa. Skończył gimnazjum i uczył się teologii we Wrocławiu, a później w Krakowie, dokąd się udał za pomocą ks. dziekana Włodarskiego w Kamieniu, starszego brata ks. biskupa Włodarskiego. W Krakowie teś otrzymał Jan święcenia kapłańskie w roku 1817. Trzy lata był kapelanem w Czeladzi pod Siemianowicami, sześć lat proboszczem w Ziemięciach, a w roku 1826 przeniósł się jako proboszcz do Piekar. Cóż zrobił ks. Ficek nadzwyczajnego? Przedewszystkiem nie tylko tę lub ową miał cnotę kapłańską, lecz wszystkie i to w najwyższym stopniu.... Najwięcej bolało serce ks. Ficka, że Piekary jako miejsce odpustowe miały lichy i mały stary kościół drewniany. Postanowił wybudować Najśw. Marji Pannie, która była patronką tego miejsca, nową świątynię. Ale trudności było nie mało ... [itd.] Fragmenty z Listu do Bractwa Trzeźwości na Górnym Śląsku. Wiersz napisany 1868 r. przez ks. Adryana Włodarskiego biskupa-sufragana wrocławskiego do „Zwiastuna Górnośląskiego". Od lat nie mieszkam w Górnym moim Śląsku, Jednak z nim żyję w poufałym związku, Zwłaszcza mię z Wami, Wy bracia trzeźwości, Spokrewnia czucie życzliwej miłości. Z osoby wszyscy, oj! wszyscy mnie znacie, Nawet mię w sercu swojem i kochacie; Lecz dziś mam słuszną rację do tego, Że wam nie ogłoszę imienia mojego. Bóg was obdarzył gazetą „Zwiastunem", Więc przez nią zechcę z afektem wzruszonym, Pomówić z wami dla waszej zabawy, O błogich losach trzeźwości ustawy. Chcę opowiedzieć, co piekło działało, Kiedy się bractwo w Śląsku zakładało, I jak Piekary w sprawie przewodziły, Te same, co dziś Zwiastuna zrodziły. Stara niedola! że świat z Boga szydzi, Dziwnoż, że djabła świat równie nie widzi Djabeł się z ludzkiej ślepoty żyw śmieje. Między pszenicę — kąkol śmiało sieję. Prawda! wyznaję z honorem wszelakim, Czart, póki świat światem, nie był pijakiem, Lecz wojnę wtedy toczyło się z onym, Bo był ludzkiego opilstwa patronem. Ile to było z trzeźwością roboty! Całym wnet Śląskiem trząsły ciężkie grzmoty. W piekle nasamprzód djabli nieboracy, Byli na ten czas w okropnej rozpaczy. Rzecz tak się miała: Beelzebub czuł zdradę, Więc zwołał wszystkich djabłów na naradę, Mówiąc: Już miesiąc i więcej dochodzi, A w piekło żaden Ślązak nie przychodzi. Ni pijak, złodziej, ni rzezirnieszkowie, Ni którzy truli gwałtem sobie zdrowie, Ni którzy śluby małżeńskie złamali, Lub w sądzie krzywe przysięgi składali, Dawniej na umor szło we dnie i w nocy, Rwano się gwałtem w piekło z wszej mocy, Pierwsze tu miejsce w uczcie zabierali, Ci, co na Śląsku w kieliszki brząkali. Czy ducha szynki, palarnie oddały? Czy tańce nocne w karczmiskach ustały? O piekło, piekło! serce ci przeszyli, Ślązacy, jeśli trzeźwo żyć poczęli. Niechże więc jeden — ha! ty Mośku hoży, Siadaj niebawem na parowe wozy — Spiesz się, ty łotrze chytry i rudawy, A w Śląsku pilnie poszukaj tej sprawy! Jak Mosiek włożył pantofle na nogi, Pędzi jak szalony, brząkając w ostrogi, I wyleciawszy na świat aż koło Bytomia, Tu wsiadł na kozła w niedostatku konia. Bo pieszo się wstydzi zawitać do miasta, Aby nie rzekli, że z djabłem już basta Ostre kozłowi ostrogi w bok daje, Kto widzi Mośka, za Pana uznaje. W pobliżu Piekar nadstawia więc ucha, Ale nie długo śpieguje i słucha, Ficek go żegna, święci, jak się godzi, — Mosiek sparzony na Szarlej uchodzi. Lubo, że Mośków koziołek był wartki, Ficek śle za nim w pogoń o trzeźwości kartki, Budzi kapłanów, woła na owieczki I robi, modląc się na Mośka wycieczki. Darmo się jeżyć przeciw wyższej mocy, Przed małym Fickiem — Mosiek spuścił oczy, Nic nie pomogły na łbie pyszne rogi, Serce i kości drżały mu od trwogi. Jak raz Kościuszko pod Szczekocinami, Tak Ficek walczył z trzeźwości wrogami, Bronił na Śląsku królestwa Bożego, Nie szczędził zdrowia, ni życia własnego, Jeździł, polował, wystrajał gonitwy, Przestrzegał i wiódł do krwawej lud bitwy Więc Mosiek, póki nie padnie, na mary, Będzie pamiętał na wieki — Piekary. Słyszy bytomskich dzwonów Mosiek głosy, I myśli: Tu się polepszą, me losy. Pewnie na, cmentarz wynoszą pijaka, Piekło pochłonie świeżego znów ptaka. Więc pędzi; lecz jakież uroczystości! Miasto wnet całe z okrzykiem radości, Kruszy na miazgę gorzałczane beczki, Z przysięgą nie pić już ani kropelki. Mosiek w swym strachu stojąc poza murem, Widzi Szafranka z okropnym kosturem, Nie wie, co gorsze, czy dzwonów czcze dźwięki Czyli kostura niewidziane sęki. Miasto się mężnie z Mośkiem pasowało, Więc gimnazjum w nagrodę dostało; Niechaj mu Pan Bóg długo błogosławi, Wiecznie od zdrady Mośkowej wybawi. Toć Mośka boli! więc pędzi do Gliwic, Dalej na Góry, do Pszczyny, Mysłowic, Do Toszka, Opola, Pyskowic, Głogowa, Gdzie dotąd słynie Polaków cna mowa... [itd.] W tym numerze oprócz wielu ciekawych artykułów jest także wiersz Juliusza Ligonia p.t. „ Gdyby żidków nie bywalo ! " : [poniżej jego fragment] „ Gdyby żidków nie bywalo, Żleby się na świecie działo. Nie miałby kto śpekulować I handlowacz i szachrowacz. Katoliki głupie goje, Zamiast zyskać, tracą swoje I nie dość, że stęka w bidzie, Jeszcze za dług w kozę idzie.... [ itd.] " Juljusz Ligoń
Z Kącika językowego [ poniżej fragment ] : „ Zaniedbywanie języka ojczystego przyczynia się do wymierania ducha narodowego, gdyż język jest najdoskonalszym wyrazem tego ducha i jego właściwości; wszystko co jest oryginalne ma swój początek w języku ojczystym; jeśli, go należycie nie uszanujemy, życie narodu będzie w niebezpieczeństwie. " Grundwig, pastor duński, założyciel Wyższej Szkoły Duńskiej. Język zachwaszczony : Szkoda, że briftregier już przeszedł, chciałem u niego kupić brifmarki. Ale może ty też masz brifmarki. Brifmarków nie mam, jeno postkarty. Napisz twojemu liferantowi, co masz do pisania i wrzuć kartę do brifkastli; jest tu zaraz przy gerychcie albo też na banhofie obok wartezalu [...itd.] Język czysty : Szkoda, że listowy już przeszedł, chciałem u niego kupić znaczki pocztowe. Ale może ty też masz znaczki. Znaczków nie mam, mam tylko pocztówki. Napisz dostawcy twemu, co masz do pisania i wrzuć kartę do skrzynki pocztowej; jest tu zaraz przy sądzie albo też na dworcu obok poczekalni... [ itd.] Stan zachowania oferowanego egzemplarza wydanego ponad 90 lat temu niestety nie jest idealny. Zabrudzenia, ślady zaplamień i zacieków co widać na fotografiach w górnej części kartek; zagięcia narożników. Egzemplarz kompletny ! Nie wysyłam za pobraniem ! |
|
|
|
|