Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Żywoty Tom I / Tadeusz Żychniewicz

24-01-2012, 3:45
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 3.90 zł     
Użytkownik serduszko76_2009
numer aukcji: 2038689777
Miejscowość Kowalewo Pomorskie
Wyświetleń: 6   
Koniec: 15-01-2012 12:37:44

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 1985
Język: polski
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Serduszko76_2009

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Żywoty

Tom I

Tadeusz Żychniewicz

 * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

WYDAWNICTWO - Calvarianum, Kalwaria Zebrzydowska

ROK WYDANIA - 1985

FORMAT - 14,5cm x 20,3cm

OPRAWA - Miękka

STRON - 279 + errata.

STAN - Gdyby nie lekko podniszczona okładka to stan byłby bardzo dobry. Książka zadbana.

 * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

          Książka, którą dzięki życzliwości Wydawnictwa Bernardyńskiego "Calvarianum" oddaję dziś w ręce Czytelników, ma charakter odmienny od poprzednich: są to mianowicie szkice i eseje biograficzne. Dotyczą one głównie świętych wyniesionych przez Kościół na ołtarze, a także i tych, których procesy beatyfikacyjne lub kanonizacyjne zostały już wszczęte i są w toku. Lecz nie tylko: w zbiorze znalazły się także teksty dotyczące osób, które z racji odmienności wiary lub wyznania nie podlegają podobnym staraniem Kościoła Rzymskokatolickiego (jak np. Korczak lub Schweitzer), lecz niewątpliwie osiągnęły wysoki stopień świętości osobistej; a wreszcie i takich także, które były znaczne w życiu narodowym (jak Prymas August Hlond, czy gen. Władysław Sikorski).
          Większość tych tekstów była drukowana pierwotnie w "Tygodniku Powszechnym", niektóre także i w książce "Ludzkie drogi" jednakże zostały teraz poprawione, uzupełnione i czasem (jak np. w wypadku O. Rafała Kalinowskiego) znacznie nawet rozbudowane. Zdaję sobie sprawę z tego, że przedrukowywanie publikowanych już tekstów nie jest przedsięwzięciem autorsko nazbyt ambitnym; pozwalam sobie wszakże sądzić, że istnieją racje ważniejsze od autorskich ambicji; a racją taką jest np. realna potrzeba społeczna. Wydaje mi się; że szkice te są potrzebne ludziom, a zatem może warto utrwalić je w formie książkowej. Zgryźliwe powiedzenie twierdzi, że "grunt to dobre samopoczucie"; a klęska, gdy na nim tylko sprawa się kończy. Jeżeli zbłądziłem, będzie to wszakże także i wina moich Czytelników, którzy - zapoznawszy się z pierwowzorami publikowanymi na łamach "Tygodnika Powszechnego" - takie właśnie rozwiązanie sugerowali.
          Całość tomu uzupełniłem dwoma tekstami prelekcji, wygłoszonych ongiś na Wrocławskich Dniach Duszpasterskich; starają się one wyjaśnić i przybliżyć biblijne pojęcie świętości nie ograniczającej się (wbrew potocznym wyobrażeniom) do kwestii tych wszystkich, którzy otrzymali od Kościoła urzędowy znak wysokiej jakości w postaci werdyktu beatyfikacyjnego lub kanonizacyjnego.
          Chciałbym jeszcze i to także dodać: szukałem żywych świętych. Wydało mi się, że spetryfikowane właściwie od wieków wyobrażeniowe schematy hagiograficzne wyrządziły rażącą krzywdę zarówno samym świętym, jak też i tym wszystkim, którzy szukali w nich nauki dla siebie, wsparcia i pomocy, a bodaj zwykłej ludzkiej bliskości. Wiele najlepszej woli włożono w starania, aby oderwać świętość od wszelkiej codzienności, nie cofając się nawet przed pilnym wymazywaniem lub przemilczaniem wszystkiego, co wydawało się hagiografom niegodne aureoli. Popularna "mała św. Teresa" (z Lisieux) spisywała pamiętnik, nazwany później "Dziejami duszy". Była bardzo skromną, posłuszną i potulną zakonnicą i mniemać wolno, że zapewne na zasadzie autocenzury sama z własnej woli przemilczała w swym pamiętniku wiele doskwierających jej spraw. To jednak nie wystarczyło. Gdy tylko umarła w opinii świętości i pojawiła się na horyzoncie możliwość jej kanonizacji - ruszono do pobożnego ataku: skreślenia, zmiany porządku, dopisywane dodatki. Na szczęście zachował się oryginał, i on właśnie był dokumentem w procesie kanonizacyjnym. Lecz doliczono się ok. siedmiu tysięcy różnic tekstu, zaś wykaz miejsc opuszczonych w kolejnych edycjach "Dziejów duszy" zajmuje 30 stron druku petitem; sześciu zaś gruntownie wyskrobanych miejsc zrekonstruować się już nie da. A przecież nie wszyscy święci zostawiają po sobie tego rodzaju pisane dokumenty; cóż więc mogło się dziać w wypadkach (zwłaszcza wcześniejszych), gdy spisywano żywoty na podstawie zeznań świadków? Czy naprawdę ludzie ci, poddani presji uświęconych schematów, mówili całą prawdę bez makijażu? Toć nawet i współczesność nie jest wolna od tego typu mechanizmów. Znam ludzi współczesnych O. Maksymilianowi Kolbe, którzy z całą szczerością czcząc go, szanując i kochając twierdzą jednak cichutko, że bywał nieznośny, zaś w swych poglądach teologicznych nieco przesadny. Lecz nie widać nikogo, kto poważyłby się powiedzieć to głośno; bo też wydaje się im, że mogłoby to uwłaczać świętemu męczennikowi Oświęcimia. Strachy te wydają się próżne, stałoby się chyba odwrotnie, gdyż cała prawda przywróciłaby nadzieję i bliskość tym wszystkim, którzy nie są wprawdzie święci, ale za to bywają nieznośni. Mogliby się wówczas modlić bardziej szczerze.
          Pobożne korektury, pobożne przemilczenia, w najlepszej subiektywnie intencji podejmowane idealizacje były i są - co tu ukrywać półkłamstwem; ono zaś nie może już być pobożne. Jest to na pewno krzywda żywych ludzi; boć święty też jest żywym człowiekiem. Czytelnicy hagiograficznych opracowań dziwili się potem, że wszyscy święci tak ogromnie do siebie podobni, jakby wyszli z jednej i tej samej, uniformistycznej matrycy - a przez to jakby nieżywi, w pomnikowe brązy i marmury zakuci w bardzo wielkich dystansach, zniebieszczali, dalecy i czasem nawet jakby nieludzcy. I była to z kolei także i krzywda czcicieli i wyznawców a także i tych wszystkich, którzy nie bardzo się mieszcząc w granicach widzialnego Kościoła - szukali wszakże prawdy. Bo można na pomnik patrzeć z nabożeństwem; lecz rozmawiać z nim nie sposób; a ręki przecież nie poda posąg.
         Bardzo skuteczne bywały zabiegi hagiografów. Tak bardzo skuteczne, że w wielu wypadkach trudno już dziś zeskrobać pozłótki to zdjąć mumifikacyjne bandaże; im dalej w przeszłość, tym trudniej.
          Szukałem prawdy o świętych. Nie w tej intencji, aby odjąć im cząstkę bodaj chwały. Nie dlatego, jakobym chciał odjąć im czci. Przeciwnie: chciałem, aby ta aureola nie była blaszana, cześć zaś pozbawiona niepotrzebnych dystansów; gdyż bliskość czci nie
odejmuje.
          Przyznaję: chciałem, aby zeszli z cokołów, gdyż wielkość nie jest problemem najwyższych nawet cokołów pomnikowych albo ołtarzowych. Chciałem, aby stanęli żywi i prawdziwi pomiędzy żywymi.
          Takie były intencje - z wielu powodów trudne w realizacji, choćby już tylko z racji trudnego dostępu do źródeł oraz przyjętych
skrótowych form literackich. Jeżeli bodaj w części udało mi się o, rad będę. Starałem się też (i było mi to zmorą), aby ze swej strony nie ugrzęznąć w schemacie - tyle tylko, że innym. Stąd też, nie znalazłszy pcheł w lwiej grzywie, też byłem rad.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Zapraszam również na inne moje aukcje.

Pozdrawiam serdecznie :)

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Żywoty Tom I / Tadeusz Żychniewicz


Przy zakupie 2 i więcej przedmiotów, uprzejmie proszę samemu nie ustalać kosztów przesyłki, ponieważ kwota uzależniona jest od łącznej wagi i gabarytu.
Zawsze wysyłam wiadomość za pośrednictwem Allegro z wszystkimi danymi włącznie z kosztami przesyłki pocztowej.